Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Levin: To mógł być mój grób

Urszula Gronostajska
Icchak Levin (po lewej) odwiedził łomżyńskie „mogiłki”. Towarzyszyli mu: przyjaciel – Zbigniew Ciszek z Łomży (z prawej) oraz Edward Dobkowski , w którego domu ukrywała się rodzina Levinów.
Icchak Levin (po lewej) odwiedził łomżyńskie „mogiłki”. Towarzyszyli mu: przyjaciel – Zbigniew Ciszek z Łomży (z prawej) oraz Edward Dobkowski , w którego domu ukrywała się rodzina Levinów. U. Gronostajska
Icchak Levin od piętnastu lat przyjeżdża na zbiorowy grób swoich bliskich. Kiedy doszło do pogromu Żydów w Jedwabnem miał jedenaście lat.

Dzięki rodzinie Dobkowskich, żyją następne pokolenia Levinów- z takimi słowami Icchak Levin od lat odwiedza Polskę. Pochodzący z Wizny Levin nazywany przez bliskich "Jankiem" co roku uczestniczy w uroczystościach upamiętniających mord Żydów w Jedwabnem.

W tym roku zawitał także do Łomży gdzie odwiedził Muzeum Północno - Mazowieckie oraz cmentarz żydowski.

Przeżył dzięki Dobkowskim
Icchak Levin przyszedł na świat w Wiźnie. Miał dwóch starszych braci, którzy zginęli w Giełczynie i dwie młodsze siostry. Gdy Wizna została zbombardowana rodzina Levinów udała się do Łomży. Tu przez rok mieszkał przy ulicy Woziwodzkiej 10, do momentu kiedy Niemcy podjęli decyzję o likwidacji getta.

- Pamiętam rząd niemieckich ciężarówek ustawiony na ulicy Woziwodzkiej, którymi mieliśmy zostać wywiezieni - wspomina Levin - Na szczęście udało się nam uciec.

Icchak Levin wraz rodziną najpierw ukrywali się w lesie, następnie trafili do rodziny Dobkowskich mieszkających w Zanklewie niedaleko Wizny.

- Tato służył w wojsku razem z Bolesławem Dobkowskim. Byli dobrymi znajomymi - opowiada Levin.

Dzięki jego pomocy Levinom udało się przeżyć okupację niemiecką. "Janek" ukrywał się w ich domu przez ponad dwa lata.

- Kryjówka znajdowała się w szafie - mówi Edward Dobkowski, syn Bolesława, który w tym czasie był chłopcem. - Schodziło się do specjalnie przygotowanego pomieszczenia, w który ukrywały się 4 osoby.

Po wojnie rodzina Levinów wyjechała do Łodzi. Stamtąd "Janek" udał się w długą podróż do Palestyny.
Dziś Icchak jest już na emeryturze. Mimo tego stara się co roku przyjechać do Polski. Za każdym razem wspomina chwile spędzone w Wiźnie, swoją szkołę i klasę.

- Odwiedzam grób w Giełczynie, gdzie zginęli moi bracia. - mówi Icchak Levin - Jestem także na uroczystościach w Jedwabnem.

Pamięć jest bardzo ważna
W tym roku obchodzono 70. rocznicę upamiętniającą mord na ponad 300 Żydach, którego dokonała grupa polskiej cywilnej ludności w Jedwabnem. W spalonej stodole zginęli także szkolni przyjaciele Icchaka Levina. Do dziś podróżuje on ze zdjęciem, które zostało zrobione przed budynkiem ich szkoły.

- Chciałbym, aby zadbano o pomnik, który znajduje się w Giełczynie - apeluje Levin - To nie tylko pamiątką po moich braciach, ale także po tysiącach polskich żołnierzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna