Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatka u leśnych

Iza Wysocka
Ostrołęka. Jako czternastolatka została wcielona do partyzantki. Ryszarda Wysocka z Ostrołęki może się dziś pochwalić Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Pierwszy września 1939 roku - tę datę kobieta pamięta tak, jakby to było wczoraj. To, co się stało później, odcisnęło na jej życiu duże piętno. Jako kilkunastoletnia dziewczynka z warkoczami wstąpiła do partyzantki. Była sanitariuszką, łączniczką i żołnierzem.
- Kiedy wybuchła wojna, mieszkałam z rodzicami w Warszawie, w kamienicy przy Elektoralnej - wspomina. - Pamiętam, że 1 września ulicami maszerowało niemieckie wojsko. Staliśmy na balkonie i patrzyliśmy. Mama miała nadzieję, że to Anglicy... Ignacy Mościcki powiedział wtedy, że Niemcy chcą nam zabrać płaszcz, a my nie oddamy nawet guzika. A oni zabrali nam i płaszcz, i guziki...
W 1941 roku na Mokotowie przy fabryce, gdzie Polacy potajemnie produkowali broń, Niemcy rozstrzelali sześciu mężczyzn. Wśród nich był ukochany ojciec pani Ryszardy.
- Wtedy mama zawiozła mnie i moją młodszą siostrę doJózefowa w województwie lubelskim do naszej babci - wspomina. - W ten sposób postanowiła nas chronić. Sama wróciła do Warszawy.
Wujek czternastoletniej wówczas dziewczyny był zastępcą dowódcy oddziału partyzanckiego Armii Krajowej. Zabrał ją ze sobą "do leśnych".
- Byłam jedyną dziewczyną i do tego najmłodszą w oddziale - mówi. - Dostałam pseudonim "Kasia". Nie rozumiałam wtedy jaka jest różnica między Armią Krajową, Armią Ludową czy Batalionami Chłopskimi. Gdziekolwiek by mnie wcielili, tam bym walczyła.
Starsi koledzy zaraz przeszkolili nastolatkę.
- Nauczyli mnie robić zastrzyki, prawidłowo bandażować, nawet strzelać - opowiada kobieta. I mimo że była nastolatką, dostała broń. - Na wyposażeniu miałam najpierw amerykańskiego colta, a potem stena.
Przez trzy lata pani Rysia walczyła w AKna terenie Lubelszczyzny. Brała udział w wielu akcjach w powiecie puławskim, między innymi w majątku Zafipole, pod wsią Bór. W niej to po wojnie lokalna społeczność wystawiła pomnik poległym partyzantom.
Z tyłu pomnika zapisano nazwiska wszystkich walczących w tamtej akcji partyzantów. Można na nim odnaleźć panieńskie nazwisko naszej bohaterki - Ryszarda Sypniewska.
Kilka razy otarła się o śmierć.
- Któregoś dnia nasz dowódca odkrył w oddziale niemieckim bardzo dużo czołgów i armat - opowiada. - Zarządził szybki odwrót. Ja tego rozkazu nie usłyszałam. Zostałam sama w lesie. Zdążyłam wejść pod skarpę. Pociski z samolotów przewracały drzewa. Po około 40 minutach, gdy nalot się skończył, zdjęłam furażerkę, a opaskę AK schowałam do plecaka. Udałam się do najbliższej wioski jak gdyby nic się nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna