Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksero nielegalne! 90% kopiowanych książek to podręczniki

Katarzyna Chojnowska [email protected]
Monika Zalewska studiuje marketing i zarządzanie w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Ełku. – Na wszystkie potrzebne do nauki książki musiałabym wydać kilkaset złotych – przyznaje.
Monika Zalewska studiuje marketing i zarządzanie w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Ełku. – Na wszystkie potrzebne do nauki książki musiałabym wydać kilkaset złotych – przyznaje.
Ksero tańsze, ale nielegalne.

Studenci kserują książki na potęgę. Chociaż to nielegalne i nieetyczne, proceder kwitnie od lat. Wydawcy podręczników, którzy tracą z tego powodu miliony złotych powiedzieli: "Dość"! Będą w sądach walczyć o odszkodowania.

Ksero nawet kilka razy tańsze niż książka
- Książki są bardzo drogie, a czasem do kolokwium potrzebne są tylko dwa lub trzy rozdziały, więc po prostu je kseruję - przyznaje ełczanka Monika Zalewska. - Studenci słyną z tego, że z pieniędzmi raczej u nich krucho, a ksero wychodzi nawet cztery do pięciu razy taniej niż zakup książki.

W Ełku mieszczą się trzy filie wyższych uczelni, na które uczęszcza tysiące studentów. Wielu z nich przyznaje, że podręczniki widuje wyłącznie w bibliotece lub księgarni, a uczy się z tzw. kserówek. Walczą z tym obrońcy praw autorskich.

- Powielanie książek jest tak powszechne, że nikt już nie zdaje sobie sprawy, że to po prostu kradzież - mówi Andrzej Nowakowski, prezes stowarzyszenia Polska Książka. - Nie chodzi tu tylko o punkty ksero, ale też portale internetowe. Wydawca wypuszcza na rynek książkę, płaci za prawa autorskie, druk, redagowanie, a na drugi dzień książka dostępna jest w sieci.

Traci budżet, a więc wszyscy
Spytaliśmy ełckich przedsiębiorców, czy w ich punktach studenci kserują podręczniki. Ci jednak przekonują, że kopiowanie książek w takich miejscach już dawno odeszło do lamusa.

- Ksera stoją w szkołach, gdzie za drobną opłatą uczniowie mogą skopiować książki, a poza tym prawie każdy w domu ma drukarkę i skaner - mówi Anna Patruś, właścicielka sklepu przy ul. Mickiewicza. - Osób, które w tym celu do nas przychodzą jest przynajmniej pięć razy mniej niż kilka lat temu.

To nie przekonuje polskich wydawców. Największe wydawnictwa, m.in. PWN, LexisNexis, CH Beck, Wolters Kluwer, Scholar czy Universitas postanowiły walczyć o swoje prawa. Zaczęli łagodnie, wysyłając pisma do rektorów uczelni wyższych.

- Mówiąc kolokwialnie, rektorzy olali nas, na nasz apel odpowiedział tylko jeden - przyznaje Nowakowski. - Dlatego na przełomie października i listopada planujemy kilka pokazowych pozwów. Może ktoś w końcu przejmie się łamaniem praw autorskich, jeżeli nie z powodów ideowych, to chociaż finansowych.

Z danych stowarzyszenia Kopipol, prawie 90 proc. wszystkich najczęściej kopiowanych książek stanowią pozycje naukowo-techniczne. Obrońcy praw autorskich twierdzą, że z tego powodu budżet państwa co roku traci od 1,5 do 3 mln zł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna