Według różnych szacunków, za granicą przebywa obecnie od kilkudziesięciu do grubo ponad 100 tysięcy osób z regionu północno-wschodniego. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Najwięcej na Zachód za pracą wyjechało mieszkańców dużych miast.
Ci, którzy decydują się na opuszczenie kraju, wyjeżdżają głównie do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii, Belgii, Hiszpanii, Włoch i Szwecji. Coraz częściej wyjeżdżamy też na Wschód. Tam pojechał Henryk Warakomski z Suwałk. Ma 50 lat, wyższe wykształcenie i wieloletnią praktykę na kierowniczych stanowiskach w firmach drzewnych. Znalazł pracę technologa w zakładach meblarskich z kapitałem zagranicznym w Moskwie. Zarabia średnio 3,5 tys. dolarów miesięcznie. Pracodawca opłaca mu pokój w hotelu o niezłym standardzie.
- Moskwa jest drogim miastem, ale nie płacę czynszu, mogę też za grosze jeść obiady w zakładowej stołówce. Nie żałuję na piwo i papierosy, a i tak bez problemu mogę odłożyć miesięcznie dwa i pół tysiąca dolarów. Nic dziwnego, że w Moskwie pracuje coraz więcej Polaków. Niekoniecznie trzeba jechać do Anglii, żeby zarobić na życie - uważa.
Młodych kurs na Zachód
Za granicę wyjeżdżają głównie osoby młode. Ci, którzy znają język i mają szczęście, znajdują zatrudnienie w biurach. Inni pracują na budowach, w lokalach gastronomicznych, barach, pubach, jako opiekunowie osób starszych oraz ogrodnicy. Dużą popularnością cieszą się prace sezonowe - zbiory warzyw i owoców. Tradycyjnie też nieporównywalnie lepiej płatną pracę mogą na Zachodzie znaleźć fachowcy m.in. hydraulicy, operatorzy maszyn, spawacze, rzeźnicy i budowlańcy - tych wyjechało z naszego regionu chyba najwięcej.
- Cały czas czujemy brak fachowców, zwłaszcza młodych. To m.in. wynik zamknięcia szkół zawodowych, które kształciły w konkretnym kierunku. Poza tym osoby, które coś potrafiły, dawno wyjechały - mówi Aneta Domalewska, kierownik kadr i administracji przedsiębiorstwa budowlanego JAZ-BUD w Białymstoku, która przyznaje, że ostatnio zdarza się, że fachowcy wracają do kraju. - Niedawno zatrudniliśmy ponownie kilku naszych byłych pracowników, którzy pracowali na Zachodzie i wrócili.
Nauczyciel dorabia na ogórkach
Coraz częściej lepszej pracy na Zachodzie szukają też wykształceni Polacy - lekarze, informatycy i inżynierzy. Ci mogą liczyć na bardzo dobre warunki pracy i równie zadowalające zarobki. Nadal zdarza się jednak, że wykształceni mieszkańcy naszego regionu za granicą nie pracują w swoim zawodzie. W takiej sytuacji jest Cezary Romanowski z Ełku. W ciągu roku szkolnego pracuje jako nauczyciel w jednej z ełckich szkół. Za to latem, już od 12 lat, jeździ do pracy do Niemiec. Na ogórki.
- Przez miesiąc zarabiam tam na czysto 1,2 tys. euro - mówi Cezary Romanowski. - To poważny zastrzyk finansowy w moim budżecie. Praca jest ciężka, przez ten miesiąc nie ma żadnego wolnego dnia, chyba że pada deszcz. Opłaca się jednak - dodaje.
Podobnego zdania jest wielu mieszkańców Polski północno-wschodniej, którzy za granicą są gotowi nauczyć się niemal wszystkiego, byle tylko znaleźć dobrze płatną pracę.
- W Londynie pracowałem jako elektryk, choć z wykształcenia jestem historykiem. Z tygodniówki mogłem odłożyć tyle, co tu zarobiłbym przez miesiąc. Tam nie jest różowo, żeby dobrze zarobić, trzeba naprawdę ciężko pracować, dokładnie tak jak w Polsce - mówi Tomasz Ostapczuk z Białegostoku, który wrócił w lipcu do kraju i szuka właśnie pracy.
Pracownik pilnie poszukiwany
Na Zachód wyjeżdża też coraz więcej kierowców. Duże pieniądze mogą tam zarobić zwłaszcza ci, którzy mają uprawnienia do prowadzenia samochodów ciężarowych i cystern. Ich wypłaty w krajach Europy Zachodniej są czasami nawet trzy razy wyższe niż w Polsce. W tym roku w Białymstoku sytuacja na rynku pracy była już tak trudna, że prezes jednej ze spółek komunikacji miejskiej zdecydował się na rozpoczęcie akcji promocyjnej swojego zakładu pracy. W autobusach KPKM pojawiły się plakaty z rysunkami kobiet, które zachwalały pracę mężów - kierowców.
- Sytuacja rzeczywiście była trudna. A byłoby jeszcze gorzej, gdyby jeszcze więcej naszych pracowników wyjechało. Wówczas nie byłoby komu prowadzić autobusów w Białymstoku - powiedział nam wówczas Dariusz Ciszewski, prezes KPKM. - Na szczęście akcja powiodła się i teraz wszystkie etaty są zajęte. Ale kierowcy za granicą nadal zarabiają więcej niż w Białymstoku. U nas przeciętne wypłaty wynoszą ok. 2,6 tys., w wyjątkowych wypadkach - 4 tys. zł. Pracujemy więc nad zmianą układu pracy - przyznał wczoraj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?