- Byłem raczej "kręconym" dzieciakiem - wspomina Zdzisław Koncewicz, szef suwalskiej "Solidarności" i miejski radny. - Wszędzie mnie było pełno. Tak przynajmniej wynika z opowieści rodziców.
Pochodzi z Gołdapi. Ojciec był mechanikiem-elektrykiem, matka prowadziła dom. Ma starszego brata i młodszą siostrę.
- W domu najwięcej do powiedzenia miała matka - wspomina. - Ojciec był raczej łagodnego usposobienia. Najwyżej raz dostałem od niego lanie. A matka potrafiła co i rusz zdzielić ścierką. Na przykład za niechęć do odrabiania lekcji, czy za niezbyt grzeczne odzywki.
Uczniem był jednak niezłym. Lubił matematykę, ale przede wszystkim historię.
- To zasługa nauczyciela, który potrafił opowiadać tak obrazowo, że wszyscy słuchali go z zapartym tchem - mówi.
Uwielbiał grać w piłkę nożną i biegać. Na trudnym dystansie 1500 metrów osiągał całkiem niezłe rezultaty.
Bawił się w to, w co większość dzieci w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Może z jednym wyjątkiem.
- Na wysokich drzewach budowaliśmy szałasy - wspomina. - Jedna grupa tam się usadawiała, a druga stała na ziemi. Rozpoczynał się bój. Każdy był wyposażony w proce. Strzelało się kamieniami. Oj, nie raz ten i ów poważnie oberwał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?