Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Pawlaki i Misiaki

Konrad Kruszewski
Najbardziej "odważny"; w PO jest Zbigniew Chlebowski, szef ich klubu parlamentarnego. Jest tak "bohaterski" że śmiał powiedzieć: Pawlak powinien odejść.

Ale broń Boże nie ze stanowiska wicepremiera. Tak śmiały to nawet Chlebowski nie jest. Jeszcze by się Pawlak zdenerwował i zabrał swoje zabawki z piaskownicy. Chlebowski zatem proponuje, aby Pawlak odszedł ze stanowiska szefa Związku Ochotniczych Straży Pożarnych.

To bardzo dobry pomysł. Na to stanowisko szef PSL-u powinien, jak to ma w zwyczaju, posadzić swoją mamusię. Bo co Pawlak jest winny, że posłużę się cytatem z samego wicepremiera, że ma mamusię? No i jeszcze konkubinę, co jest obrzydliwe.

Według posła Niesiołowskiego, jest to obrzydliwe. Nie to, że ma konkubinę, tylko to, że tę kobietę, którą Pawlak ma, dziennikarze nazywają konkubiną. A powinni - królewną. I jeszcze to jest, według posła Niesiołowskiego, obrzydliwe, że dziennikarze mamusię Pawlaka nazwali wiejską kobieciną.

Hipokryzja pana Niesiołowskiego przekracza już, niestety, granice przyzwoitości. Nie oburza go bowiem to, że Pawlak wysługuje się własną matką, upychając ją w pozorowanym szefostwie fundacji w celu zapewnienia sobie korzyści, że lokuje, gdzie się da, swoją konkubinę, tylko to, że media o tym piszą.

Kiedy Samoobrona stosowała swego czasu takie same standardy lokowania swoich pociotków, kumów, mężusiów, żonusiów, gdzie się tylko dało, to poseł Niesiołowski trąbił, jak trąba jerychońska, że to skandal. A dzisiaj też trąbi, tyle że na tych, którzy o tym piszą. Prawdziwy poseł-trąba.

Wtóruje mu po cichutku poseł Gowin, ten światowej sławy znawca zarodków, który usprawiedliwia pazerność ludowców na posady specyficzną etyką wiejską, która jest inna od miejskiej. W przekładzie na ludzki język oznacza to, według Gowina oczywiście, że w mieście ludziom się nie podoba, jak się zatrudnia za pieniądze podatników własną rodzinę, a na wsi, przeciwnie, takie zatrudnianie bardzo jest zalecane.

Na mój chłopski nos, bo przecież wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy ze wsi i stosujemy te same (wyrosłe z chrześcijaństwa) normy etyczne, Gowin takimi posądzeniami zwyczajnie ludzi ze wsi obraża, tak samo, jak do tej pory obrażał bezdzietne małżeństwa, usiłując za nie decydować, który zarodek jest dobry, a który zły.

Jest jeszcze posłanka Julia Pitera. Jakżeż ona ten nepotyzm, to kumoterstwo w Samoobronie ścigała. Jeżeli o Kurskim mówiło się, że był bulterierem PiS-u, to Pitera była charcicą PO. Dziś jest, co najwyżej, ratlerkiem i to z przetrąconą łapką. Teraz jest w stanie wydusić z siebie tylko tyle, że jak wejdzie w życie ustawa antykorupcyjna, którą ona pisze, to takie przypadki, jak wicepremiera Pawlaka i senatora PO Misiaka (bo to jest kolejny misio w koalicji rządzącej, który udaje, że nie wie, co to jest korzyść wynikająca z piastowanej funkcji i wozi za darmo narzeczoną rządowym samolotem) w ogóle nie będą możliwe. I taka jest, póki co, obowiązująca wszystkich polityków PO wykładnia: Jak Pitera napisze swoją ustawę, to ona wszystko załatwi.

Dzięki Bogu, pani Pitera pisze już tę swoją ustawę dwa lata, jak nie dłużej. Mogę się założyć, że będzie pisała na tyle długo, żeby nie zdążyć jej uchwalić przed końcem kadencji.

Na mój rozum, niewielki oczywiście, partia, która zamierza w Polsce rządzić, już w opozycji przygotowuje się do tego. Co oznacza, że ma przygotowanych do rządzenia profesjonalnych polityków i pakiet ustaw, które zamierza uchwalić. I podczas wyborów to wszystko nagłaśnia. I PO nagłaśniała. Tyle że jak już władzę zdobyła, to okazało się, że ma tylko Piterę, a Pitera nie ma nic. Podobnie jak Gowin i Niesiołowski, którzy też nie mają nic.

Co do premiera, to on akurat ma - piłkę nożną. W związku z tym, zupełnie nie rozumiem biadolenia dziennikarzy, że premier przez tydzień w ogóle nie zabrał głosu na temat Pawlaka i Misiaka. Czy to nie są za duże wymagania od człowieka, który woli grać w piłkę kopaną od pracy w Sejmie? Przepraszam, nie woli, bo oficjalna wykładnia jest taka, że premier nie wie, kiedy Sejm obraduje. Wicepremier chyba też nie, bo Tuskowi nie powiedział. Ciekawe, czy marszałek Sejmu Komorowski (też z PO) to wie? Chyba nie, bo przecież premiera by o posiedzeniu poinformował. Czy w ogóle w PO jest jeszcze ktoś, kto coś wie? Na przykład, co kryje się pod takimi pojęciami jak: korupcja, nepotyzm, kumoterstwo? Bo przed wyborami wszyscy wiedzieli.

Po tygodniu milczenia premier w końcu przemówił i wyjaśnił, że Misiak jest "be"; i trzeba go wyrzucić skąd tylko się da, a Pawlak i jego rodzina "cacy", tyle tylko że ludowcy posługują się innymi niż PO standardami. Brawo! W przełożeniu na ludzki język oznacza to tyle że nepotyzm i kumoterstwo to są po prostu inne standardy.

W tej sytuacji Misiakowi nie pozostaje nic innego, jak tylko wstąpić do PSL-u i oblatywać swoją narzeczoną rządowym samolotem całkiem bezkarnie, bo według "innych" standardów. A Pawlak mógłby zatrudnić na stanowisku wiceministra konkubinę. Bo przecież złego w tym nic nie ma. To tylko inne standardy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna