Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidacja gimnazjów i zmiany w szkolnictwie: Gimnazja nie zostawią po sobie próżni

Julia Szypulska
- Nauczyciele otrzymują pozytywne komunikaty, że zmiana będzie wprowadzana w dłuższej perspektywie - podkreśla Bożena Dzitkowska
- Nauczyciele otrzymują pozytywne komunikaty, że zmiana będzie wprowadzana w dłuższej perspektywie - podkreśla Bożena Dzitkowska Andrzej Zgiet
Rozmowa z Bożeną Dzitkowską, wicekurator oświaty w Białymstoku

Poważne zmiany w oświacie wywołują niepokój i nauczycieli, i rodziców

Jak w każdej zmianie, tak i w tej, na pewno jest wiele znaków zapytania. Z pewnością niektórzy się niepokoją. Niewiele osób pozytywnie podchodzi do zmian, widząc w nich jakąś szansę. Tym niemniej środowisko edukacyjne otrzymuje i od kuratora oświaty, i od ministra edukacji wiele pozytywnych komunikatów, że zmiana będzie wprowadzana w dłuższej perspektywie. Że informacje o wszystkich zmianach będą przekazywane na czas, tak jak i instrumenty do ich przeprowadzenia. Poza tym, największa zmiana będzie w przyszłym roku. Wówczas zmieni się cały ustrój szkolny. Nie należy tego wiązać tylko ze zmianą sieci szkół, ale i podstawą programową oraz ramowymi planami nauczania. W połowie września wejdzie w życie ustawa przejściowa, a następnie ustawa o zmianie ustroju szkolnego, która pokaże cały proces zmiany.

Jak Pani skomentuje uwagi związkowców na temat planowanych zmian? Zarzuty to m.in. groźba przeładowanych podstawówek czy likwidacja miejsc pracy.

Zmiana nie dzieje się gwałtownie, z dnia na dzień. Po drugie: jeśli chodzi o przeładowanie szkół, to mamy tak duży niż demograficzny, że to chyba ostatnia rzecz, o którą należałoby się obawiać. Powinno się wręcz oczekiwać tego, żeby dzieci w szkołach było więcej. Bo to by dało poczucie bezpieczeństwa nauczycielom, że nie stracą pracy. Proszę zauważyć, że jeszcze nie mamy do czynienia z tą zmianą ustroju szkolnego, a ilu nauczycieli pozostaje bez pracy? I nie jest to zła wola ani dyrektorów, ani organów prowadzących, tylko efekt drastycznie malejącej liczba uczniów. Przez to nie można stworzyć odpowiedniej liczby oddziałów, a zatem nie można też stworzyć nauczycielom odpowiedniej liczby godzin.

W Pani ocenie likwidacja gimnazjów nie spowoduje zwolnienia nauczycieli?

To nieuprawnione twierdzenie. Przecież gimnazja nie pozostawią po sobie próżni. Część nauczycieli zostanie w szkole podstawowej, część - w szkole ponadpodstawowej. Może zamiast tworzyć poczucie grozy w środowisku edukacyjnym, warto działać tak, żeby zmiana budowała, stwarzała szansę, pomagała w rozwoju zawodowym. Na pewno jest wiele obaw, ale jest też wiele przesłanek do tego, by spokojnie podejść do tego procesu. Szkoły zmieszczą dzieci i dadzą pracę nauczycielom.

A skrócenie edukacji ogólnej z dziewięciu do ośmiu lat?

O ile odchodzi jeden rok z gimnazjum, o tyle jest dodawany do szkoły ponadpodstawowej. Jest inne rozłożenie akcentów. Doświadczenie - także innych krajów - pokazuje, że dłuższe cykle bardziej się sprawdzają. Obecnie gimnazjum trwa tak naprawdę dwa lata, semestr i dwa miesiące, czyli do kwietniowego egzaminu gimnazjalnego, który jest decydujący dla przyszłości ucznia. Poza tym gimnazjum to dzieci w trudnym wieku, wyjęte ze swego środowiska. Dłuższa podstawówka i dłuższe liceum są lepszym rozwiązaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna