Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mają dokąd pójść. Idą za kraty.

Helena Wysocka [email protected]
Paweł Dobaj (z lewej) i Krzysztof Mucharski mówią, że w końcu trafili na właściwe tory. Teraz chcą kierować na nie innych.
Paweł Dobaj (z lewej) i Krzysztof Mucharski mówią, że w końcu trafili na właściwe tory. Teraz chcą kierować na nie innych. H.Wysocka
Paweł kradł, by mieć kasę na prochy. Krzysiek - bo chciał udowodnić, że nie jest gorszy od innych. Poznali się za kratami, gdzie spędzili ponad osiem lat.

Dziś chcą otworzyć w Suwałkach ośrodek dla tych, którzy opuszczają więzienne mury i nie mają dokąd pójść. - Nikt ich nie rozumie tak dobrze, jak my - mówi Krzysztof Mucharski. - Ci ludzie nie mają ani gdzie zacząć, ani od czego. Wielu musi wrócić na swoje stare podwórko. To z kolei powoduje, że wcześniej, czy później wracają też za kraty.

Kilka skoków w jedną noc

Krzysiek pochodzi ze Śląska, z wielodzietnej rodziny. Rodzice osierocili go, gdy miał czternaście lat. Trafił do domu dziecka w Zawierciu.

- Byłem w czterech rodzinach zastępczych - wspomina. - Jedni mieli nadzieję, że zastąpię im syna, który zginął na motorze. Był dwa lata starszy i miał na imię tak, jak ja. Nie mogłem tego znieść.

Pozostali oddawali chłopaka do bidula, jak zepsutą zabawkę. Nie potrafili go zaakceptować takim, jakim był. Próbowali zmienić, a na to było już za późno.
Nauczył się fachu piekarza, trafił do wojska. Problemy zaczęły się wtedy, gdy poznał dziewczynę. A właściwie trochę później, gdy panna zerwała znajomość.

- Myślę, że chciałem jej, a może sobie coś udowodnić - dodaje. - Poznałem miejscowych złodziei. Zaproponowali, bym do nich dołączył. Nie musieli długo namawiać.

Pierwszy włam był do szkoły. Szajka zabrała stamtąd trochę starych komputerów, jakiś sprzęt. Później "robiła" sklepy i mieszkania. Zdarzało się, że dwa albo i trzy w ciągu doby. Łup trafiał do piwnicy jednego z mieszkań. Czasem leżał tam kilka miesięcy. Pieniądze szły na rozrywki.

- Ale nie na alkohol - zastrzega. - Jestem abstynentem. Pamiętam, że moja mama czasem sięgała do kieliszka. Wtedy obiecałam sobie, że w moim domu nie będzie wódki.

Kilka miesięcy później miejscowa policja rozpracowała szajkę. Krzysztof zasiadł na sądowej ławie, gdzie usłyszał ponad 60 zarzutów! Nie miał nic na swoją obronę, dostał prawie 13 lat odsiadki.

Paweł Dobaj jest suwalczaninem. Pochodzi z rozbitej rodziny. W domu nigdy się nie przelewało. Był nastolatkiem, gdy zaczął ćpać. - Uzależniłem się błyskawicznie - wspomina. - Bez narkotyków nie mogłem funkcjonować. A na ich zakup nie miałem pieniędzy.

Zaczął włamywać się do sklepów. Działał w pojedynkę. Został zatrzymany na gorącym uczynku. Dziś mówi, że trudno, by było inaczej. Gdy był na głodzie, nie robił planów, włamywał się, gdzie popadnie. Sąd skazał go na blisko 10 lat więzienia.

Masz kasę, to się liczysz

Obaj trafili do więzienia w Potulicach. Poznali się na spacerze, fajnie im się rozmawiało. Zaprzyjaźnili się. Krzysiek mówi, że dzięki Pawłowi nie zaczął za kratami ćpać. Gdy raz spróbował amfetaminy, to dostał taką burę od przyjaciela, że pamięta ją do dzisiaj.

- Skąd narkotyki? - dziwi się pytaniu. - W więzieniu działy się gorsze rzeczy, niż na wolności. Tam liczą się cztery rzeczy: pieniądze, karta telefoniczna, kawa i papierosy. Kto je ma, ma wszystko. Pozostali są gnojeni psychicznie, a nawet katowani.

Pawłowi pieniądze przysyłała matka. Niewiele, 100, góra 200 złotych miesięcznie. Połowa tej kwoty, zgodnie z więziennym regulaminem, szła do tzw. żelaznej kasy. Została wypłacona dopiero wtedy, gdy Paweł wychodził na wolność.

Krzyśkowi nikt niczego nie przysyłał. Starał się więc zarobić pieniądze. Jak? Najpierw obierał kartofle w więziennej kuchni. Z tego zlecenia dostawał 300, góra 400 złotych miesięcznie. Później udało mu się wkręcić do szkolnej biblioteki.

- To były moje najlepsze lata - dodaje.

Wśród bibliotecznych regałów zrozumiał, że musi dalej się uczyć. Zmotywował też Pawła. A że w więzieniu nie ma problemów, by się kształcić, zapisali się do liceum.

- Krzysiek zdawał starą maturę, a ja nową - precyzuje Paweł. - Czym egzamin za kratami różni się od pisanego w szkole? Na pewno tym, że u nas nie można ściągać, bo kilkunastu abiturientów pisze pod czujnym okiem kilku wykładowców. Zauważony jest więc każdy ruch ręki.

Matura chleba nie da

Świadectwa dojrzałości oglądali przez kilka dni. Później doszli do wniosku, że to papierek, który chleba nie da. Zdecydowali więc, że będą uczyć się dalej. Tym bardziej, że mieli jeszcze kilka lat odsiadki. I tak ukończyli Policealne Studium Informatyczne we Wrocławiu.

We wrocławskim więzieniu (zostali przeniesieni z uwagi na lokalizację szkoły - dop. aut.) siedzieli w jednej celi. Wtedy Krzysiek wpadł na pomysł, by zrobić komiks. Pawła nie trzeba było długo namawiać. To on w 60-kartkowym zeszycie opisywał scenki, a Krzysiek robił do nich rysunki. W sumie zapisali sześć zeszytów. Zamieścili w nich 1224 rysunki.

- Koledzy śmiali się z nas - przyznają. - Ale nie zrażaliśmy się.

Swoje dzieło zatytułowali "Internowani". Opowiada o życiu zmutowanych ludzi, uważających się za lepszych, którzy mieszkają w zamknięciu. Pewno dnia odkrywają inni świat. Ci normalni boją się zmutowanych. Robią wszystko, by się ich pozbyć. Opowieść kończy się źle. Szef mutantów zostaje rozstrzelany, a pozostałych zjadają mrówki.

- To jest troszkę opowieść o nas - przyznają autorzy komiksu. - Nas też boją się "normalni" ludzie i chętnie rzuciliby nas w mrowisko.

Komiks wysłali na ogólnopolski konkurs. Zajęli szóste miejsce.

W celi spisał pomysły

Obaj za dobre zachowanie zostali zwolnieni przed terminem. Paweł wrócił do Suwałk, Krzysiek trafił do wrocławskiego ośrodka. Takiego, który przyjmuje bezdomnych i opuszczających zakłady karne. Nie zagrzał tam zbyt długo miejsca. Tydzień po wyjściu z więzienia spał już pod mostem. - W ośrodku nie można było naruszać regulaminu - tłumaczy. - A ten zobowiązywał mieszkańców do powrotu przed godz. 22.

Nie wyrobił się na czas, gdy poszedł do kina. Film skończył się dziesięć minut po ciszy nocnej. Kierownictwo ośrodka najpierw nie chciało przyjąć żadnych wyjaśnień. Później ustąpiło, ale Krzysiek uniósł się honorem. Spakował walizkę i przyjechał na Suwalszczyznę. Po co? W więzieniu spisywał pomysły na życie. Ma ich cały zeszyt, a wśród nich jest inicjatywa, by utworzyć ośrodek, w którym schronienie znaleźliby ci, którzy opuścili więzienne mury.

- Chcemy pomóc im stanąć na nogi. Dziś nikt tego nie robi. Były osadzony jest ostatnią osobą, która znajdzie pracę i pierwszą, którą wyrzucą - tłumaczą.

Mucharski doświadczył tego na własnej skórze. Gdy przyjechał do Suwałk, zgłosił się do ośrodka pomocy społecznej po finansowe wsparcie. Tam dowiedział się, że musi być zameldowany. Dobrze, że pomógł mu w tym Paweł. - Dostałem 40 złotych zasiłku - mówi. - Nie wiedziałem, co z taką furą pieniędzy zrobić.

Rozdają jedzenie

Mucharski i Dobaj mają wiele pomysłów. Myślą np., by "zbudować" wirtualne Suwałki: ulice, sklepy, banki i instytucje. Stworzyć też kilka postaci, w które mogliby wcielać się nie tylko turyści, ale też mieszkańcy.

- Mogliby wybrać się na wirtualny spacer i zwiedzić zabytki, albo sprawdzić, w jakich godzinach czynny jest urząd - wyjaśniają. - Bylibyśmy pierwszym miastem w kraju, a może i w Europie, które miałoby taką witrynę.

Chcą też utworzyć spółdzielnię socjalną. Już działają w stowarzyszeniu św. Brata Alberta. Pośredniczą w wydawaniu żywności dla ponad 150 rodzin i powołali Featon. To organizacja, która ma doprowadzić do powstania ośrodka dla byłych skazanych. Zabiegają u suwalskich władz o lokal. Przyznają, że nie jest łatwo. Choć opuszczonych oficyn w mieście jest dużo, samorząd nie jest skory do użyczenia żadnej z nich. - Nie chcemy nic za darmo - podkreślają. - Miasto mogłoby udostępnić nam lokal np. na pięć lat. Jesteśmy w stanie sami go wyremontować.

Tłumaczą, że każdy ma prawo godnie żyć. Nawet ci, którzy kiedyś mieli prawo za nic.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna