Do tragedii doszło w niedzielę, około południa. Według naszych ustaleń 16-latek z Warszawy wraz z rodziną wypożyczył kajaki, którymi udali się na wycieczkę po Narwi. Chłopiec płynął dwuosobowym kajakiem z krewnym. Około południa 16-latek zasłabł. Doszło u niego do zatrzymania krążenia. Natychmiast zostały powiadomione służby.
Zdarzenie miało miejsce na terenie Narwiańskiego Parku Narodowego, w okolicach Kurowa. To trudno dostępny teren, dlatego służby miały problem ze zlokalizowaniem grupy kajakarzy oraz dojazdem na miejsce. Do akcji ratunkowej została sprowadzona z Białegostoku strażacka łódź. Motorówkę ze sternikiem użyczył też Narwiański Parka Narodowy. Ta ostatnia dopłynęła do poszkodowanego. Na pomoc przyleciał też helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Niestety, na uratowanie życia było już za późno. Mimo reanimacji, 16-latek zmarł.
Czynności na miejscu zdarzenia odbywały się pod nadzorem prokuratora. Dokonano zewnętrznych oględzin, przesłuchano też świadków.
- W poniedziałek wszczęliśmy śledztwo w kierunku artykułu 155 Kodeksu Karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. To wstępna kwalifikacja. Będziemy weryfikować, czy do zdarzenia mogły się przyczynić osoby trzecie, czy też zgon nastąpił na skutek np. zmian chorobowych. Żadnej wersji nie wykluczamy - mówi Karol Radziwonowicz, Prokurator Rejonowy w Białymstoku.
Wydał postanowienie o zasięgnięciu opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku, którzy wskażą dokładną przyczynę zgonu młodego warszawianina. Może się odbyć we wtorek lub środę.