Mieszkańcy nie chcą kanalizacji. "Mamy już swoją"

Kto decyduje?

Kto decyduje?

Część lokatorów z Dowspudy uważa, że wystarczy, aby na inwestycję nie zgodził się jeden członek wspólnoty i sprawa staje się bezprzedmiotowa. Wójt twierdzi jednak, że decyduje większość. A ta się zgodziła. Sprawę będą więc musieli najprawdopodobniej rozstrzygnąć niezależni prawnicy.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Gmina chce nas na siłę uszczęśliwić i, w dodatku, wyciągnąć pieniądze - narzekają niektórzy lokatorzy budynków znajdujących się w Dowspudzie, koło Raczek. Wójt gminy Roman Fiedorowicz zapewnia jednak, że za inwestycję mieszkańcy nic nie zapłacą.

- Mamy wyjątkową szansę na przebudowę w Dowspudzie kanalizacji - mówi. - Dysponujemy pieniędzmi z programu związanego z ochroną rzeki Rospudy. Grzech byłoby tego nie wykorzystać.
Sprawa dotyczy czterech budynków, które tworzą wspólnotę mieszkaniową. Znajduje się tu 36 lokali. - Mamy sprawną kanalizację, a przyłącza niemal nowiutkie - opowiada Arkadiusz Ciruk. - Jak gmina chce te pieniądze wydać, niech rury prowadzi poza terenem naszej wspólnoty. Mnie, jako emeryta, nie stać na dodatkowe wydatki.

O tym, że trzeba je będzie ponieść dowiedział się od jednego z gminnych urzędników. - Za przyłącza płacą lokatorzy - usłyszał. Szacuje, że na jedno mieszkanie wyjdzie po około 1 tys. zł.

Właściciele kilkunastu lokali, którzy nie godzą się na inwestycję, obawiają się również zniszczenia zadbanego terenu osiedla.

- Tak się stanie, jak wejdzie tam ciężki sprzęt - mówią. - Nasze wieloletnie starania pójdą na marne.
Wójt ma jednak swoje racje. Pieniądze do wykorzystanie, to jedno, a konieczność przeprowadzenia inwestycji - drugie.

- W Dowspudzie istnieje wspólna kanalizacja burzowa i sanitarna - tłumaczy. - A to jest po prostu niedopuszczalne i jak najszybciej należy z tym zrobić porządek.

R. Fiedorowicz jest przekonany, że w najbliższym czasie do inwestycji dojdzie i że obawiający się kosztów lokatorzy zostali wprowadzeni w błąd.