Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadmierna gościnność

WojciecH Drażba
Z markotnymi minami kończyli ten rok na własnym stadionie piłkarze Wigier. U siebie przegrali cztery razy.
Z markotnymi minami kończyli ten rok na własnym stadionie piłkarze Wigier. U siebie przegrali cztery razy.
Suwałki. Bardzo smutno wypadło pożegnanie piłkarzy Wigier z kibicami. Przegrali w ostatnim w tym roku meczu przed własną publicznością. Jesienią czynili to zresztą aż cztery razy.

- W poprzednim, trzecioligowym sezonie na własnym boisku byliśmy postrachem dla wszystkich - przypomina Dariusz Mazur, dyrektor klubu.

- Teraz przestało ono być naszym atutem. Ba, staliśmy się na nim chłopcami do bicia dla słabszych.

Na razie nikt nie wie, dlaczego pechowym stał się swój stadion, dlaczego - bodaj najlepsza w lidze - widownia, chociaż nadal mocno dopinguje, dla drużyny nie jest już dwunastym zawodnikiem. W Suwałkach Wigry cztery razy wygrały i poniosły tyleż porażek. No i raz zremisowały. Zdobyły tylko osiem bramek. Na wyjazdach przegrały tylko dwukrotnie i strzeliły aż 16 goli.

- Najbardziej zastanawia to, że wszystkie porażki ponieśliśmy z zespołami, które w danym momencie plasowały się niżej od nas w tabeli - mówi Mazur.

Rzeczywiście, teoretycznie słabsza w dniu meczu była Concordia, a potem KSZO, Hetman, Jeziorak, Górnik i Okocimski. Najprostszy wniosek jest taki, ze suwalczanie zlekceważyli rywali. Niestety, jest on mylny. Chcieli, ale nie potrafili ich pokonać.

Trener Zbigniew Kaczmarek przekonuje, że głównym powodem niepowodzeń jest plaga kontuzji. W żadnym meczu sezonu zespół nie wystąpił w optymalnym składzie. W słabszym zestawieniu potrafił jednak od czwartej kolejki nie przegrać sześciu spotkań z rzędu i awansować na pozycję wicelidera.

Boli, że na własnym boisku Wigry nie umiały wyciągać wniosków z niepowodzeń. W przegranym 0:4 meczu z Górnikiem Wieliczka trzy bramki straciły w ciągu 26 minut. Teraz, kiedy w spotkaniu z Okocimskim koniecznie chciały się zrehabilitować za ostatnią klęskę, dały sobie wbić oba gole w cztery minuty. W ciągu kilku następnych mogły doznać pogromu.

- Był taki fragment w tych dwóch meczach, w którym moi zawodnicy totalnie się pogubili - przyznaje Kaczmarek. - Popełnili tyle błędów, że można byłoby nimi obdzielić wszystkie poprzednie spotkania.

Wyrównana stawka ligowych drużyn, nader "spłaszczona tabela" nie sprzyja dokonaniu oceny. Wystarczy jedna wygrana, by z barażowej strefy wspiąć się do czołówki. Na zwycięstwo suwalczanie liczą w niedzielnym spotkaniu, wieńczącym już tę wydłużoną o dwa mecze z wiosny rundę. Na wyjeździe, w derbach województwa zmierzą się z Freskovitą Wysokie Mazowieckie.

Kibicom i piłkarzom Wigier pozostaje już tylko zaufać faktom, mówiącym, że zespół lepiej spisuje się na obcych boiskach.

- Jedziemy do Wysokiego Mazowieckiego, by się odbudować, by zdobyć punkty - mówi Kaczmarek. - Tylko wtedy ocena jesieni będzie w miarę pozytywna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna