Zawodnik Podlasia Białystok w eliminacjach 3 kilometrów z przeszkodami wystartował mocno poniżej oczekiwań. Z czasem gorszym o prawie 30 sekund od rekordu życiowego zajął ostatnie miejsce w swojej serii. Teraz już ochłonął i zaczyna wyciągać wnioski z porażki.
- Na pewno duży wpływ na moje samopoczucie miała pogoda, bo było około 35 stopni. Ale nawet w takich warunkach powinienem pobiec dużo lepiej. Dlatego obstawiam, że głównym powodem mojej "blokady" było za późne zjechanie z wysokich gór. W trzecim tygodniu powinno dobrze mi się biegać, ale jak widać jeszcze potrzebowałem tygodnia. Mam nadzieję, że moje przypuszczenia potwierdzi start w Zurichu na Diamentowej Lidze - zastanawia się Parszczyński.
Łukasz żałuje występu podwójnie, bo uważa, że zrobił wszystko, by się dobrze przygotować do imprezy.
- Co prawda jestem jeszcze stosunkowo młodym zawodnikiem i ciągle się rozwijam, ale z drugiej strony po 11 latach treningu czas na wygrywanie a nie naukę i popełnianie błędów. Solidnie i sumiennie trenowałem do mistrzostw świata i wszystko wskazywało na życiową formę - mówi nasz lekkoatleta.
Być może konieczność budowania trzech szczytów formy:na Halowe Mistrzostwa Europy, do osiągnięcia minimum na MŚ i na sam czempionat w Daegu sprawiła, że organizm odmówił Parszczyńskiemu posłuszeństwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?