Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS skazany na pożarcie

Krzysztof Sokólski
Petr Pokorny (z lewej) nie dość, że dobrze pilnował Tomasza Bzdęgi, to jeszcze sam strzelił dwie bramki
Petr Pokorny (z lewej) nie dość, że dobrze pilnował Tomasza Bzdęgi, to jeszcze sam strzelił dwie bramki M. Kość/Archiwum
Wrocław. ŁKS spotkał się ze Śląskiem w możliwie najgorszym momencie. We Wrocławiu nie miał szans.

Śląsk po trzech wiosennych porażkach żądny był zwycięstwa. Wrocławscy piłkarze nie myśleli o niczym innym, jak tylko o rehabilitacji przed własną publicznością. Od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się na łomżyński zespół. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

Prowadzenie dla gospodarzy uzyskał w 9 minucie spotkania Petr Pokorny. "Ełkaesiacy" - jak to wiosną często się zdarzało - przysnęli przy stałym fragmencie gry. Z rzutu rożnego dośrodkował Janusz Gancarczyk, Dariusz Sztylka przerzucił piłkę nad Pavlem Pronajem, a Pokorny postawił kropkę nad "i".

Drugi gol dla Śląska padł także po rzucie rożnym. I po raz drugi gratulacje od kolegów odbierał Pokorny. Tym razem wykorzystał dośrodkowanie Sebastiana Dudka.

Wynik pojedynku ustalił w 73 minucie Marek Gancarczyk, który otrzymał idealne podanie od Przemysława Łudzińskiego, minął Pronaja i skierował piłkę do pustej bramki.

Porażka gości mogła być bardziej dotkliwa. Łomżan dwukrotnie przed stratą goli ratował słupek. Za każdym razem trafiał w niego Łudziński - w 57 oraz 80 minucie. W 80 minucie Łudziński strzelał z rzutu karnego. "Przy okazji" karnego drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Cezary Stefańczyk.

- Pomiędzy zespołami i klubami z Łomży oraz Wrocławia jest przepaść - nie ukrywa trener biało-czerwonych Witold Mroziewski. - Ale wcale nie przestraszyliśmy się rywala, mieliśmy pomysł na grę i długo go realizowaliśmy. Stworzyliśmy też sytuacje strzeleckie. Najdogodniejszych nie wykorzystali Adrian Citko oraz Georgi Biżew. A miało to miejsce w momencie, kiedy była nawet szansa na remis. Niestety, w końcówce meczu opuściły chłopków siły i przewaga Śląska była bezdyskusyjna - dodaje Mroziewski.

Po sobotniej porażce ŁKS spadł na siedemnaste, przedostatnie miejsce w tabeli.

Śląsk Wrocław - ŁKS Browar Łomża 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - Pokorny 9, 2:0 - Pokorny 62, 3:0 - M. Gancarczyk 73.
Śląsk: Kaczmarek - Wójcik, Pokorny, Sztylka, Wołczek - M. Gancarczyk, Górski (89 Tymiński), Dudek, J. Gancarczyk - Klofik (67 Ulatowski), Łudziński (81 Szewczuk).
ŁKS: Pronaj - Galiński, Skórnicki, Jurgielewicz, Stefańczyk - Kęska, Łazar (81 Sulcas), Dereżyński (65 Sędrowski), Citko - Biżew (81 Gołębiewski), Bzdęga.
Żółte kartki: Pokorny, Sztylka, M. Gancarczyk, Łudziński, Klofik (Śląsk), Galiński, Biżew, Stefańczyk, Sędrowski, Citko, Gołębiewski (ŁKS).
Czerwona kartka: Stefańczyk (80, ŁKS za drugą żółtą). Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Widzów: 4 500.

Powiedzieli po meczu

Witold Mrozewski, trener ŁKS-u Browar Łomża: - Są dwa powody naszej porażki. Po pierwsze, byliśmy słabsi piłkarsko od Śląska. Po drugie, od 55-60 minuty brakowało już nam sił. Niestety, tak właśnie wygląda zespół budowany w ostatniej chwili. Z takimi tuzami, jak Śląsk Wrocław nie jesteśmy w stanie prowadzić na dzień dzisiejszy równorzędnej walki.

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska Wrocław: - To był trudny mecz. Szczególnie biorąc pod uwagę balast psychologiczny z poprzednich spotkań. W pojedynku z ŁKS-em stworzyliśmy sobie taką samą ilość groźnych sytuacji, jak w pierwszych trzech meczach. Tym razem potrafiliśmy je jednak wykorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna