Długotrwała biegunka powoduje odwodnienie i wysoką temperaturę. W przypadku zatrucia bakteriami obecnymi w rzece, pobyt w szpitalu może okazać się konieczny.
- U dzieci i osób starszych jest to bardziej niebezpieczne - mówi Ewa Sieniawska z oddziału epidemiologii łomżyńskiego szpitala. - Dodatkowe ryzyko powikłań istnieje także u osób, które są osłabione innymi schorzeniami.
Kąpiel wzbroniona
By wyeliminować ryzyko zatruć wodą z Narwi, ratownicy już przedwczoraj wciągnęli na maszt przy kąpielisku czarną flagę. Oficjalnie miejskie kąpielisko zakończyło wprawdzie już swoją działalność, ale wiadomo, że dopóki jest ciepło, amatorów kąpieli nie brakuje.
- Wczoraj pojawiły się więc dodatkowo specjalne tablice ostrzegawcze informujące o przyczynach zakazu kąpieli - mówi Leszek Aleksander Muczyński, szef łomżyńskiego WOPR-u. - Poprosiłem o nie miasto w środę rano, ZGKiM zobowiązał się je wykonać do popołudnia. Wszystko odbyło się błyskawicznie.
Laboratoria pracują
Pracownicy sanepidu wykryli bakterie coli i paciorkowce kałowe w wodzie pobranej we wtorek przy miejskim kąpielisku podczas rutynowej, odbywającej się co 14 dni kontroli. Od razu powiadomili prezydenta Jerzego Brzezińskiego, który zaapelował o "zrezygnowanie z zażywania kąpieli w Narwi w granicach administracyjnych miasta".
Ponieważ badania bakteriologiczne trwają kilkadziesiąt godzin, w czasie których kolonie bakterii rozrastają się na specjalnych pożywkach, precyzyjne wyniki analiz poznaliśmy dopiero wczoraj.
- Według przepisów, dopuszczalne stężenie bakterii coli to tysiąc sztuk na 100 mililitrów wody - mówi Małgorzata Wróblewska, kierownik sekcji badań mikrobiologicznych żywności i wody oddziału laboratorium Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łomży. - Tu mamy ich 1400.
Gnój spływa z każdej strony
Wędkarze i kajakarze potwierdzają, że woda w Narwi śmierdzi. Winą obarczają rolników wylewających na pola gnojowicę.
- Jest to zakazane tylko poza okresem wegetacji - informuje Alicja Godula, kierownik Działu Monitoringu Środowiska łomżyńskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Wtedy ścigamy i karzemy za wylewanie gnojowicy. Teraz nic nie możemy zrobić, bo rolnicy mają prawo ją wylewać - tłumaczy i dodaje, że jedynie dobra praktyka rolnicza nakazuje znać stan swojej gleby, jej chłonność i przepuszczalność. Jeśli się wylewa gnojowicy zbyt dużo, to jej nadmiar truje rzekę bakteriami, a wody gruntowe azotem i fosforem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?