Nie mogę uwierzyć w to, że doszło do czegoś takiego na lekcji i to prowadzonej przez panią dyrektor - mówi pan Ryszard, ojciec 17-letniego Adama. - A przecież to żadna zawodówka, tylko renomowany ogólniak.
- Była lekcja wychowawcza, siedziałem w pierwszej ławce, z tyłu siedział Dawid - opowiada Adam. - Pani zaczęła wyświetlać jakiś film. W pewnym momencie zaczął mnie obrażać, powiedział „suń się piz...” i uderzył mnie otwartą ręką w bok głowy tak mocno, że omal nie uderzyłem głową w koleżankę siedzącą obok. Nie mogłem pozwolić, by mnie tak traktował. Nie wytrzymałem, wstałem i uderzyłem go.
Dawid oddał. I trafił prosto w oko. Chłopaków rozdzieliła dyrektorka prowadząca lekcję. Oko Adama strasznie spuchło. Nawet okłady chłodzące nie pomogły. Wezwano pogotowie, przyjechała też policja. Adam na kilka dni trafił do szpitala w Białymstoku. Była nawet obawa, że oko może być uszkodzone. Na szczęście skończyło się na mocnej opuchliźnie i siniaku.
Ale ciągle pozostaje pytanie, jak do takiej sytuacji mogło dojść. Przecież I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki to szkoła z ogromnymi tradycjami, która od lat uważana jest za jedną z najlepszych. Obok II LO, tzw. „Białorusów”, konkuruje nawet z białostockimi ogólniakami.
- Razem z Adamem ustaliliśmy, że nie pójdzie do technikum, tylko liceum, m.in. po to, by uniknąć takich sytuacji - mówią rodzice chłopaka.
To zdarzenie było też zaskoczeniem dla samej dyrektor.
- W szkole pracuję już 18 lat i jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji - mówi Marzena Pogorzelska-Ciołek, która w zastępstwie dyrektora Krzysztofa Proroka kieruje I LO i jest wychowawczynią obu chłopaków. - Gdyby ktoś jeszcze miesiąc temu powiedział mi, że coś takiego wydarzyło się w naszej szkole, to bym nawet nie uwierzyła.
Rodzice Adama mają jednak pretensje, że to ona nie dopilnowała porządku w klasie i dopuściła do bójki w pierwszych ławkach.
- Kto jak kto, ale dyrektorka powinna umieć utrzymać dyscyplinę wśród uczniów - mówi ojciec Adama. - Też kiedyś byłem uczniem i różnie bywało. Czasem trzeba było komuś przyłożyć, czasem się dostało. Ale to było po szkole, ewentualnie na przerwie. Na lekcji to nie do pomyślenia.
Nauczycielka nic nie zauważyła. Chłopcy w pierwszych ławkach nie zwracali na siebie uwagi, zachowywali się jak reszta.
- To była luźna lekcja, bo wychowawcza, ale klasa była spokojna - tłumaczy. - Zwróciłam tylko uwagę dziewczynom z tyłu, bo pokazywały coś sobie na komórce. Nie słyszałam, by chłopacy się ze sobą kłócili lub obrażali.
- Dobry nauczyciel powinien zauważyć, że coś się dzieje, a nie czekać aż uczniowie się za łby wezmą - komentuje ojciec Adama.
- Sama byłam w szoku, gdy zobaczyłam Adama zrywającego się z ławki - przyznaje dyrektorka. - Nigdy nie widziałam go w takim stanie, zawsze był spokojny, dobrze się uczy, bierze udział w olimpiadach, raczej unikał konfliktów. W dodatku ma drobniejszą budowę niż Dawid.
Adam musiał być doprowadzony do ostateczności. Bo Dawid to przysłowiowy kawał chłopa.
- Dobrze, że to Adam siedział w pierwszej ławce z brzegu, bo Dawida pewnie nie dałabym rady odciągnąć - przyznaje nauczycielka.
Dawid jest sportowcem, gra nawet w jednej z lokalnych drużyn piłkarskich. Ponoć nie stroni od bójek. Ale poważniejszych problemów w szkole z nim nie było. Choć nauczyciele przyznają, że w obyciu jest krnąbrny, a nauka nie jest jego mocną stroną. Musiał się nawet przenieść, bo nie radził sobie z matematyką i fizyką. Zarówno Adam jak i Dawid są lubiani przez kolegów. Prawdopodobnie napięcia między nimi narastały stopniowo. Na lekcji po prostu wybuchło.
Obu chłopaków dyrektorka potraktowała jednakowo. Dostali nagany.
- Byłoby nieuczciwe, gdybym ukarała tylko Dawida, bo gorzej się uczy - tłumaczy nauczycielka. - Z tego co widziałam, to Adam pierwszy go uderzył. Pewnie został sprowokowany, ale w takich sytuacjach powinien się przesiąść, zgłosić się do mnie, nie zrobił tego.
- Takich rzeczy się nie robi, nie jestem kapusiem - mówi Adam.
Problem jest dużo szerszy. Wszędzie młodzież szkolna jest coraz bardziej wulgarna i niebezpieczna. A nauczyciele mają ograniczone możliwości jej „temperowania”. Nawet wyczytanie łobuza na apelu jest zabronione.
- To był pierwszy taki incydent. W szkole obowiązują zasady zachowania a także procedury zachowania agresywnego ucznia - podkreśla dyrektor, ale przyznaje: - Młodzież ma coraz mniej zahamowań. Kiedyś nie do pomyślenia było, by uczeń przeklinał głośno w szkole.
Imiona bohaterów tekstu zostały zmienione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?