Parafianie jeszcze dobrze nie poznali nowego wikarego jako księdza. Dopiero parę razy odprawiał mszę świętą. Ksiądz Roman w Długosiodle jest od 25 sierpnia.
Fakt, iż nowy wikary jest tym samym księdzem, którego rok temu wyprowadzano w kajdankach z klasztoru betanek w Kazimierzu, nie jest w tej miejscowości żadną tajemnicą. Wiadomo, że w lubelskiej Prokuraturze Okręgowej i Prokuraturze Rejonowej w Puławach toczą się dwa śledztwa dotyczące byłych betanek.
A mimo to, związany z nimi nowy wikary został oficjalnie przedstawiony. Co więcej, pełni on jeszcze dodatkowe funkcje: opiekuje się ministrantami i jest katechetą w szkole.
Dał po różańcu, a szóstki potępił
- Ksiądz Roman jest fajny. Dał każdemu po różańcu - mówią jedni z zadowoleniem.
Inni natomiast komentują niezwykłe zachowania nowego księdza, które ich bardzo zaskoczyło,
- Na pierwszym spotkaniu ksiądz zaczął przyglądać się dokładnie naszym ubraniom - opowiada piętnastoletni Przemek. - Kolega był ubrany w koszulkę z symbolem słynnej amerykańskiej autostrady "Route 66". Ksiądz przyjrzał się jej bacznie i stwierdził, że szóstki to znak satanistów. Powiedział, że chodzenie w czymś takim to zło. Potem szukał dalej - opowiada z przekąsem.
- U drugiego z kolegów ksiądz dostrzegł logo jakiejś firmy w kształcie czarnego kogutka na koszuli - dopowiada Dawid, drugi z ministrantów. - Zaraz wyjaśnił nam, że sataniści zarzynają czarne koguty w trakcie swoich rytuałów i też odradził chodzenie w tej koszuli - młodzieniec kręci głową z niedowierzaniem.
- Inny kolega był w bluzie z napisem "Destroyer" - kontynuuje Aleksander, kolega Przemka i Dawida. - Ksiądz nam bardzo poważnie wyjaśnił, że "Destroyer" to po angielsku "Niszczyciel". Oczywiście zaraz dodał, że nie chce żebyśmy nosili na sobie takie rzeczy.
Nowy wikariusz pochwalił strój tylko jednego z młodzieńców. Chłopak przyszedł na spotkanie ubrany w bluzę z błękitnym kapturem.
- Jedyne co dobre w tym stroju to kolor kaptura. Bo błękitny to kolor Matki Boskiej - chłopcy cytują słowa budzącego kontrowersje księdza.
Nie będzie uczył mego syna religii!
Ministranci opowiedzieli rodzicom o dziwacznym zainteresowaniu księdza szczegółami ich strojów. Część rodziców poradziła, by na wszelki wypadek, nie spotykali się już z tym księdzem.
- Nie chodzę do kościoła, więc nie interesuje mnie czego on tam naucza. Jednak nigdy nie zgodzę się na to, by uczył moje dziecko religii - komentuje oburzona mieszkanka Długosiodła.
- Nie mamy religii z nowym księdzem, a szkoda... - mówią z uśmiechem Daniel i Piotrek, uczniowie Zespołu Szkół w Długosiodle. - Bardzo jesteśmy ciekawi tej postaci. Zaintrygowani historiami usłyszanymi od kolegów zapytaliśmy czy to jakiś dziwak naszą siostrę-katechetkę. Ta powiedziała tylko, żeby nie rozmawiać na temat księdza wikarego z dziennikarzami. Nic konkretnego niestety nie chciała nam powiedzieć - dodają zawiedzeni.
Dorota Stadnik, dyrektor Zespołu Szkół w Długosiodle jest bardzo ostrożna w komentarzach:
- Ksiądz jest nowym katechetą - mówi. - Dopiero zaczął prowadzić zajęcia. Nie dotarły do mnie jeszcze od rodziców żadne informacje o zastrzeżeniach wobec osoby księdza. Ksiądz został tu skierowany przez biskupa, toteż należy o niego pytać Kurię - wyjaśnia.
Duchowni zgodnie milczą
Do Kurii odsyła również spytany o postać kontrowersyjnego duchownego ksiądz Marek Soliwoda, drugi wikariusz parafii. Kuria jednak konsekwentnie odmawia komentarza. Chcieliśmy się tam dowiedzieć, czy ksiądz Roman jako osoba formalnie podejrzana (zarzut naruszenia miru domowego) może i powinien pełnić posługę jako kapłan, opiekun ministrantów, czy też katecheta.
- Ja Pana na rozmowy nie prosiłem. Czy to wystarczy? - do takiego chłodnego i lakonicznego komentarza ograniczył się Stanisław Marzec, obecny proboszcz parafii w Długosiodle.
Również ksiądz prałat Czesław Głowicki, były proboszcz, będący od czterech lat na emeryturze, nie chciał rozmawiać na temat nowego wikariusza.
Poszukiwany, ale nie ścigany
- Roman K. był poszukiwany przez naszą prokuraturę w celu ustalenia miejsca aktualnego pobytu - przyznaje Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy PO w Lublinie. Podkreśla przy tym, że nie był ścigany listem gończym. Te poszukiwania to działania administracyjne prokuratury wobec osoby, która występuje w śledztwie.
Z księdzem Romanem wiążą się dwa śledztwa. W jednym z nich ma już postawiony zarzut: naruszenia miru domowego w trakcie słynnej eksmisji betanek z Kazimierza w zeszłym roku. Drugie śledztwo dotyczy domniemanego molestowania seksualnego i aktów przemocy jakie miały mieć miejsce w zakonie betanek w Kazimierzu.
- Śledztwo jest prowadzone "w sprawie", a nie przeciw komukolwiek - zaznacza Syk-Jankowska. - Zostało wszczęte po tym jak "Fakt" opublikował rzekomy list jednej z byłych betanek.
Jak ustalili śledczy, list okazał się fałszywy. A z 63 przesłuchanych w śledztwie byłych betanek aż 62 zaprzeczyły jakoby doświadczyły jakiejkolwiek przemocy. Tylko jedna złożyła zeznania, z których może to wynikać. Ale nawet jakby powiedziała to wprost, prokuratura nie ścigałaby nikogo.
- Jeśli chodzi o przestępstwo molestowania to może ono być ścigane tylko na wniosek osoby pokrzywdzonej. A owa kobieta takiego wniosku złożyć nie chciała - tłumaczy prokurator z Lublina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?