Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Powrót do dżungli

Konrad Kruszewski
Biały człowiek wrócił do dżungli. Czyli były Drzewiecki wylądował w Polsce.

Zdecydował się na powrót do dzikiego kraju, co wymaga rzeczywiście dużego samozaparcia, zwłaszcza gdy do dzikiego kraju wraca się z pól golfowych Florydy. "Welcome to the jungle!".

Jak przystało na osobę przerażoną dzikością miejsca, do którego trafiła, były Drzewiecki schował się gdzieś bardzo starannie, opalikował, zamaskował, tak żeby go nikt z tubylców nie mógł znaleźć. To zrozumiałe - nigdy bowiem nie wiadomo, co takim tubylcom do łbów może strzelić.

A nuż zechcą żywcem ugotować, zedrzeć skórę i zeżreć. Trzeba się mieć na baczności. W chwili, gdy piszę ten felieton, a minęło już kilka dni od powrotu byłego ministra do dzikiego kraju, jeszcze żadnemu dziennikarzowi nie udało się trafić choćby na ślad bytności jednego z ostatnich cywilizowanych Polaków. Nie ma się co temu dziwić, wszak tutaj przecież jest dżungla i ślady szybko zarastają.

Nie ulega jednak wątpliwości, że prędzej czy później biały człowiek będzie musiał wyjść ze swojej kryjówki i wejść między małpy, czyli nas. Niewykluczone zresztą, że w chwili, w której będziecie Państwo czytali ten felieton, już jakiemuś dziennikarzowi uda się dorwać Mirosława Drzewieckiego. Musi on bowiem opuścić swoją fortecę, gdyż przybył przecież do dzikusów z misją cywilizacyjną.

Gdyby tej misji nie miał, to zbrzydzony polityką siedziałby do końca życia na Florydzie. Ale misję ma. Jak powiedziałem, jest to misja cywilizacyjna, żeby nas, dzikusów, wychować na cywilizowanych obywateli Zachodu. Z tego, co zdołałem zrozumieć z luźnych wypowiedzi byłego ministra sportu, człowieka cywilizowanego od dzikusa wyróżnia stosunek do golfa. W przypadku tego pierwszego jest to stosunek zdecydowanie bardziej pozytywny, żeby nie powiedzieć entuzjastyczny. Dzikus zaś jest głupi i w ogóle tej gry nie rozumie. Misja cywilizacyjna Drzewieckiego, jak ja ją rozumiem, miałaby zatem polegać na budowaniu pól golfowych, najlepiej w każdej gminie, może zamiast Orlików.

Jeżeli to nam pomoże, to ja nic nie mam przeciwko temu. Jeżeli golf podniesie nasz stopień ucywilizowania na wyższy poziom, tak żebyśmy na przykład znali naszą historię, to świetnie. Okazało się bowiem, według ostatnich badań, że około 1/3 Polaków nie wie, kto mordował Polaków w Katyniu.

Tę smutną wiadomość skomentowała nawet na forum ogólnopolskim pani doktor Katarzyna Sztop-Rutkowska, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku. Powiedziała ona, że za taką sytuację odpowiadają dwie rzeczy. Po pierwsze, sprawa Katynia, w przeciwieństwie do byłego obozu Auschwitz czy Kampanii Wrześniowej, politycznie zaistniała dopiero 20 lat temu. Druga kwestia to nieefektywne nauczanie w szkołach.

A ja tak nie sądzę. Nie wydaje mi się, żeby 20 lat to było za mało, aby dowiedzieć się, co się wydarzyło w Katyniu. Myślę nawet, że za dużo. Jeżeli komuś to nie wystarcza, to i przez następne dwadzieścia lat też się nie dowie.

Problem jest znacznie prostszy. W każdym społeczeństwie istnieje margines (całkiem szeroki) obywateli, którzy generalnie nic albo bardzo niewiele wiedzą. Takie pustostany. W polskim społeczeństwie ten margines wynosi mniej więcej jedną trzecią obywateli. Udowodniono to swego czasu przy okazji tzw. audiotele, zwanych nie wiadomo czemu teleturniejami, chociaż właściwa nazwa dla nich powinna brzmieć: idiottele.

To były (może nawet jeszcze są, nie wiem, bo nie zwracam na to uwagi), takie telewizyjne zgadywanki dla rozgarniętych inaczej. Dawano im trzy możliwości odpowiedzi do wyboru, w tym tylko jedną prawidłową. I zbadano, że jakie pytanie by nie zostało zadane, to zawsze, powtarzam: zawsze jedna trzecia odpowiedzi była błędna. Choćby w samym pytaniu już ta odpowiedź była zawarta. Na przykład: Jak miał na imię Mikołaj (tak, z podaniem imienia!) Kopernik - a) Mikołaj, b) Zygmunt, c) Czesław? Jedna trzecia, nie ma zmiłuj się, odpowie, że Czesław albo Zygmunt.

Gdyby im zatem zadać pytanie: Czy sowieckiej zbrodni w Katyniu dokonali - a) komuniści sowieccy, b) komuniści chińscy, c) komuniści kubańscy? - jedna trzecia odpowiedziałaby, że chińscy albo kubańscy.

Nie wiem, czy margines 1/3 pustostanów jest, w porównaniu z innymi państwami, duży czy mały. Podejrzewam, że podobny, różnice sięgają co najwyżej kilku procent. Tak że tych 30% Polaków, którzy nie wiedzą nic o Katyniu, jest porównywalnych z plus - minus 30% Amerykanów, którzy nic nie wiedzą o wojnie secesyjnej, mimo, powołuję się tu na byłego Drzewieckiego, że są bardziej cywilizowani, bo częściej grają w golfa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna