Piotrek pokochał saksofon, Weronika polubiła flet, Edyta wyżywa się na wiolonczeli, zaś inni z radością zasiadają do pianina. Jedni muzykują, bo lubią - inni, bo rodzice chcą mieć muzyka w rodzinie.
W Boże Ciało Szkoła Muzyczna Lidii i Tadeusza Trojanowskich zaprosiła na koncert pn. "Na łące granie i ptaków śpiewanie - się kołysanie, się przytulanie". Przytulanie, bo ta impreza osiadła na łące państwa Małgorzaty i Kazimierza Gromów w podmonieckiej Przytulance.
Talent w płucach
Na plenerowej scenie zaprezentowali się uczniowie Trojanowskich z Moniek i Czarnej Białostockiej.
- Łatwo na tym się nie gra, ale saksofon to ciekawy instrument. Grają na nim znani jazzmani, a i w orkiestrze ma on ważne miejsce. Trzeba mieć tylko sprawne palce i zdrowe płuca - mówił Piotrek Skarbiński.
- Widać, że coś z tego będzie, choć w naszej rodzinie tradycji muzycznych nie było - stwierdziła Grażyna Skarbińska, mama saksofonisty.
Weronika Czeczkowska też dmucha, ale wybrała sobie flet poprzeczny. Gra dwa lata i marzy o karierze muzyka w orkiestrze - takiego, jak widuje w filharmonii.
- Ona sama tego chciała. My jesteśmy umuzykalnioną rodziną - powiedziała Danuta Bielecka, babcia utalentowanej Weroniki.
Polubienie na siłę
Siedem lat z wiolonczelą zmaga się zaś Edyta Ułanowicz. Do szkoły muzycznej zapisał ją tata i stało się to - jak mówi - na siłę.
- Długo trwało polubienie wiolonczeli, doceniłam jej urok dopiero trzy lata temu - wspominała Edyta.
- Poślemy córkę na studia językowe, bo muzyka wcale nie musi wziąć góry. W tej kwestii ważna jest wola rodziców, choć bez talentu dziecka nie da się wymóc na nim właściwej edukacji muzycznej - zauważyła pani Bożena, mama wiolonczelistki.
Wierny swojej muzyce
Uczniowie są zapatrzeni w mistrza T. Trojanowskiego, podlaskiego kompozytora, autora wielu oratoriów. Ten zaś patrzy na karierę Piotra Rubika, kompozytora podbijającego serca słuchaczy w całej Polsce.
- Nie ufarbuję jednak włosów i nie będę uprawiał takiego muzycznego "nierządu". Za dużo w tym komercji. Ja pozostanę wierny swojej muzyce - powiedział nam T. Trojanowski.
Ze sceny do późnego popołudnia rozlegały się chopinowskie etiudy, polki i scherza. Tym dźwiękom towarzyszyło zaś świergotanie i ćwierkanie ptaków, przerywane raz po raz... ryczeniem krów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?