To było w siódmym tygodniu ciąży. Zaczęłam krwawić. Dokładnie 11 sierpnia poroniłam dziecko w domu. Nie żyło już prawdopodobnie od kilkunastu dni. Tak powiedział mi lekarz. Ale ja nie traciłam nadziei. Czekałam na wyniki badań - opowiada 23-letnia Aleksandra z Białegostoku.
Kilka dni temu pochowała swoje nienarodzone dziecko. Pierwsze, wymarzone. Z mężem Piotrem wkrótce będą obchodzić pierwszą rocznicę ślubu.
- Zawsze chcieliśmy mieć wielodzietną rodzinę. I nie rezygnujemy z tego marzenia - zaznacza młoda kobieta. - Ale przyszłe dziecko, będzie już tym drugim. Nie zapomnimy o tym, które właśnie pochowaliśmy. Czekamy na wyniki badań genetycznych, które stwierdzą płeć. Miejmy nadzieję, że Bóg opiekuje naszym synkiem lub córeczką.
Pogrzeb 14 dzieci
W miniony wtorek w kościele św. Jana Chrzciciela w Białymstoku odbyła się msza św. pogrzebowa w intencji dzieci nienarodzonych oraz wszystkich, którzy cierpią z powodu poronienia i aborcji. Po wspólnej modlitwie, udano się na cmentarz w Dojlidach. Widok 14 małych, białych trumienek składanych we wspólnej mogile, był przejmujący. W jednej z nich było ciało dziecka pani Aleksandry. Wtulona w męża odprowadzała je w ostatnią drogę. Na grobie złożyli wspólnie wiązankę z białą wstęgą. Na niej napis "Upragnionemu dziecku - rodzice".
W uroczystości wzięły udział osoby popierające inicjatywę: białostoczanie, członkowie Fundacji Pro-Prawo do Życia, przedstawiciele organizacji politycznych. Byli też rodzice w żałobie. Choć starali się nie wyróżniać z tłumu, zdradzały ich łzy w oczach.
Pogrzeb już po raz 10. zorganizował Komitet Budowy Pomnika Dzieci Nienarodzonych. To on odbiera zwłoki embrionów lub płodów ludzkich, poronione lub pochodzące z aborcji z prosektorium, gdzie trafiają z białostockich szpitali. Inaczej skończyłyby jako odpady medyczne i trafiły do utylizacji. - Liczba rodziców, którzy sami zgłaszają się do nas o pomoc w dokonaniu pochówku, jest bardzo znikoma. Jednych nie stać na pogrzeb, innych przeraża skomplikowana procedura- mówi szef Komitetu, Krzysztof Chańko. - Znaczną większość ciał chowamy jednak jako dzieci anonimowe. Ciała z reguły pozostawiane są w szpitalach. Część matek po prostu chce jak najszybciej zapomnieć o cierpieniu. Jest też wiele poronień i aborcji ze związków pozamałżeńskich. Naturalni rodzice nie chcą się do tego przyznać i po cichu zostawiają dzieci w placówce. Są też młode dziewczyny, które ukrywają ciążę przed rodzicami. Wiele osób w ogóle nie wie, że może pochować potomstwo.
Pożegnanie jest ważne
- Część lekarzy świadomie lub nieświadomie wprowadza kobiety, które tracą dzieci, w błąd. Nie mówi się im, że mogą zabrać ciało, że mogą je pochować. Ja znałam swoje prawa, ale wiele kobiet nie - mówi też pani Aleksandra. - Tymczasem to bardzo ważne, żeby było miejsce, w którym można złożyć wieniec, zapalić znicz. Do którego można wrócić, przyjść i zapłakać.
Potwierdza to Małgorzata Ostrowska-Czaja, prezes Fundacji Przetrwać Cierpienie. - Rodzice dużo łatwiej przechodzą traumatyczny okres żałoby po stracie dziecka, jeśli mogą zorganizować mu pogrzeb - mówi. - Zazwyczaj nie jest to wielka uroczystość, raczej symboliczne pożegnanie, które ma jednak bardzo duże znaczenie dla stanu psychicznego rodziców. Podczas pogrzebu żałobnicy mają szansę na pożegnanie się z osobą utraconą. Bez takiego pożegnania powrót do normalnego życia będzie bardzo trudny.
Fundacja prowadzi kampanię "Ja też jestem dzieckiem", która ma zwrócić uwagę na to, że służby medyczne - pozwalając rodzicom na pochowanie płodu - mogą znacznie zmniejszyć skalę przeżywanej przez nich traumy. Krótsza długość ciąży przed poronieniem nie powinna być powodem na skazywanie rodziców na większą depresję. Według badań prowadzonych przez organizację Małgorzaty Ostrowskiej - Czaja, 30 proc. kobiet, które doświadczyły poronienia, popada w depresję wymagającą leczenia psychiatrycznego, a dla około 30 proc. wystarczająca jest pomoc psychologiczna. 7 proc. kobiet z nieleczoną depresją po poronieniu podejmuje próby samobójcze.
Zdaniem Krzysztofa Chańko, polskie prawo nie jest złe. Zła jest praktyka w szpitalach. - Lekarze albo nie mówią rodzicom nic, albo wręcz przekonują, że nie ma czego odbierać, że to tylko materiał pozapłodnieniowy. A prawo mówi jasno: każdemu dziecku, które zmarło w łonie matki, niezależnie od czasu trwania ciąży, należy się godny pochówek. Na szczęście ostatnio sytuacja się poprawia, a nasze szpitale się cywilizują. Coraz więcej pracowników naszej służby zdrowia rozumie dramat rodziców i pomaga im w tych trudnych chwilach.
Gdy rodzice i krewni nie chcą odebrać ciała dziecka może gmina lub osoby trzecie. Komitet bierze na siebie koszty i skomplikowaną procedurę. Od 2009 r. zorganizował pogrzeb 179 dzieci. - To i tak niewiele. Według statystyk, nawet co 4. ciąża kończy się poronieniem. Ale nie zawsze udaje nam się uzyskać ciało, co najlepiej świadczy o tym, jak skomplikowana jest to procedura - podkreśla Krzysztof Chańko.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?