Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myszy na służbie żyją w luksusie

Urszula Ludwiczak [email protected]
W białostockim Centrum Medycyny Doświadczalnej mieszka około 5 tysięcy zwierząt. Te najcenniejsze to myszy łyse
W białostockim Centrum Medycyny Doświadczalnej mieszka około 5 tysięcy zwierząt. Te najcenniejsze to myszy łyse A. Chomicz
Nie ma mowy o przyjściu do pracy z katarem. Przed wejściem do laboratorium trzeba się wykąpać i włożyć sterylną odzież. Makijaż i biżuteria są zabronione.

Taka sterylność to podstawa. Inaczej Centrum Medycyny Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku nie miałoby racji bytu. Żyje tu około 3,5 tys. myszy i 1,5 tys. szczurów, na których przeprowadzane są eksperymenty i badania medyczne. Teraz testowane są leki na raka i cukrzycę.

- Te zwierzęta nie mają prawa cierpieć - zastrzega Agnieszka Popielska z Centrum Medycyny Doświadczalnej w Białymstoku. - Żyją w luksusowych warunkach. Wszelkie zabiegi odbywają się w znieczuleniu. Zwierzęta nie odczuwają żadnego bólu.

Klatki jak luksusowe mieszkania

W ciągłej hodowli jest tu około 5 tysięcy zwierząt - szczury i trzy gatunki myszy: białe, czarne i łyse. Te ostatnie są najcenniejsze, jedna kosztuje 160 zł netto, podczas gdy za inne zwierzęta płaci się po 10-20 zł za sztukę. Są też zwierzęta modyfikowane genetycznie.

- Mamy dwa szczepy sprowadzone na potrzeby naukowców - tłumaczy Popielska.
Wszystkie zwierzęta przebywają w najlepszych możliwych warunkach.

- Centrum to taki pięciogwiazdkowy hotel dla zwierząt - mówią pracownicy tej instytucji. - Wszystkie klatki, ściółka, pasza, zabawki, są sprowadzane z Zachodu. W Polsce nie ma dostawcy, który zapewniałby odpowiednie parametry tych produktów.

Zwierzęta mieszkają w klatkach dobranych do ich wielkości i spełniających dyrektywy unijne. Te najcenniejsze okazy myszy (czyli zazwyczaj rodzice odpowiedzialni za rozwój hodowli) żyją w klatkach indywidualnie wentylowanych, gdzie temperatura zawsze wynosi 22 st. C, a wilgotność 50 proc.

- Zwierzęta muszą mieć swobodę ruchu w klatce, samodzielnie sięgają do wody czy jedzenia - zaznacza Popielska.

Centrum pracuje 24 godziny na dobę, także w soboty i niedziele. Zwierzęta trzeba przecież nakarmić, sprawdzić czy mają wodę, czy nic złego się nie dzieje.

- Codziennie, bez względu na to czy jest piątek czy niedziela, musi się odbyć obchód, taki sam jak w szpitalu dla ludzi - dodaje Agnieszka Popielska.

Na myszach i szczurach sprawdza się bowiem skuteczność leczenia chorób nowotworowych i cukrzycy. To faza przedkliniczna badań. W centrum odbywają się też badania toksykologiczne leków.

- Zwierzę w czasie eksperymentu nie cierpi - zapewnia Agnieszka Popielska. - W czasie operacji jest usypiane. Jest na prawdziwej sali operacyjnej, dostaje środki przeciwbólowe. Nie ma opcji, aby osoba bez zezwolenia i doświadczenia się do niego dotknęła. Dotyczy to też studentów - zresztą od dawna nikt już na studiach nie kroi żab! Pracują u nas osoby doskonale wykształcone: po zootechnice albo biologii, i wszyscy naprawdę lubią zwierzęta.

Po zabiegach zwierzęta trafiają na OIOM. Tu budzą się po narkozie, mają odpowiednią opiekę, tu znajduje się system do rekonwalescencji, jest wyższa temperatura, wilgotność.

- Żaden eksperyment nie jest przypadkowy - dodaje Popielska. - Komisja bioetyczna czuwa nad tym, aby w badaniach nie brało udziału zbyt wiele zwierząt, aby nie było procedur wywołujących niepotrzebny ból czy stres. Każdy eksperyment musi być przemyślany. I to komisja wydaje zgodę na jego przeprowadzenie. My z każdej myszy użytej do eksperymentu musimy się rozliczyć. I czuwamy, aby eksperymentator nie robił badań niepotrzebnie.

Przed pracą nie robią zakupów

Wyniki badań i eksperymentów przeprowadzanych w białostockim Centrum Medycyny Doświadczalnej uznawane są na całym świecie. A to dlatego, że placówka ta otrzymała certyfikat GLP, czyli "Dobrej Praktyki Laboratoryjnej". Spełniła bowiem szereg szczegółowych wymagań i procedur laboratoryjnych, by badania miały status najbardziej wiarygodnych i powtarzalnych. A rygory są bardzo zaostrzone, bo przy testowaniu substancji chemicznych, które potem mogą być lekami, nie można pozwolić sobie na żadne niedociągnięcia.

W Centrum nic więc nie dzieje się przypadkiem. Wszystkie parametry pracy laboratorium są rejestrowane, większość urządzeń jest zdublowana i jeżeli jedno przestaje działać, drugie włącza się automatycznie. Dzięki systemowi kamer zainstalowanych w każdym pomieszczeniu, możliwa jest całodobowa kontrola zwierząt. Odpowiednich procedur muszą też przestrzegać pracujący tu specjaliści.

- Warunki muszą być absolutnie sterylne wyjaśnia Popielska. - Dlatego przed rozpoczęciem pracy personel musi się wykąpać, włożyć sterylne ubranie, maseczki, rękawiczki takie, jakie noszą chirurdzy na salach operacyjnych. Pracownice nie noszą kolczyków, nie mają makijażu. Gdy któraś z pań ma katar, wie, że do pracy przyjść nie może. Tak samo nie ma mowy np. o zakupach tuż przed pracą, żeby nie przynieść z zewnątrz jakichś zarazków.

W samym Centrum ruch zwierząt odbywa się w określonym kierunku (ze strony hodowlanej na eksperymentalną, nigdy odwrotnie). - Wiemy gdzie możemy wejść, a gdzie nie, i nie ma żadnego obejścia, pójścia na skróty. Nikt tego nie zrobi - zastrzegają pracownice Centrum.

Sterylizatornia i myjnia to najdroższe części CMD, w pełni zautomatyzowane i kontrolowane.
- To też jedyne miejsce w Podlaskiem i chyba w Polsce, gdzie można wysterylizować komputer lub komórkę - mówi prof. Jacek Nikliński, kierownik Centrum Medycyny Doświadczalnej i rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Mamy jedyne technologiczne rozwiązanie, jakie można w takim przypadku zastosować. Musimy bowiem sterylizować mikroprocesory, które sterują indywidualnym wentylowaniem klatek.

Ze względu na wysoką jakość przestrzeganych tu procedur, zwierzęta z białostockiego CMD są wyjątkowo cenione w Polsce i na świecie. Do klientów transportowane są specjalnymi, klimatyzowanymi samochodami, w sterylnych klatkach. Są wolne od patogenów. W czasie transportu kierowca może marznąć, zwierzę - absolutnie nie!

Najlepsi ojcowie pod słońcem

Pracownicy CMD przywiązują się do swoich podopiecznych, a zwierzęta do nich. - Każda nasza pracownica ma pod opieką określone pokoje. Znajdujące się w nich zwierzęta rozpoznają swoje opiekunki. Wiedzą, że wraz z nimi nadchodzi jedzenie, czysta klateczka - opowiada pani Agnieszka. Sama najbardziej lubi myszy łyse. - Są najdroższe i najpiękniejsze. Mają bardzo spokojny charakter. A ich samce to najlepsi ojcowie pod słońcem, to oni zajmują się maluchami. Te myszy są też bardzo delikatne i chimeryczne pod względem hodowli.

Myszkami białymi muszą zajmować się niezwykle sprawni pracownicy. Bo to "zwierzęta z ADHD", bardzo szybkie. Nie można pozwolić sobie nawet na sekundę nieuwagi. Myszki czarne zaś mają charakter umiarkowany. A szczur - jak podkreśla pani Agnieszka - to niezwykle mądre i bardzo fajne zwierzę.

Chociaż doświadczenia na zwierzętach budzą wiele emocji, tu robi się wszystko, aby niepotrzebnie zwierząt nie męczyć.

- Proszę mi wierzyć, my wszyscy tutaj kochamy zwierzęta i bardzo się do nich przywiązujemy - mówi Popielska. - Ale niestety, nie ma innej możliwości, aby przetestować skuteczność leków. Gdyby nie zwierzęta, trzeba by eksperymentować na ludziach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna