Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto uratuje dwór w Mikicinie?

<B>(zmo)</b>
Czasy świetności mikicińskiego dworu dawno minęły
Czasy świetności mikicińskiego dworu dawno minęły K. Radzajewski
Dzieje mikicińskich rodów magnackich sięgają 1493 r. W 1847 r. Kazimierz Moniuszko, właściciel ponad 1000 ha włości wybudował nowy dwór, który przetrwał wojny, ale zniszczyły go PGR-owskie metody zarządzania. Obecny, prywatny właściciel dóbr nie jest zainteresowany odbudową dworu. Mikicin mógłby mieć pałac, a ma skrajnie zdewastowaną ruinę.

Z głównej drogi wiodącej z Jaświł do Suchowoli nie można zobaczyć dworu ukrytego w bocznej części wsi. O istnieniu zrujnowanego pałacyku poinformował nas moniecki historyk Arkadiusz Studniarek.
Perła klasycyzmu
- Jest to perła architektury klasycystycznej, która mogłaby być żelaznym punktem wycieczek. Za kilka lat nie będzie już czego oglądać, bo dworowi grozi zagłada - mówił Studniarek.
Odwiedziliśmy Mikicin w ubiegłym tygodniu. W pozostałościach dworskiego parku widać imponujących rozmiarów dwór i kilkanaście budynków folwarcznych. Czworaki i obory są wciąż wykorzystywane przez właściciela gospodarstwa, ale położony centralnie dwór to w zasadzie rudera. Właścicielem zabudowań i 200 ha popegeerowskiej ziemi jest Czesław Łotowski. Obiekty i grunty nabył w połowie lat 90.
- Tu trzeba grubych milionów na odbudowanie dworu, a z tych 200 hektarów za wiele pieniędzy wydusić się nie da - powiedziano nam we wsi.
Rozmowy z Czesławem Łotowskim nie udało się nam przeprowadzić. Pomimo usilnych starań nie mogliśmy go zastać ani w Mikicinie, ani w banku w Knyszynie, gdzie pracuje. O problemach właściciela gospodarstwa dowiedzieliśmy się natomiast od wójta Jaświł Jana Joki.
- Łotowski chciał nawet odbudować dwór, ale Wojewódzki Konserwator Zabytków zażądał restauracji obiektu zgodnie z obowiązującymi przepisami. Właściciel chciał np. położyć dachówkę, a konserwator zażyczył gontu. Koszty gruntownego remontu przekraczają możliwości Łotowskiego - powiedział wójt Joka.
Z nadania księcia
Wielu informacji o historii dworu w Mikicinie dostarczył nam Studniarek. Ziemie mikicińskie otrzymał w 1493 r. z nadania Wielkiego Księcia Litewskiego sędzia ziemi łomżyńskiej Jan Sławski. Jego spadkobiercy gospodarzyli tu do 1621 r., gdy majątek przejął Stanisław Tarus. Później dobra mikicińskie przeszły w ręce Jakuba Gobiatego, udziały w nim miała też Aleksandra Wiesiołowska - marszałkowa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po nim włości odziedziczyli Samuel i Konstancja Bidrzyccy, którzy założyli w okolicach ówczesnego dworu ogrody i park. Na przełomie XVII i XVIII w Mikicinem rządził Florian Młodnicki, a w 1740 r. majętności przejął chorąży bielski Marcin Kuczyński. Ród tego magnata wybudował barokowy dwór. W połowie XVIII w. w dworze zamieszkał ród Moniuszków. Budynek, który stoi do dziś, wybudował Adolf Moniuszko. Jego spadkobiercy podzielili się majętnościami, które następnie odsprzedali rodzinie Kozłowskich. Dwór i majątek był w rękach tego rodu do 1940 r. Siedzibę dworską zamieszkiwali wtedy bracia Jan i Stefan, ale prawdziwym dziedzicem został Stefan, który mieszkał w Warszawie i nie interesował się majątkiem.
Czarna dama wciąż straszy
Mikicinianie opowiadają niesamowite historie o swoim dworze.
- Gumienny Siemion kopał ogród i natrafił na metalową skrzynię. Dziadek mówił, że Siemion przywłaszczył sobie skrzynię wypełnioną dolarami i złotymi "pięciukami" - opowiadała nam starsza kobieta.
Dwór tętnił życiem jeszcze o okresie międzywojennym, a do Mikicina zjeżdżali na "wywczasy" majętni letnicy z różnych stron Polski. W tym czasie miało tu miejsce wydarzenie, o którym mikicinianie mówią z widocznym przestrachem.
- Zaufany człowiek dziedzica Edmund Mikita malował jeden z wielu pokoi. W pewnym momencie do pomieszczenia weszła ubrana w czarną suknię dama. Miała kruczoczarne włosy spięte złotą spinką, a na jej ramieniu siedział czarny kot. Mikita ukłonił się, bo myślał, że ktoś nowy przybył do dworu. Dama poszła dalej, a Mikita usłyszał dziki wrzask swojego pomocnika i huk spadających ze schodów przedmiotów. Znalazł pomocnika pod schodami, jego a twarz była przeorana trzema krwawiącymi bliznami. Kobieta zniknęła i nikt nie wie kim była. Teraz też lepiej nocą nie chodzić do dworu, bo czarna dama wciąż straszy - opowiadają jedną z legend mikicinianie.
Swobodny trud
Zabudowania dworskie jeszcze przed ostatnią wojną wyglądały imponująco. W głębi dziedzińca stała owczarnia, kilka obór, stelmacharnia, spichlerz i cztery czworaki.
- Dewastowanie obiektów zaczęli sowieci, którzy w 1940 r. utworzyli w Mikicinie kołchoz "Swobodny trud". "Swoboda" Rosjan polegała na zniszczeniu większości parkowych i architektonicznych kompozycji. Później w majątku stacjonowały wojska niemieckie, które też poczyniły spustoszenia - mówił historyk.
Ostatniego właściciela Jana Kozłowskiego ukrywała wtedy przed Niemcami jedna z mieszkanek Mikicina. Mężczyzna zmarł w czasie wojny, a mikicinianie mieli duży problem z pochówkiem. Trzej gospodarze zbili trumnę i nocą zawieźli zwłoki na cmentarz do Dolistowa.
W 1945 r. na bazie majątku ówczesne władze założyły w Mikicinie PGR. Jedyny remont dworu przeprowadzono w 1958 r. Dach pokryto wtedy azbestowym eternitem.
- Dozorcy widzieli jak punktualnie o północy zjawiał się siwy starzec z fanarem w ręku, który obchodził wszystkie piwnice. Wizyty dziedzica potwierdzali później i inni dozorcy. Do dziś nikt nie zbliża się do dworu po zapadnięciu zmroku. Przykro, że tyle ciekawych historii umiera wraz z tym umierającym dworem - mówią mieszkańcy Mikicina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna