Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz za późno zrobił zabieg i dziecko jest chore

Helena Wysocka [email protected]
– To ordynator lub jego zastępca podejmuje decyzję o cesarskim cięciu – twierdzi Robert M. – Sam nie mogłem o tym decydować.
– To ordynator lub jego zastępca podejmuje decyzję o cesarskim cięciu – twierdzi Robert M. – Sam nie mogłem o tym decydować.
Suwałki. Nie badał, bo nie musiał

Lekarz na nocnym dyżurze nie musi kontrolować stanu zdrowia pacjentki - tak wynika z wyjaśnień Roberta M., ginekologa z suwalskiego szpitala, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków.

To położna powinna informować mnie, jeśli dzieje się coś złego - przekonywał w czwartek sąd. - I tak było w tym przypadku. Oskarżony zapewniał, że postępował zgodnie ze sztuką i zwyczajami panującymi na oddziale.

Zdarzenie, które doprowadziło ginekologa na ławę oskarżonych, miało miejsce pięć lat temu. 32-letnia Grażyna M. znajdowała się wówczas na patologii ciąży.

- Rano źle się poczułam - opowiada kobieta. - Położna stwierdziła zanik tętna płodu. Aby je monitorować podłączyła ktg. Pojawiło się też krwawienie, ale położna twierdziła, że to normalne. Tak minął dzień.

Cięcie było zbyt późno

Po godzinie piętnastej, do rana, na oddziale dyżurował Robert M. Poszkodowana twierdzi, że lekarza zobaczyła dopiero następnego dnia, około pierwszej w nocy. Zgłosiła wówczas położnej, że ma bardzo silne bóle.

- Lekarz przyszedł, kazał podłączyć aparat do mierzenia tętna i wyszedł - relacjonuje kobieta. - Nie badał mnie.

Pięć godzin później ginekologa wezwała położna. Wtedy już Grażyna M. bardzo źle się czuła, a tętno dziecka zanikało często. Wykonano cesarskie cięcie, ale - jak twierdzą biegli - zbyt późno. Dziecko urodziło się z niedotlenieniem mózgu, cierpi m.in. na padaczkę.

Lekarz nie zbadał chorej
Robert M. nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że dyżurny nie podejmuje decyzji o cesarskim cięciu, tylko lekarz nadzorujący oddział.

- Rano, gdy położna poinformowała mnie o złym stanie zdrowia pacjentki, zgłosiłem potrzebę wykonania cięcia i taką zgodę otrzymałem - tłumaczył w sądzie.

Nie uważa też, że po przyjściu na dyżur powinien np. zbadać pacjentkę, a później monitorować jej stan zdrowia.

- Przecież była monitorowana - przekonywał. - Była podłączona do urządzeń.
- A co pan robił? - dociekał śledczy Józef Murawko. - Przez tyle godzin nie widział pan chorej?!

Proces będzie kontynuowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna