Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Strażnik parasola

Konrad Kruszewski [email protected]
Prezydent Komorowski, znawca koafiur, ochronił fryzurę niemieckiej kanclerz, pani Merkel, kosztem fryzury prezydenta Francji, pana Sarkozy.

Widocznie koafiura niemieckiej kanclerz wydała mu się, nie wiedzieć czemu, w jakiś sposób ważniejsza od francuskiej. Powodem na pewno nie była szarmanckość prezydenta wobec kobiet, bowiem chwilę później Komorowski rozsiadł się wygodnie na krześle, nie bacząc, że kanclerz kobieta jeszcze stoi. Poza tym, jeśli już ochronił jakąś fryzurę, to głównie swoją.

Rzecz wydarzyła się na szczycie Trójkąta Weimarskiego, którego gospodarzem był prezydent Komorowski, ponieważ szczytowanie miało miejsce w Warszawie. Podczas tego szczytowania rozpadał się deszcz. Wówczas okazało się, że kancelaria prezydenta dysponuje jednym, jedynym parasolem. Co z tego wynikło, widzieliście Państwo na zdjęciach, które obiegły cały świat, a we Francji wywołały nawet sensację. Jedyny dostępny parasol został rozpostarty nad gospodarzem, a nad gośćmi rozpościerał się na tyle, na ile sami się pod niego załapali. Prezydent Francji w ogóle się nie załapał i wyglądał na zdjęciu jak galijski kogucik, bardzo przemoknięty.

Wypowiedział się na ten temat profesor Nałęcz, prezydencki doradca: - Myślę, że szef protokołu tutaj bardziej był mężczyzną, niż dyplomatą. Bo przede wszystkim chronił fryzurę pani kanclerz, kosztem fryzury prezydenta Sarkozy'ego - powiedział.
Jak patrzę na to zdjęcie, to myślę, że jedynym mężczyzną na nim jest pani kanclerz Merkel, która nie zrobiła afery gospodarzom za to, że nie umieją się zachować. Szef protokołu rozpościera bowiem parasol nad gospodarzem i w tylnej części ciała ma gości. Część parasola co prawda zahacza o panią Merkel, ale tylko część, w związku z czym moknie ona do polowy. Prezydent Sarkozy w całości. Gdyby prezydent Komorowski posiadł chociaż część kindersztuby, którą reklamował się w spotach wyborczych, to wylazłby spod parasola, robiąc pod nim miejsce gościom.

Potem wszyscy udali się do pałacu, a w nim prezydent Bronek, zgodnie z polską gościnnością, pierwszy rozsiadł się w fotelu, nie zwracając uwagi ani na swoich gości, ani na to, że jeden z nich jest kobietą.

Prezydent Bronek przed wyborami prezentował się jako osoba posiadająca pochodzenie i wychowanie arystokratyczne. Takie pochodzenie rzeczywiście ma. Bronisław Maria Karol Komorowski jest przedstawicielem rodu Komorowskich, znanego od XIV w. Ich protoplastą był urodzony w połowie czternastego stulecia Dymitr Komorowski z Komorowa herbu Korczak. Wyglądało więc na to, że nie będziemy musieli się prezydenta wstydzić, bo w przeciwieństwie do swojego poprzednika poradzi sobie na salonach. Tymczasem jego wpadek jest już tyle, że można powoli spisywać ich katalog i porównywać z poprzednikiem, który nie potrafił znaleźć wolnego krzesła.

Pochodzenie arystokratyczne Bronisław Maria Karol rzeczywiście posiada, ale ta arystokracja musiała mu swojego wychowania poskąpić. Nie wiem, może uznawała, że do niczego on się nie nadaje i szkoda czasu oraz pieniędzy, żeby inwestować w jego wychowanie, bo i tak nic z niego nie będzie. On tymczasem został prezydentem i teraz wszyscy mamy kłopot. Taki, że nie wiemy, czym jeszcze może nasz najważniejszy reprezentant zaskoczyć.

W swoim historycznym rodzie Bronisław Maria Karol posiada perłę - Adama Ignacego Komorowskiego - prymasa Polski w latach 1748-59. O tym prymasie tak pisał Jędrzej Kitowicz, jeden z naszych najsłynniejszych pamiętnikarzy: "Był pan wspaniały, urodziwy, dwór chował okazały. Wino pijał stare węgierskie i gościom go nie żałował. Głos miał ogromny, przytem wdzięczny; ton kościelny i inne obrządki duchowne umiał doskonale".

Co po prymasie zostało w Bronku Marysi Karolku? Czy jest urodziwy? Kwestia gustu. Dwór chowa okazały? Może jeszcze nie, ale bardzo się o to stara, Właśnie poinformowano, że samych tylko osobistych fotografów ma już prezydent pięciu. Tu akurat przegonił prymasa, co trudne nie było, gdyż prymas nie miał żadnego. Ale parasoli miał więcej.

Jeśli chodzi o ton "kościelny i inne obrządki" - ma to chyba Komorowski w genach, gdyż przy każdej uroczystości życzy sobie odprawiania mszy. Natomiast co do nieżałowania gościom "starego węgierskiego wina" to, sami Państwo widzieliście, Bronek żałuje nawet parasola. I w tym się od prymasa różni zasadniczo.

Donald Tusk rezygnując z kandydowania na fotel głowy państwa raczył zauważyć, że prezydent w Polsce jest jedynie strażnikiem żyrandola w swoim pałacu. Bronisław Komorowski odciął się od tego, mówiąc, że on nie będzie tylko strażnikiem żyrandola. Mówił prawdę. Oprócz żyrandola strzeże jeszcze parasola.

Profesor Nałęcz, tłumacząc zachowanie prezydenta, powiedział jeszcze, że niektóre osoby przechodzą do historii z powodu anegdot o nich opowiadanych. Oby prezydent Bronisław Maria Karol przeszedł do historii nie tylko z tego powodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna