Nasz koniec jest już bliski....

Większość proroctw przewiduje, że koniec świata nastąpi 21 grudnia 2012 roku o godz. 11.11. Dlaczego? Tą teorię mają przede wszystkim potwierdzać przepowiednie Nostradamusa, który napisał, że na początku XXI wieku dojdzie do III wojny światowej, Jan Paweł II będzie miał po sobie tylko dwóch nastęców, a ostatni papież zostanie wygnany z Watykanu. Wspomina on też o starciu między światem zachodnim a światem islamu. W tej przepowiedni liczni dopatrują się opisu ataku na Nowy Jork.

Koniec świata w 2012 ma też potwierdzać kalendarz Majów, bo właśnie 21 grudnia tego roku podali oni jako ostatni dzień historii. Szczególnie datę tę rozpowszechniła książka "Proroctwo Oriona 2012". Jej autorzy twierdzą, że właśnie 21 grudnia 2012 roku ma nastąpić tzw. przebiegunowanie Ziemi, w efekcie którego nasza planeta ma się zacząć obracać w przeciwnym kierunku, czemu mają towarzyszyć liczne katastrofy naturalne - powodzie, trzęsienia ziemi, huragany itd., które spowodują śmierć większości ludzi. Nie będzie to jednak oznaczać zupełnej zagłady planety, ale raczej koniec naszej cywilizacji.

Dobra wiadomość jest taka, że większość proroctw końcem świata opisuje właśnie koniec cywilizacji, a nie ludzkości. Ta ma żyć dalej, ale w całkiem innych warunkach, niż te, do których przywykliśmy. Poza tym będzie to niewielki ułamek obecnej populacji. Przeżyć ma około 20 procent z nas. Najbardziej zagrożone mają być ponoć zachodnie i wschodnie stany USA, Europa Południowa, część Chin i Japonii. Polskę najpoważniejszy katastrofy mają ponoć ominąć. Jednak, jak twierdzą wizjonerzy, najbezpieczniejszym miejscem ma być Afryka.

Czy wierzyć w te przepowiednie? To już zależy od nas samych. Koniec świata przepowiadano już wielokrotnie, m.in. na początek 2000 r. i zaraz po zamachu na wieże World Trade Center. Jak widać, przepowiednie te nie sprawdziły się. Pesymiści twierdzą jednak, że wszystko to, co dzieje się od początku tego wieku jest początkiem naszego końca.