Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie przejmują się apelami, nie boją się kar

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Wiosna 2009 roku. Suwalscy strażacy gaszą wielki pożar traw w sąsiedztwie ulicy Chopina. Przyczyną było podpalenie.
Wiosna 2009 roku. Suwalscy strażacy gaszą wielki pożar traw w sąsiedztwie ulicy Chopina. Przyczyną było podpalenie. KM PSP Suwałki
Suwałki: Podpalacze wyszli na łąki.

Mogły być ofiary

Mogły być ofiary

Każdego roku w kraju ginie przynajmniej kilka osób wskutek pożarów traw. Na Suwalszczyźnie w ostatnich czasach nie odnotowano tak drastycznych zdarzeń. Dwukrotnie jednak tylko krok dzielił od tragedii. W 2008 r. nieznani sprawcy podpalili łąkę na zapleczu Kauflandu. Śpiący na niej mężczyzna trafił do szpitala. Wiosną ubiegłego roku sytuacja była podobna. Strażacy, gaszący pożar w sąsiedztwie ul. Chopina, uratowali suwalczanina, któremu zbliżające się płomienie nie przeszkadzały w alkoholowej drzemce.

Śnieg jeszcze nie stopił się do końca, ale ogień pojawia się na łąkach i nieużytkach. Piromani nie próżnują.

Suwalscy strażacy od początku marca musieli interweniować już czterokrotnie. Wczoraj gasili trawy w sąsiedztwie ulicy Armii Krajowej. Obawiają się podobnej plagi jak w poprzednich latach.

- To nie są przypadkowe zaprószenia ognia, tylko celowa działalność - nie ma wątpliwości Dariusz Siwicki, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Suwałkach. - Sprawcy dopuszczają się poważnego wykroczenia, za które grozi kara grzywny lub areszt. Niestety, przeważnie są nieuchwytni.

Kosztowne wyjazdy

Przeciętna interwencja, związana z gaszeniem traw, kosztuje kilkaset złotych. Tymczasem w ubiegłym roku suwalscy strażacy odebrali w sumie 211 wezwań. Trawy paliły się najczęściej na obrzeżach miasta.

- Nie zawsze był to tylko jakiś kawałek nieużytków. Gasiliśmy też sześćdziesiąt hektarów traw w pobliżu ulicy Chopina. To było naprawdę duże zagrożenie - ocenia D. Siwicki. - Podobne sytuacje zdarzały się częściej.

Szczególnie niebezpieczne jest wypalanie traw w pobliżu lasów i zabudowań. Wybryki piromanów mogą mieć nieobliczalne skutki.

Apele nie pomagają

Nie tylko strażacy przekonują, że wiosenne "zabawy" z ogniem nie mają najmniejszego sensu. Identycznie twierdzą fachowcy od upraw. Od dawna wiadomo, że nie jest to sposób na użyźnianie gleby. Rolnik, któremu udowodnione zostałoby wypalanie traw, straciłby szansę na unijne dotacje.
Siwicki wskazuje na zagrożenia, jakie powodują podpalacze.

- Niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się ognia, szkody ekologiczne, zagrożenie dla kierowców, gdy dym unosi się nad szosą - wylicza.

Może będzie lepiej

Trawy, jak wynika ze statystyk, palą się wiosną najczęściej na obrzeżach osiedla Północ. W ubiegłym roku wezwania dotyczyły przeważnie terenów przylegających do ulic Armii Krajowej, Chopina, Pułaskiego, Reja, Paca, Kowalskiego, Szpitalnej. Dzieje się tak zwykle we wczesnych godzinach popołudniowych, gdy "rozrywki" poszukują uczniowie miejscowych podstawówek i gimnazjów. Strażacy po raz kolejny apelują, aby bezzwłocznie reagować na tego typu incydenty.

- Może w tym roku będzie lepiej? - zastanawia się D. Siwicki. Nie jest jednak przesadnym optymistą. - Najwięcej zależy od mieszkańców. W czasach telefonów komórkowych nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w porę poinformować o zdarzeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna