Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma czegoś takiego jak głupie fotoradary - w przeciwieństwie do polityków

Konrad Kruszewski [email protected]
Nie ma czegoś takiego, jak głupie fotoradary - powiedział premier Donald Tusk i nie wypada się z nim nie zgodzić. Trzeba tylko dodać - w przeciwieństwie do niektórych polityków.

Jeszcze pięć lat temu z małym haczykiem fotoradary były głupie. Ich głupota była widoczna z daleka i premier bardzo wyraźnie ten brak fotoradarowej inteligencji dostrzegał. Mówił wtedy, a było to w 2007 roku:

- "Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, nie na drogi". Taką druzgocącą opinią pogrążył fotoradary i tego faceta, który chciał je stawiać. Tym facetem bez prawa jazdy był wówczas Jarosław Kaczyński, który Polską rządził. Uważał on wtedy (a z nim całe kierownictwo PiS i duże rzesze członków), że fotoradary są na tyle mądre, że powinny stać co osiem kilometrów na krajowej ósemce.

Minęło jednak pięć lat z haczykiem i okazuje się, że w tym czasie fotoradary dla PiS-u zgłupiały, a dla Platformy - przeciwnie - zmądrzały i to na tyle, że ich inteligencję dostrzegł sam premier - facet z prawem jazdy. Nic dziwnego. W tym czasie mieliśmy przecież "światłe rządy Platformy" i to na tyle "światłe", że zdążyły oświecić fotoradary. Dziś fotoradary są tak mądre, że właściwie można by im dawać tytuły magisterskie bez potrzeby obrony pracy dyplomowej. Niektórzy posuwają się nawet do twierdzenia, że fotoradary są mądrzejsze od absolwentek studiów kosmetologicznych.

Coś w tym może być, bo jeżeli cwaniactwo świadczy o inteligencji, to trzeba przyznać, że fotoradary w czasie rządów PO się wycwaniły. Zrozumiały po co są. Wcześniej naiwnie sądziły, że po to, aby utrzymywać bezpieczeństwo na drodze. Ale zweryfikowały ten błędny pogląd. Wiedzą, że są po to, aby zarabiać kasę. I dzisiaj kierowca, który przekracza dozwoloną prędkość otrzymuje od nich zdjęcie z propozycją: Albo płacisz normalnie i dopisujemy ci punkty karne, albo zapłacisz stówę więcej i obędzie się bez punktacji karnej. Prawda, że inteligentnie?

Jest nawet możliwe, że fotoradary przewyższają inteligencją ministra od dróg, pana Nowaka. Byłego modela (męski odpowiednik modelki), który odkrył, że drogi na Euro 2012 nie grają. Pan minister, a podaję to za "Faktem", miewa w zwyczaju poruszać się po Warszawie z prędkością prawie stu kilometrów na godzinę. Nie tylko zresztą po Warszawie. Swego czasu miał on przyjemność razem z premierem pokonać trasę z Gdańska do Warszawy w cztery godziny, czyli w tempie karetki pogotowia na sygnale. I to są najbardziej prawdopodobne przyczyny zwiększenia o kilkaset liczby fotoradarów na polskich drogach. Niewielu już bowiem wierzy (łącznie z samym ministrem), że własnym rozumem może on swoje nałogi pokonać. Tylko niegłupie radary w znacznych ilościach mogą go przed nim samym ochronić.

On zresztą to wie, bo odpowiadając na zarzuty (te o przekraczanie prędkości) dziennikarzy mówi: "Ale niezależnie od tego, nawet gdyby to uznać, że to jest wszystko prawda (to co piszą o łamaniu przez niego przepisów tabloidy - przyp. red.) i nie wchodząc w ten specjalny dialog, to póki się jest żywym człowiekiem to ma się okazję zmądrzeć i lepiej zachowywać na drodze". Po to właśnie są dodatkowe fotoradary, żeby minister miał okazję zmądrzeć. Wszyscy musimy to solidarnie przecierpieć. Chodzi wszak o życie i to życie ministra.

Wróćmy jeszcze na chwilę do PiS-u, w oczach którego fotoradary zgłupiały. Poseł Hofman, prawa ręka faceta bez prawa jazdy mówi, że PiS zbadał inteligencję fotoradarów i że obecnie (w przeciwieństwie do czasów, kiedy rządził facet bez prawa jazdy) tylko w 9 proc. mają one wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Przedtem miały pewnie w 99 proc. Wychodzi, że jednak nie wszystkie zdołały zgłupieć. Dlatego poseł Hofman zapowiada: "

- My już ogłosiliśmy, że jeżeli będziemy rządzić, to w Polsce będą fotoradary tylko tam, gdzie one są potrzebne". Czyli postawią na fotoradary mądre. Chyba, żeby te 90 proc., które zgłupiało zdążyło zmądrzeć. Wtedy, oczywiście, zostaną wszystkie postawione przez PO, bo kto mądry zrezygnowałby z 1,5 miliarda złotych, które za ich sprawą ma wpłynąć do budżetu państwa.

Widać wyraźnie, że w Polsce fotoradar nie jest zwykłym urządzeniem mechanicznym. Ma przynależność partyjną i inteligencję. Poglądy partyjne zmienia wraz ze zmianą partii w Polsce rządzącej. A jego inteligencja wzrasta wprost proporcjonalnie do rozmiarów dziury budżetowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna