Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy nie chcą się leczyć u siebie... przez niekompetencję lekarzy!

Monika Polakowska [email protected]
graf. R. Mogilewski
Łomża: Blisko połowa zapytanych przez nas mieszkańców miasta deklaruje, że nie powierzy swojego zdrowia łomżyńskim lekarzom. Razi ich niekompetencja medyków.

Nieszczęśliwy upadek w pracy spowodował, że dostałem serię zastrzyków w kręgosłup. Po kilku czułem się coraz gorzej, ból nasilał się, a ja nie mogłem chodzić. Wybrałem się do innego lekarza, który złapał się za głowę! Okazało się, że dostawałem leki przeciwne do tych, które powinienem otrzymywać - opowiada Robert, 40-letni mieszkaniec Łomży.

Historie o nieudolności lekarzy przyjmujących w Łomży wypływają codziennie. O ile jednak medycy zwalają winę na "nieszczęśliwe wypadki", to dla każdego z pacjentów pomyłka w diagnozie i leczeniu oznacza ból i niepotrzebny stres.

Blisko połowa ze stu ankietowanych mieszkańców Łomży twierdzi, że nie warto leczyć się u lekarzy przyjmujących w naszym mieście.

Jedna czwarta deklaruje, że powierzyłaby swoje zdrowie łomżyńskim lekarzom tylko w przypadku, kiedy choroba nie byłaby poważna. W innym wypadku pomocy będą szukać w ośrodkach zlokalizowanych w większych miastach.

Stawiają złe diagnozy

- Zanim otrzymałam ostateczną diagnozę, postawioną przez lekarza z Białegostoku, przeszłam drogę przez mękę. Nim dowiedziałam się, że mam guzek w piersi, byłam leczona na zapalenie płuc, półpaśca, złamanie żeber i choroby odsercowe. Postawienie prawidłowej diagnozy zajęło pół roku. A przecież w przypadku raka liczy się każdy dzień - mówi Katarzyna z Łomży. - Na dodatek guzek wykryto już po trzech miesiącach, ale przez kolejne lekarze zapewniali mnie, że to nic groźnego! Miałam ochotę pozwać wszystkich - mojego ginekologa, radiologa, onkologa... Ale na razie muszę mieć siły na walkę z chorobą - dodaje łomżynianka.

Wśród ankietowanych stu osób aż 64 wskazały niekompetencję jako główny grzech łomżyńskich lekarzy. Jak się okazuje, specjaliści mylą się nawet w oczywistych diagnozach. Nie potrafią też w pełni wykorzystać drogiego sprzętu diagnostycznego.

Wyciągają pieniądze

Na bezpośrednie aluzje, co do "dodatkowych kosztów leczenia", czyli łapówki, skarży się tylko siedmiu z ankietowanych łomżyniaków. Nie brakuje za to tych, którzy narzekają, że nawet podczas prywatnych wizyt lekarzy nie stać na uczciwość.

- Miałem do zrobienia usg. Od razu dowiedziałem się, że to szpitalne można sobie "odpuścić", że trzeba iść prywatnie, jeśli wynik ma być prawdziwy. Okazało się, że prywatnie chodziłem... trzy razy, bo podczas pierwszych wizyt lekarz robił badanie nie tych narządów, co trzeba. Przeniosłem się z leczeniem do Warszawy - Paweł dokłada swoją opowieść do niechlubnego wizerunku łomżyńskiej medycyny.
Ponad połowa pacjentów żali się też na wyjątkową nieuprzejmość lekarzy. Opowiadają, że są traktowani instrumentalnie, specjaliści nie informują o diagnozie ani planowanym leczeniu, a kolejki trzeba zajmować już od 5 rano, bo gabinety lekarskie są czynne najwyżej 3-4 godz. dziennie, chociaż na drzwiach tabliczki informują o 6-8-godzinnym czasie przyjęć.
Bronić można się w NFZ

- Pacjenci, którzy czują się nieusatysfakcjonowani jakością leczenia, mogą złożyć skargę w swojej delegaturze NFZ - informuje Anna Zajkowska-Głowacka, rzecznik praw pacjenta przy podlaskim oddziale NFZ. - Na rozpatrzenie zażalenia mamy ok. miesiąca.
Jednak kiedy przedmiotem skargi jest sytuacja między lekarzem a pacjentem, NFZ niewiele może zrobić.

- To tylko słowo przeciwko słowu. Zostają wyjaśnienia - komentuje rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna