Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieć kogoś do kochania

Joanna Klimowicz
Choć zapanować nad ośmiorgiem dzieci jest trudno, w rodzinnym domu dziecka państwa Mojsaków panuje świetna atmosfera
Choć zapanować nad ośmiorgiem dzieci jest trudno, w rodzinnym domu dziecka państwa Mojsaków panuje świetna atmosfera B. Maleszewska
Białystok. Małe rodzinne domy dziecka, pogotowia opiekuńcze czy rodziny zastępcze są nie tylko lepsze dla skrzywdzonych przez los dzieci, ale i dużo tańsze w utrzymaniu.

Dzieci z rodzin rozbitych czy skażonych patologią rozwijają się lepiej i są szczęśliwsze w rodzinnych domach dziecka lub rodzinach zastępczych niż w dużych placówkach nazywanych "bidulami", bo mają swoją "ciocię" i "wujka", kogoś do kochania. Osoby prowadzące takie domy otrzymują z miejskiej kasy pieniądze. Mniejsze niż pochłania utrzymanie dzieci w wielkich placówkach opiekuńczych!
To nie praca "od - do"
- Trzeba ogromnej determinacji i chęci poświęcenia siebie, by na takim stanowisku pracować. To nie jest praca od godziny 8 do 16 - przypomina Edyta Mozyrska, zastępca dyrektora departamentu spraw społecznych Urzędu Miejskiego w Białymstoku. I to jest może odpowiedź na to, dlaczego wciąż za mało jest rodzinnych placówek opiekuńczych.
9 metrów na osobę
Te, które są, borykają się z problemami. Np. na 90 mkw. Anna i Maciej Mojsakowie wychowują... ósemkę dzieci. Maluchy śpią po troje i po dwoje w pokojach, nastolatki zajmują kolejny, a dla rodziców zostaje kącik za kotarą, wygospodarowany z łazienki. Mieszkanie na białostockich TBS-ach było dobre na początku, ale już z niego "wyrośli". Proszą teraz władze miasta, by ich rodzinny dom dziecka ulokować w prawdziwym domu, z huśtawką i ogrodem.
Najstarsza jest 15-letnia Ewa, najmłodsza - dwuletnia Matylda. Połowa to "drobiazg" Mojsaków. Druga połowa trafiła do nich w styczniu 2005 r., po tym jak policjanci interweniowali w ich rodzinnym domu. Później sąd ograniczył prawa ich rodziców, małżeństwa J. Rodzeństwo najpierw zostało umieszczone w rodzinnym pogotowiu opiekuńczym, a potem - w rodzinnym domu dziecka Mojsaków.
- Dwoje dzieci chodzi do przedszkola, troje do podstawówki, dwoje do gimnazjum. Każde wymaga swojego biureczka, przestrzeni. Piwnica ma wymiary półtora na półtora metra i trudno sobie wyobrazić, żeby zmieściły się w niej rowery wszystkich dzieci - opowiada Ania. - Kiedy przychodzi zima i część choruje, to reszty nawet nie ma jak odizolować.
- Dla rodzinnego domu dziecka optymalny byłby dom, nie mieszkanie - podsuwa Maciej.
O to samo pytał na ostatniej sesji radny Mariusz Gromko (z klubu PiS), chcąc pomóc Mojsakom.
- Na Bacieczkach są miejskie działki. Na takiej mógłby stanąć dom. Nawet jeśli to nie my będziemy go prowadzić za 5-10 lat, przyda się miastu - mówi Maciej.
- Warto wspierać takie rodziny. Będziemy szukali możliwości, by mogła wychowywać dzieci w lepszych warunkach - obiecuje wiceprezydent Białegostoku Tadeusz Arłukowicz.
- Jesteśmy umówieni na wtorek. Do tego czasu spróbuję znaleźć w miejskich zasobach coś odpowiedniego - dodaje Edyta Mozyrska. - Będzie trudno, bo są to głównie stare budynki albo malutkie mieszkania. Ale spróbuję.
Dużo za mało
W Białymstoku funkcjonują zaledwie trzy rodzinne domy dziecka. Pierwszy był państwa Czerkaczów, przy ul. Żabiej. Drugi - Mojsaków, a trzeci, otwarty dopiero w ubiegłym roku, prowadzi Caritas (przy pomocy miejskiej dotacji). Z rodzinami zastępczymi sytuacja jest lepsza, ale też nie satysfakcjonująca. W 242 takich rodzinach wychowuje się 300 dzieci. Nie jest łatwo wziąć na siebie odpowiedzialność za cudze dzieci. Do tego urzędnicy wymagają skończenia kursów i wielu zaświadczeń (m.in. od lekarza o braku chorób środowiskowych, z miejsca pracy, z rejestru - o niekaralności). Muszą mieć pewność, że oddają dzieci w dobre ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna