Każdy może polecieć w kosmos. Trzeba mieć tylko ambitne marzenia, a potem je konsekwentnie realizować. - Kiedy byłem dzieckiem i komuś mówiłem, że w przyszłości będę latał, wyśmiewano mnie - opowiadał wczoraj uczniom szkoły w Rutce-Tartak Mirosław Hermaszewski, jedyny w historii polski kosmonauta. - Ale ja, niepozorny chłopiec, się uwziąłem. I dopiąłem swego.
Co jeden z najbardziej znanych Polaków robił w wiejskiej szkole na krańcach Suwalszczyzny?
Promował... picie mleka.
Spotkanie w miejscowej podstawówce zorganizowała Krystyna Osińska, jedna z nauczycielek, a zarazem dostawca mleka do wielu szkół na Suwalszczyźnie i Mazurach. Robi to w ramach trwającej od lat akcji "Szklanka mleka". Akcję firmują Agencja Rynku Rolnego oraz Fundacja Mleko dla Szkół, Mleko dla Zdrowia. To ta ostatnia już jakiś czas temu zaprosiła do współpracy M. Hermaszewskiego.
- Kosmonauci pili mleko w dużych ilościach - przekonywał. - Bo to przecież samo zdrowie.
Sławniejszy od Gagarina
W czerwcu minie 35 lat od chwili, gdy poleciał w kosmos. W rosyjskim statku Sojuz 30, razem z Piotrem Klimukiem, okrążył Ziemię 126 razy. Misja trwała 8 dni.
- Długo zastanawiałem się, czy z tego zaproszenia, gdzieś na kraniec Polski, w ogóle skorzystać - mówił nam 72-letni, ale wciąż znakomicie trzymający się Hermaszewski. - Nigdy tutaj nie byłem. Ale nie żałuję. Bo piękne tereny, piękna szkoła, niesłychanie sympatyczni ludzie, fajne dzieciaki.
Choć od lotu w kosmos upłynęło już tyle lat, popularność Hermaszewskiego, który służbę w lotnictwie zakończył w stopniu generała, nie słabnie. O Gagarinie mało kto dzisiaj pamięta, niemal nikt nie potrafi wymienić nazwiska żadnego z amerykańskich kosmonautów, którzy stanęli na Księżycu. A pierwszy polski kosmonauta wciąż budzi ogromne zainteresowanie.
Jeden z kilkuset
Zaczął od tego, że 50 groszy wręczane mu przez matkę przeznaczał nie na kupno bułki, lecz gazety "Skrzydlata Polska". Potem skończył kurs szybowcowy. - Gdy Gagarin poleciał w kosmos, pomyślałem, że ten mój szybowiec, to nic - opowiadał. - I zacząłem mieć kolejne marzenia.
Dostał się do wojskowej szkoły lotniczej i z powodzeniem ją skończył. Zaczął latać na samolotach ponaddźwiękowych.
W połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Rosjanie postanowili, że w kosmos będą zabierać przedstawicieli satelickich państw. Hermaszewski został wybrany z grona kilkuset polskich kandydatów. Przed wylotem przeszedł liczne badania i szkolenia.
- Trwało to półtora roku - wspominał.
Potencjalnych kosmonautów poddawano najróżniejszym testom. Np. takim, kto ile wytrzyma bez oddychania. Albo - jak sobie poradzi, gdy cała krew na dłużej odpłynie z głowy. Był też elementy klasycznej szkoły przetrwania. Przyszłą załogę wywieziono na jakąś bezludną wyspę. Mieli ze sobą dwie konserwy.
- Żeby przeżyć, musieliśmy znaleźć jakieś jedzenie - opowiadał Hermaszewski. - Na szczęście kolega natrafił na żółwia. To nas uratowało, ale od tamtego czasu za zupą żółwiową nie przepadam.
Marsjan nie było
Dzieci pytały jedynego polskiego kosmonautę, czy będąc tam wysoko w górze spotkał może przedstawicieli jakichś innych cywilizacji, Marsjan, czy kogoś w tym rodzaju.
Niestety, nie spotkał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?