Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ku wolności

Redakcja
Kartka z epoki upamiętniająca złożenie datku na żołnierskie święta w 1918 roku. Konsolidowanie polskich ziem po odzyskaniu niepodległości trwało jeszcze kilka lat.
Kartka z epoki upamiętniająca złożenie datku na żołnierskie święta w 1918 roku. Konsolidowanie polskich ziem po odzyskaniu niepodległości trwało jeszcze kilka lat.
O tym, dlaczego Białostocczyzna odzyskała niepodległość dopiero w 1919 r., o przyczynach klęski zaborców i powrocie Piłsudskiego z Magdeburga - z doktorem Krzysztofem Buchowskim, historykiem i wykładowcą na Uniwersytecie w Białymstoku, rozmawia Piotr Biziuk.

Dlaczego skończyła się I wojna światowa? Przecież ani Niemcy, ani Austro-Węgry nie zostały pobite...
- To prawda. W sensie militarnym Niemcy nie przegrali tej wojny. Ba, na wschodzie Niemcy tę wojnę wygrały. Trzeba przypomnieć pokój brzeski zawarty z Rosją wiosną 1918 roku i pokój bukaresztański z czerwca tego roku z Rumunią, co rozwiązywało cesarzowi ręce. Jednak na zachodzie już tak łatwo nie było. Niemcy nie potrafili przełamać obrony Francuzów, Anglików i Amerykanów. Front utknął. Po ponad czterech latach zmagań wycieńczone wojną społeczeństwo powiedziało "nie". Niemcy pogrążały się stopniowo w rewolucji, co spowodowało, że również armia odmówiła dalszej walki.

Tak więc sytuacja wewnętrzna państw centralnych była jesienią 1918 roku nie do pozazdroszczenia.
- Austro-Węgry przestały dosłownie istnieć. Rozsadzone zostały przez problemy narodowościowe.

Czyli żołnierze różnych narodowości walczący w CK Armii wsiedli do pociągów i rozjechali się do domów?
- Niemal tak właśnie było. To oczywiście skrót myślowy, ale dobrze oddający to, co stało się z Austro-Węgrami w październiku 1918 roku. Państwo rozpadło się na kilka nowych organizmów: Republikę Austriacką, Czechosłowację, Węgry czy też Polskę. W Niemczech sytuacja była bardziej skomplikowana. To państwo było zrewoltowane. Jesienią w wielu miastach doszło do wystąpień robotniczych i żołnierskich. Powstawały rady, także wśród żołnierzy stacjonujących na froncie wschodnim. To wszystko sprawiało, że państwo znalazło się na krawędzi załamania społecznego. Tylko zdecydowane działaniom nowego rządu socjaldemokratów zawdzięczano uspokojenie sytuacji, ale stało się to dopiero po kilku latach.

W tym wrzącym kraju, w więzieniu w Magdeburgu, przebywał więzień, który nazywał się Józef Klemens Piłsudski. Jak się tam znalazł?
- Trafił tam po tzw. kryzysie przysięgowym w 1917 roku. Piłsudski doszedł do wniosku, że dalsze wiązanie sprawy polskiej z państwami centralnymi nie ma już przyszłości. Działo się to po wybuchu rosyjskiej rewolucji lutowej, gdy jasne stało się, że Niemcy zawrą układ pokojowy z Rosją, a więc nie będzie im już zależało na tworzeniu wolnej Polski. Piłsudski zdecydował się więc na demonstracyjny gest i odmówił złożenia przysięgi na wierność cesarzom Niemiec oraz Austro-Węgier. Za to właśnie został uwięziony, a po kilku miesiącach trafił do Magdeburga. Został wypuszczony dopiero jesienią 1918 roku na prośbę Rady Regencyjnej, czyli rządu powołanego pod auspicjami cesarza w Królestwie Polskim.

Dobrze, ale chyba w interesie Niemców nie leżało uwalnianie Piłsudskiego.
- To prawda, aczkolwiek w tym czasie Niemcy już wojnę faktycznie przegrały. Trzeba też pamiętać, że front wschodni przestał istnieć, a więc Piłsudski nie stanowił już dla Niemców takiego zagrożenia. Z drugiej strony kręgi zachowawcze w Polsce, chociażby wspomniana Rada Regencyjna, bardzo naciskały na to, by Piłsudskiego z aresztu wypuścić, bowiem bardzo obawiano się rewolucji na ziemiach polskich, natomiast naczelnik dysponował autorytetem, także wobec sił lewicowych. Był przecież niegdyś liderem Polskiej Partii Socjalistycznej, bojowcem, a podczas I wojny świtowej stał na czele legionów, jedynej chyba formacji zbrojnej, której celem było uzyskanie pełnej niepodległości Polski. To wszystko sprawiło, że Rada Regencyjna uznała, iż Piłsudski będzie człowiekiem zdolnym do uchronienia Polski przed rewolucją, a jednocześnie zatroszczy się o niepodległość kraju.

Jeden z historyków napisał, że jego przyjazd do Warszawy miał większe znaczenie niż przybycie nad Wisłę kilku dywizji piechoty.
- Z perspektywy historycznej można powiedzieć, że Piłsudski okazał się człowiekiem niezwykłego wręcz instynktu politycznego, niezwykłych zdolności, ale również autorytetu tak potrzebnego w tamtym czasie. Dzięki niemu sytuację w Polsce udało się ustabilizować, doprowadził on do kompromisu politycznego, dzięki czemu powstał rząd Ignacego Jana Paderewskiego popierany przez wszystkie najważniejsze siły w Polsce. Dzięki temu kraj nasz mógł zaistnieć w Europie jako państwo niepodległe.
Znane jest słynne zdjęcie z powitania Piłsudskiego na dworcu w Warszawie. Entuzjazm, tłumy, wzniesione ręce. Mało kto wie, że fotografia ta pochodzi z wcześniejszego okresu. Piłsudski zjawił się 10 listopada 1918 roku witany w zasadzie przez grupkę najbliższych współpracowników.

Dlaczego więc świętujemy 11, a nie na przykład 10 listopada, kiedy Piłsudski wrócił z Magdeburga, czy 14 listopada, gdy rozwiązała się Rada Regencyjna?
- Data 11 listopada w polskich warunkach ma znaczenie symboliczne bardziej niż praktyczne. Tego dnia zakończyły się działania zbrojne na froncie zachodnim. Niemcy poprosili o zawieszenie broni, które wtedy właśnie weszło w życie. Dzień ten był obchodzony jako rocznica zakończenia I wojny światowej. Również Polska przyjęła tę datę. To symboliczne nawiązanie do tego, że nasz kraj był państwem zwycięskim, członkiem Ententy.

Jak przebiegało przejmowanie władzy na ziemiach polskich z rąk Niemców i Austriaków?
- Sytuacja była wyjątkowo skomplikowana. Nie było żadnych konkretnych granic. Na wschód od Narwi stacjonowały wojska niemieckie. Ziemie byłej Galicji i byłego Królestwa Polskiego znalazły się szybko w rękach polskiej administracji. Jesienią w kilku miejscach doszło do rozbrajania wojsk niemieckich. Władza stosunkowo łatwo przeszła w polskie ręce. Trudniej było pod tym względem w Wielkopolsce, na Pomorzu, Śląsku czy na wschodzie. O Lwów trzeba było walczyć z Ukraińcami, o Wilno - z bolszewikami.

A co działo się w listopadzie 1918 roku na Białostocczyźnie i Suwalszczyźnie?
- Ziemie te wciąż znajdowały się w rękach niemieckich. Nieformalna granica przebiegała na Narwi. Łapy były polskie, natomiast tereny na wschód - jeszcze nie. Niemcy nakładali na mieszkańców cały szereg zobowiązań okupacyjnych. Tutaj nie miało szans rozwinąć się polskie życie społeczne i polityczne, jak w Królestwie. W lutym 1919 roku Niemcy wyszli z Białegostoku, a ostatnim terenem, który opuścili, była Suwalszczyzna, z której wyjechali dopiero w sierpniu 1919 roku. Armia niemiecka stacjonująca w momencie zawieszenia broni gdzieś daleko na wschodzie, aż nad Donem, wycofywała się na Prusy. Stąd utrzymywanie Podlasia i Suwalszczyzny było dla Niemców ważne ze względów strategicznych.

Czy jesienią 1918 roku dochodziło do szykanowania Polaków, którzy próbowali przejąć władzę?
- Nie mamy informacji o zorganizowanych wystąpieniach przeciwko Niemcom, natomiast przypadki pojedynczych tragedii, dramatów zdarzały się. Jedynym wydarzeniem, które miało charakter zbrojnego powstania w ramach przejmowania władzy przez Polaków, było tzw. powstanie sejneńskie, do którego doszło w sierpniu 1919 roku w momencie wycofywania się Niemców, kiedy Suwalszczyznę chcieli opanować Litwini.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna