Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz spoza układu

Tomasz Kubaszewski
Radny Ryszard Ołów z SLD był jednym z pierwszych, który rozpaczał nad dewastacją komunalnych bloków. Prawdopodobnie już o tym zapomniał.
Radny Ryszard Ołów z SLD był jednym z pierwszych, który rozpaczał nad dewastacją komunalnych bloków. Prawdopodobnie już o tym zapomniał.
Poruszony jest prezydent, poruszeni radni. Nawet biskupowi ta sprawa nie jest obojętna.

- Całkowite zaćmienie rozumu i rozsądku - próbuje rozprawiać się z tymi, którzy śmią myśleć inaczej wydawany za nasze pieniądze, mocno deficytowy ratuszowy organ prasowy. - Przykład manipulacji opinią publiczną, pokazujący mechanizmy rządzenia - podsumowują z kolei opozycyjni radni.

Choć władze starają się tę kwestię bagatelizować, ze świadomości ludzi ciężko będzie to jednak wymazać.

Nie pił bruderszaftów

Tej "afery" nigdy być nie powinno. Ojciec Krzysztof Świderek, proboszcz parafii pw. Bożego Ciała napisał do suwalskich władz list. Jeżeli ktoś umie czytać i nie dorabia do tego ideologii, przesłanie jest proste.

Na terenie parafii, przy ul. Franciszkańskiej, znajdują się dwa bloki komunalne. Niektórzy z mieszkańców dewastują klatki schodowe, wszczynają bójki, napadają na innych.
Teraz władze planują w pobliżu stworzenie trzeciego takiego bloku - w byłym hotelu pielęgniarek. Logiczne więc, że problemów może być jeszcze więcej. Proboszcz zaproponował więc, aby zamiast mieszkań stworzyć w byłym hotelu np. dom kultury. Po to, aby szczególnie młodym ludziom z osiedla zaproponować coś ponad wystawanie na klatkach schodowych czy przed blokami.

- To jest pomysł, nad którym wszyscy powinniśmy się pochylić - mówi radny Andrzej Matusiewicz. - Powinien być przedyskutowany na komisjach rady, a potem na sesji.
Tak się jednak nie stało. Dlaczego? W swoim liście proboszcz ośmielił się skrytykować politykę mieszkaniową miasta. W dodatku - nigdy wcześniej, w przeciwieństwie do swoich kolegów z innych parafii, nie utrzymywał zażyłych stosunków z miejskimi władzami. Nie bywał, nie imprezował, nie pił bruderszaftów.

I, na domiar złego, to w jego kościele odbywały się wszystkie obchody świąt państwowych organizowane przez PiS i Solidarność. Proboszcz zapewne nie należy do grona tych, którzy, tak jak w innej parafii, gotowi są odprawić mszę z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zamówioną przez tych, którzy ten stan wojenny popierali.

Kulą w płot

Podczas sesji rady miejskiej proboszcza zaatakowali radni z rządzących miastem ugrupowań - tego, które kiedyś nazywało się Z Gajewskim dla Suwałk, a obecnie - Porozumienie dla Suwałk oraz z SLD. Wniosek z ich wypowiedzi był jeden - ojciec Świderek chce się pozbyć ze swojej parafii problemu, którego właściwie nie ma.

Bo mieszkańcy bloków komunalnych są niemal kryształowi. Oj. Świderek powinien brać przykład z innych proboszczów, którzy tak wspaniale opiekują się biednymi.
To był rzut kulą w płot. Bo parafia pw. Bożego Ciała robi dla biednych bardzo dużo, a w dodatku - przynajmniej jeden z wymienionych przez radnych "pozytywnych przykładów" nijak ma się do rzeczywistości. Wszystko temu proboszczowi (mniejsza o nazwisko) można przypisać, ale na pewno nie to, że los najbiedniejszych spędza mu sen z powiek. Należy jednak do grona ulubieńców suwalskich władz.

- Za kawałek parkingu wykonanego za miejskie pieniądze niektórzy proboszczowie są w stanie zrobić niemal wszystko - na łamach Gazety Współczesnej podsumował taką postawę radny Tadeusz Szymańczyk.

Wśród suwalskich księży opinia ta wywołała wielkie poruszenie. Bo choć to "oczywista oczywistość", nikt wcześniej tego publicznie nie wyartykułował.
Biskup Jerzy Mazur, którego relacje z suwalskimi władzami są również bardziej niż serdeczne, miał wezwać oj. Świderka do ełckiej kurii. Po co, tego nikt nie wie.

Manipulacja, nie informacja

Po sesji w bliskich suwalskim władzom mediach (bliskość jest w większości związana z interesami finansowymi) pojawiła się informacja taka, jaką rządzący sobie życzyli - zły proboszcz chce się pozbyć problemu. W relacjach z sesji przytaczane były wyłącznie wypowiedzi tych, którzy proboszcza atakowali.

Do tego grona, z nieznanych powodów, dołączyła też policja. Opublikowała nagle (bo choć dziennikarze upominali się o takiego dane od lat, nigdy ich nie było) informację, z której miało wynikać, że na Franciszkańskiej wcale niebezpiecznie nie jest. Bo odnotowuje się tam mniej interwencji niż np. na Kowalskiego. Tyle, że nikt tych danych nie odniósł do liczby mieszkańców. Gdyby to zrobić, przy Franciszkańskiej Kowalskiego jest niemal oazą spokoju.

Co dalej? Są dwie możliwości. Można zadekretować, że dewastacji bloków komunalnych i licznych przestępstw tam popełnionych po prostu nie było. Można też jednak zastanowić poważnie nad listem księdza. Tylko, czy rządzących na to stać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna