Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miss Podlasia 2016 Julia Szumska bada odciski palców

Dorota Naumczyk
Julia Szumska, Miss Podlasia 2016
Julia Szumska, Miss Podlasia 2016 Andrzej Zgiet
Jestem normalną dziewczyną - mówi Julia Szumska z Białegostoku. - Mam cellulit i rozstępy. Lubię jeść i spać. Kiedy obudziłam się nazajutrz po wygraniu wyborów Miss Podlasia, wystraszyłam się. „Boże, i co teraz będzie?!“ - pomyślałam.

O tym, by wziąć udział w konkursie piękności, nigdy nie myślała. Niespecjalnie ją to interesowało. Poza tym, zawsze była bardzo nieśmiała. Ale koleżanki nie dawały jej żyć. Już rok temu namawiały, by zgłosiła się na wybory Miss Podlasia, ale wtedy jakoś udało jej się wymigać. W tym roku jednak postawiły na swoim.

- Po prostu mnie przyprowadziły na casting - śmieje się 22-letnia białostoczanka, Julia Szumska. - Kiedy się dostałam do grona finalistek, od razu powiedziałam o tym mamie. A ona na to: „córeczko, a jak ty sobie poradzisz? Przecież jesteś taka nieśmiała!“.

Julia jednak się zaparła.

- Jak już powiedziało się A, trzeba i powiedzieć B - postanowiła.

I zaczęła regularnie chodzić na próby przygotowujące 16 finalistek do galowego koncertu. Owszem, na początku była bardzo speszona i spięta, bo nigdy nie lubiła być w centrum zainteresowania, ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej.

- Najbardziej przerażona byłam wtedy, gdy trzeba było chodzić na szpilkach, bo nigdy wcześniej nie nosiłam wysokich obcasów - przyznaje 22-latka. - Ale nasza choreografka, pani Ela Lichanów, wszystkiego mnie nauczyła.

Ogląda... włosy pod mikroskopem

Julia najlepiej się czuję w zaciszu laboratorium. A ma okazję często w nim przebywać, bo studiuje na chemii kryminalistycznej na Uniwersytecie w Białymstoku. Właściwie to jej drugi kierunek kształcenia, bo jednocześnie uczy się na IV już roku inżynierii biomedycznej na Politechnice Białostockiej.

- Wiem, że może teraz w kontekście konkursu piękności dziwnie to zabrzmi, bo wszystkie miss tak mówią, ale ja naprawdę zawsze chciałam pomagać ludziom, szczególnie niepełnosprawnym -podkreśla Julia. - Dlatego zdecydowałam się na studia na inżynierii biomedycznej, bo wiedziałam, że możliwość projektowania na przykład sprzętu rehabilitacyjnego dla osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami da mi satysfakcję.

I to właśnie podczas studiów na Politechnice Białostockiej miała po raz pierwszy okazję pracować w laboratorium. I tak ją to zafascynowało, że wiedziała, że to jest jej przyszłość. Złożyła więc papiery na drugi kierunek kształcenia - chemię kryminalistyczną, dostała się i za każdym razem nie może się doczekać kolejnych zajęć w laboratorium.

- Ja tam odkrywam nowe światy! - tłumaczy. - Niektórzy może sądzę, że to nudna robota, ale dla mnie badanie związków chemicznych jest absolutnie fascynujące. Ostatnio oglądałam pod mikroskopem włosy i odciski palców i... mogłabym to robić całymi dniami. Ich kształty są tak niezwykłe, tak niesamowite, że człowiek się czuje jakby się przeniósł do innego świata.

Julia marzy o pracy w laboratorium policyjnym. Bo - jak sama mówi - zawsze uwielbiała tajemnicze historie i rozwiązywanie różnorodnych zagadek.

- Jestem fanką kryminałów - wyznaje. - Często sięgam właśnie po książki detektywistyczne, a moje ulubione seriale to oczywiście „Z Archiwum X“ i „Breaking Bad“. Może i mi kiedyś będzie dane być takim laboratoryjnym detektywem...

Grzeszyła tylko czasami - nie mogła oprzeć się bezie

Julia jest dobrą studentką. Lubi się uczyć. Przez dwa lata otrzymywała nawet stypendium rektora Politechniki Białostockiej dla najlepszych studentów. Za wyniki w nauce i sporcie. Jednak w związku z tym, że nauki ma coraz więcej, sport musiała porzucić. A szkoda, bo nie dość, że był jej ogromną pasją, to miała już na swoim koncie niemałe osiągnięcia: 2. miejsce w sztafecie na Mistrzostwach Polski i 13. miejsce w kraju w rozliczeniu indywidualnym.

Julia przez 9 lat trenowała lekkoatletykę, w Klubie UKS Bojary Białystok. Na treningi biegała codziennie, no, poza niedzielami. Za każdym razem na kilka godzin. Do tego dochodziły wyjazdy na różne obozy, zawody i inne sportowe zgrupowania.

- To było bardzo wyczerpujące fizycznie, bo codziennie wracałam do domu około godziny 20 i dopiero siadałam do nauki, więc na studiach już nie mogłam sobie na to pozwolić - tłumaczy. - Jednak ani przez chwilę nie żałowałam, że oddałam lekkoatletyce tyle lat życia. Ten sport i moi trenerzy wiele mnie nauczyli. Przede wszystkim samodyscypliny, która teraz na każdym kroku mi się przydaje.

Potrzebna okazała się chociażby ostatnio, w czasie przygotowań do finału konkursu Miss Podlasia.

- Bo przecież, jak każda finalistka, musiałam zadbać o swój wygląd - tłumaczy. - Starałam się więc zdrowo odżywiać, nie objadać się, ćwiczyć.

Tylko czasami grzeszyła - nie mogła oprzeć się smakowitej... bezie, serwowanej w białostockiej restauracji „Czarna Owca“, w której pracuje podczas weekendów i wakacji. Zresztą, któregoś dnia w tej właśnie restauracji zauważył ją pewien białostocki fotograf. I kiedy kilka dni później spotkał ją na castingu do Miss Podlasia, wyznał, że miał zamiar wrócić i namawiać ją do udziału w konkursie piękności.

- No rzeczywiście tak się czasami zdarzało, że klienci, którym serwowałam posiłki, czy nawet ludzie na ulicy zaczepiali mnie i przekonywali, że jestem tak ładna, że powinnam spróbować swoich sił w jakimś konkursie piękności - wyznaje. - Tyle że ja nigdy nie traktowałam tego serio... Aż do tego roku, kiedy się zdecydowałam i nagle się okazało, że się dostałam.

O Boże! I co teraz będzie?!

Przygotowując się do galowego koncertu Julia schudła 5 kilogramów - w ciągu dwóch miesięcy.

- Bo odstawiłam słodycze - śmieje się. - Nic na to nie poradzę, że ja po prostu uwielbiam jeść. Co więcej, jem prawie wszystko: makarony, pizzę, steki. A czekoladą to się po prostu objadam. I to każdą! Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest biała, gorzka, czy z orzechami. Każda jest przepyszna. Niestety, nie jestem fanką lekkich i dietetycznych sałatek, ale przygotowując się do wyborów, udało mi się je polubić.

Poza tym, regularnie, trzy razy w tygodniu chodziła też na siłownię.

- Bo odkąd porzuciłam lekkoatletykę, potrzebuję jakiegoś wysiłku fizycznego - tłumaczy. - Wiedziałam, że muszę jakoś dbać o jędrność swojego ciała. Bo ja przecież jestem normalną dziewczyną! I jak wiele innych, ja też mam cellulit i rozstępy.

Julia przyznaje, że nigdy przesadnie nie dbała o swoją urodę. Poranny makijaż zajmuje jej zaledwie kilka minut. Dwa machnięcia spiralką do rzęs, trzy pędzlem do pudru i już wybiega z domu. Dopiero podczas przygotowań do konkursu Miss Podlasia 2016 zobaczyła, co znaczy profesjonalny makijaż.

- Czułam się piękna - uśmiecha się skromnie na wspomnienie finałowej gali, która odbyła się tydzień temu w białostockim Teatrze Dramatycznym. - Ten finałowy koncert był dla mnie jak sen. Ale nawet przez sekundę nie przyszło mi do głowy, że to ja założę koronę... Było tyle pięknych dziewczyn...

Kiedy prowadzący galę przeczytał, że Miss Podlasia 2016 zostaje kandydatka z numerem 13 (a był to właśnie jej numer!), nawet nie zrobiła kroku naprzód. Nogi miała jak z waty. Dopiero inne, stojące obok finalistki zaczęły jej szeptać: „idź Julia, to ty!“ i delikatnie wypychać naprzód.

- Ja do dziś, choć minął prawie tydzień, nie mogę w to uwierzyć - przyznaje. - Kiedy nazajutrz po galowym koncercie się obudziłam, pomyślałam sobie: „o Boże!, i co teraz będzie?!“. Trochę się wystraszyłam tych zmian w moim życiu, ale jednocześnie jestem naprawdę szczęśliwa... Oglądam tę moją szarfę z tytułem Miss Podlasia i czuję wręcz jakąś euforię. Z żadnym moich dotychczasowych życiowych doświadczeń nie mogę jej porównać.

Julia bardzo lubi swoje życie. Lubi, kiedy jest poukładane i przewidywalne. Nie przepada za zmianami.

- A tu taka rewolucja: kolejne etapy konkurs Miss Polski - kiwa głową. - O tym, że w ogóle nie brałam pod uwagę tego, że mogę się dostać do dalszych etapów Miss Polski, może świadczy chociażby fakt, że w najbliższych dniach umówiłam się na poważny zabieg dentystyczny - usuwanie „ósemek“. No ale wygląda na to, że będę musiała go przełożyć.... -śmieje się. - Zobaczymy, jak dalej rozwinie się ta moja przygoda... Najwyżej wrócę do domu, do mojego poukładanego życia. Ale nie ze spuszczoną głową! Bo to nie uroda jest w życiu najważniejsza.

Dla niej, co wielokrotnie podkreślała nawet podczas przygotowań do konkursu Miss Podlasia 2016, największą wartością jest rodzina. „Chciałabym w życiu zrealizować się w roli żony i matki“ - mówiła podczas finałowej gali. Bardzo ceni swoją mamę, m.in. za to, że samodzielnie wychowała ją i jej starszego brata. Sama zaś marzy o bardzo dużej rodzinie.

- Marzą mi się takie święta i niedzielne obiady, gdy do stołu siada co najmniej 20 osób.... - zdradza. I dodaje, że znalazła już mężczyznę, z którym chciałaby założyć taką rodzinę. Jest z nim od trzech lat, ale... oświadczyn jeszcze nie było!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna