- Złamał mi rękę - wspomina Stanisław Biłda, prezes PKS.
Urodził się w Suwałkach, ale całe dzieciństwo spędził w Białej Wodzie. Rodzice mieli tu nieduże gospodarstwo. Był najstarszym z z pięciorga rodzeństwa. - Niedaleko domu był potężny staw - opowiada. - To było miejsce fantastycznych zabaw z kolegami.
W domu zawsze było coś do roboty, a rodzice trzymali dyscyplinę.
- Dzięki temu wielu rzeczy się nauczyłem - mówi. - Umiem gotować, prać, a i prace budowlane, od czasu, gdy pomagałem ojcu, nie są dla mnie żadnym problemem.
W tamtym czasach dzieci nie miały ani komputerów, ani innych podobnych rozrywek.
- Pamiętam to wielkie święto, kiedy rodzice kupili najpierw radio, a potem czarno-biały telewizor - przypomina sobie.
W szkole uczył się dobrze.
- Nauczyciele nas straszyli, że jak ktoś będzie stwarzał problemy, to zostanie zamknięty w piwnicy - wspomina. - To działało na dziecięcą wyobraźnię.
Od małego miał zdolności organizatorskie. Był gospodarzem klasy, działał w harcerstwie.
Kiedyś, gdy był już młodzieńcem, eleganckich motocyklem przyjechał do ojca znajomy. Chłopak zapragnął się przejechać. - Przeszarżowałem i na zakręcie wypadłem z drogi. Niestety, sam się pokiereszowałem, a i motor najlepiej na tym nie wyszedł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?