- Odbierając nagrodę powiedziałem, że taki tytuł to nie tylko wyróżnienie, ale także duże zobowiązanie na przyszłość - mówi Krzysztof Radziszewski, który prezesem banku w Szepietowie jest od 12 lat.
Mają ambitne plany
SBR Szepietowo nastawiony jest przede wszystkim na obsługę rolnictwa i małych firm. Choć "serce“ banku znajduje się w Szepietowie, to oddziały rozsiane są po większych i mniejszych miastach. W samym Białymstoku bank ma już osiem placówek, ale jego oddziały zlokalizowane są również w Suwałkach, Grajewie i Warszawie.
- Chcemy w przyszłości w woj. podlaskim mieć swoją placówkę w każdym większym mieście, nawet na szczeblu powiatu - mówi Krzysztof Radziszewski.
SBRw Szepietowie ma też własne biuro rachunkowe, w którym świadczy swoim klientom usługi związane z rachunkowością. Klienci mogą otrzymać więc kompletną obsługę, która później ułatwia im sprawy związane z przygotowaniem wniosku o kredyt.
Jak podkreśla Krzysztof Radziszewski, SBR w Szepietowie nie obawiał się finansować przedsiębiorstw podczas pierwszej fali kryzysu, która miała miejsce w 2009 roku.
- Zachodnie banki wówczas odmawiały im kredytów, my nie - tłumaczy. - Nie poddaliśmy się presji, zaryzykowaliśmy i to się opłaciło. Korzyści były obustronne.
Zdzisław Kraszewski prowadzi wraz z synem Tomaszem dwustuhektarowe (łącznie z dzierżawami) gospodarstwo nastawione na hodowlę bydła mlecznego. Rolnicy z Dąbrowy Łazów mają 150 krów dojnych, a każda z nich daje w ciągu roku średnio 8,4 tys. litrów mleka.
Kraszewscy to utytułowani hodowcy - znani nie tylko w regionie północno-wschodnim, ale i w kraju. Systematycznie biorą udział (i odnoszą sukcesy) w Wystawie Zwierząt Hodowlanych w Szepietowie. Jeżdżą też na wystawy krajowe - np. do Poznania. Krowy z ich hodowli także niejednokrotnie zdobywały tam najwyższe tytuły.
- Tak dynamiczny rozwój naszego gospodarstwa to przede wszystkim zasługa taty - mówi syn Tomasz. - To on tworzył je od podstaw.
Zdzisław Kraszewski nie ogranicza się tylko do pracy we własnym gospodarstwie. Jest także przewodniczącym rady nadzorczej Spółdzielczego Banku Rozwoju w Szepietowie.
Jerzy Wilczewski to znana postać w podlaskim i polskim rolnictwie. Jest on nie tylko właścicielem bardzo dużego gospodarstwa, ale rolniczym prekursorem w rolnictwie. Śmiało stawia na kierunki nowe, niszowe.
Obecnie jego gospodarstwo liczy ponad 1400 hektarów.
- Ponad 600 hektarów ostatnio sprzedaliśmy - mówi Jerzy Wilczewski. - Były to grunty najbardziej odlegle i rozdrobnione.
Na 330 hektarach uprawia on borówki amerykańskie, na 300 ha wierzbę energetyczną, na 200 topolę. Pozostałą powierzchnię zajmują łąki i pastwiska oraz uprawy na potrzeby hodowli jeleni. Obecnie posiada ich ok. 4 tys. Sprzedaje głównie do Niemiec, Francji, Słowacji, krajów nadbałtyckich.
Jednak rolnik ze wsi Białousy nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Znalazł już kolejną niszę i przymierza się do uprawy - na dużą skalę - czereśni. Będą to późniejsze odmiany, które owocują nie w czerwcu, ale pod koniec lipca i w pierwszej połowie sierpnia.
- Wówczas w Europie jest bardzo mało tych owoców - mówi Jerzy Wilczewski, który od razu nastawia się na eksport.
Organizatorem konkursu był miesięcznik Agro.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?