Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metamorfoza. Ze stolarza stał się szewcem.

Agnieszka Zaborowska
Jan Dziubiński lubi swoją pracę. Uważa, że każdy zawód jest dobry, jeśli sumiennie i z profesjonalizmem się go wykonuje. W jego zakładzie nie ma obuwia, którego nie jest w stanie naprawić.
Jan Dziubiński lubi swoją pracę. Uważa, że każdy zawód jest dobry, jeśli sumiennie i z profesjonalizmem się go wykonuje. W jego zakładzie nie ma obuwia, którego nie jest w stanie naprawić.
Pierwsze buty Jan Dziubiński wykonał jako 9-latek - to były najprawdziwsze łyżwy! Wcześniej godzinami podpatrywał wujka w jego zakładzie szewskim. Pomyślał, że koniecznie musi sam spróbować.

- Zrobiłem w butach dziury i przykręciłem do nich płozy śrubami - opowiada. - Czasy były ciężkie, nie było mnie stać na nowe łyżwy.

Jan Dziubiński nawet nie przypuszczał wówczas, że z szewstwa będzie kiedyś utrzymywał rodzinę.

Po pierwsze: uczciwość
Młody Janek wyuczył się na stolarza-tapicera, jednak w dorosłym życiu chwytał się różnych zajęć. Zwłaszcza, gdy na świat zaczęły przychodzić dzieci - dochował się ich dziewięciorga. Chciał mieć pracę stabilną i lubianą. Uznał, że ludziom buty psują się stale. Dlatego został szewcem.

Zaczynał od wytwarzania obuwia. Szył buty z kolegą, Janem Przybylskim, ale przegrali z masową produkcją. Wtedy Dziubiński zajął się naprawą. Tajniki zawodu poznał dzięki wspólnikowi. Minęło 7 lat, odkąd prowadzi własny zakład, a wciąż nie czuje się ekspertem.

- Człowiek całe życie uczy się tego zawodu - podkreśla Jan Dziubiński. - Każda naprawa jest inna.

Wie jednak na pewno, że na sukces trzeba rzetelnie pracować i być uczciwym.

- Klient jest najważniejszy - nie ma wątpliwości szewc. - Trzeba naprawić obuwie nie tylko fachowo, ale i szybko, tak aby klient wyszedł z zakładu uśmiechnięty i zadowolony. Dobrze wykonana usługa to moja wizytówka.

Buty czekają na właściciela
Najtrudniej jest wykonać buty na zamówienie, np. dla osób, które mają jedną nogę krótszą, a drugą dłuższą. Obuwie musi całkowicie maskować tę niedoskonałość. Podobnie jest również z obuwiem dla klientów o nietypowym rozmiarze buta. "Od ręki" tylko wymienia się fleki.

- Pieniędzy raz jest więcej, raz mniej, ale są - filozoficznie stwierdza Dziubiński. - Mam stały dochód i to jest najważniejsze.

Największym problemem są klienci, którzy zapominają o odbieraniu obuwia. W zakładzie są buty, które na właścicieli czekają od roku.

- W takich przypadkach oddaję buty biednym. Na pewno się przydadzą - mówi szewc.

Po trudach pracy Jan Dziubiński odpoczywa na łonie natury - ma trzy konie, a jego jeździecką pasję podziela córka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna