Znowu w głównej roli wystąpił nieoceniony Tomasz Frankowski. - Pewnie zacznę na ławce rezerwowych i wejdę na jakieś 20 minut - mówił przed meczem kapitan Jagi. "Franek" rzeczywiście rozpoczął spotkanie na ławce. Kwadrans przed zakończeniem pojedynku pojawił się na murawie. Osiem minut później snajper żółto-czerwonych otrzymał piłkę od innego zmiennika, Jarosława Laty i pewnym strzałem głową umieścił ją w siatce.
- Jarek popisał się idealną centrą. Nie wypadało z niej nie skorzystać - opowiada "łowca bramek".
Jagiellonia wygrała zasłużenie. Niemal przez całe spotkanie posiadała przewagę. Lech przycisnął tylko pod koniec pierwszej połowy meczu i tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Wtedy "kolejorz" miał też najlepszą okazję na strzelenie gola. Joel Tshibamba nie trafił jednak do pustej bramki.
Należy dodać, że w Płocku obaj trenerzy nie wystawili do gry najsilniejszych składów. W Jagiellonii na ławce rezerwowych usiedli wspomniani Frankowski i Lato. Obok nich miejsce zajął Mladen Kascelan. Szansę debiutu otrzymali za to Krzysztof Hus oraz Przemysław Trytko.
Na jeszcze większe roszady zdecydował się szkoleniowiec Lecha, oszczędzając swoich graczy przed środowym rewanżem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów ze Spartą Praga. W wyjściowej jedenastce zabrakło Grzegorza Wojtkowiaka, Seweryna Gancarczyka, Manuela Arboledy i Artura Wichniarka.
Okazało się, że szerszy skład i dużo mocniejszą ławkę ma Jagiellonia. Jednym z odkryć niedzielnego meczu był Hus. 20-letni obrońca pokazał się z dobrej strony. Tylko na początku spotkania dał się łatwo ograć Sławomirowi Peszce, a jego błąd mógł drogo kosztować. Potem już były zawodnik Stali Rzeszów pomyłek nie popełniał. Niestety, pod koniec pojedynku Hus nabawił się kontuzji. Zresztą urazów w białostockiem zespole było więcej.
Oprócz Husa w starciu z Lechem mocno ucierpieli Hermes i Thiago Rangel Cionek. Występ obu Brazylijczyków w czwartkowym rewanżu III rundy eliminacji Ligi Europy z Arisem Saloniki stoi pod olbrzymim znakiem zapytania. Zwłaszcza jeśli chodzi o Cionka musimy liczyć się z tym, że zabraknie go w gorącym spotkaniu w Salonikach. Thiago nie był w stanie zejść z boiskach o własnych siłach. Do szatni zaniósł go na plecach jeden z masażystów.
- To jest teraz nasz największy problem - przyznaje Michał Probierz, opiekun żółto-czerwonych. - Ale w Salonikach będziemy walczyć. Zrobimy wszystko, aby sprawić niespodziankę.
Jagiellonia wygrała 1:0 z mistrzem Polski, lecz taki wynik na przejście Arisu nie wystarczy. W Białymstoku Jaga uległa "Bogom Wojny" 1:2. Jednak w klubie nikt nie składa broni. Żółto-czerwoni zapowiadają walkę o awans i nie są to kurtuazyjne słowa. Zwycięstwo z Lechem podbuduje tylko naszych piłkarzy, doda pewności siebie, a w Salonikach oglądać powinniśmy zacięty bój, w którym wszystko jest jeszcze możliwe.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 - Frankowski 83.
Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, Hus - Grosicki, Hermes (46 Kascelan), Grzyb, Burkhardt, Kupisz (75 Frankowski) - Trytko (46 Lato).
Lech: Burić - Kikut, Bosacki, Durdević (35 Kamiński), Henriquez - Peszko (70 Stilić), Zapotoka (46 Mikołajczak), Wilk, Możdżeń, Kriwiec - Tshibamba.
Żółte kartki: Kupisz, Kascelan, Sandomierski (Jagiellonia), Kikut, Możdżeń (Lech). Sędziował: Marai Al-Awaji (Arabia Saudyjska).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?