Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowoczesny szynobus zawiózł urzędnika do stacji: Koniec kariery

Izabela Krzewska
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Archiwum
Były wicedyrektor w urzędzie marszałkowskim prawomocnie skazany za poświadczenie nieprawdy.

- Marszałek podejmie decyzję zgodnie z literą prawa przewidzianą w takiej sytuacji - zapewnia Paweł Staniurski z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.

A ta mówi, że skazany za przestępstwo umyślne funkcjonariusz publiczny nie może pełnić funkcji kierowniczej. Henryk T. już skazany nieprawomocnie stracił fotel wicedyrektora departamentu infrastruktury i ochrony środowiska. Jest szeregowym pracownikiem. Marszałek nie ma więc obowiązku go zwolnić.

- Ale może wypowiedzieć mu umowę o pracę w drodze odpowiedzialności dyscyplinarnej - tłumaczy dr Robert Suwaj z Katedry Prawa Administracyjnego UwB.

W 2011 r. Henryk T. dokonał komisyjnego odbioru szynobusu, który samorząd zamówił w PESA Bydgoszcz. Jak na tamte lata, spalinowy zespół trakcyjny 218Mc był nowoczesny. Miał mieć zamontowany m.in. nowatorski system monitorowania zużycia paliwa. Miał mieć, ale nie miał. Mimo to w protokole odbioru T. poświadczył, że wszystko jest zgodnie z umową. Nie było, o czym oskarżony wiedział. To stwierdził wczoraj sąd odwoławczy (okręgowy w Białymstoku) i skazał urzędnika prawomocnie na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Razem z nim - dyrektora marketingu PESA Bydgoszcz - Zbigniewa W. Wątpliwości co do winy nie zostawiają stenogramy z podsłuchów założonych w ramach kontroli operacyjnej.

Choć dla urzędnika decyzja Temidy i tak oznacza koniec kariery w budżetówce, sąd II instancji był dla niego łaskawszy. Wcześniej dostał rok i 2 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 4 tys. zł grzywny. Odpowiadał też za więcej przestępstw. Na koncie T. były tak poważne zarzuty jak niedopełnienie obowiązków, działanie na szkodę interesu publicznego i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Protokół podpisano 8 stycznia 2011 r., a system zamontowano dopiero 13 lutego. Nie wiedząc o tym, urząd marszałkowski nie naliczał wykonawcy kar umownych. Byłoby to nieco ponad 340 tys. zł. Właśnie na taką szkodę miał narazić samorząd Henryk T. To też stwierdził sąd I instancji. Odwoławczy, do którego poskarżyły się wszystkie strony, był innego zdania. Bo... samorząd nie poniósł żadnej szkody.

- Brak systemu w chwili odbioru szynobusu był istotnym odstępstwem od umowy oraz specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Niemniej jednak nie można mówić o niewykonaniu przedmiotu zamówienia w terminie, a jedynie o nienależytym jego wykonaniu - uzasadniał wyrok sędzia Dariusz Niezabitowski.

A to nie dawało prawa do naliczania kar. Zdaniem sądu nikt nie stracił, a zyskali podróżni i samorząd. Szynobus był eksploatowany, a pieniądze z dotacji celowej z budżetu państwa na zakup pojazdu (trzeba je było wydać do końca roku) nie przepadły.

Na ławie oskarżonych zasiadał jeszcze Tadeusz Z. - pracownik podlaskiego oddziału Przewozów Regionalnych. Jego sąd wczoraj uniewinnił. Obciążające mężczyznę dowody pochodziły bowiem z nielegalnych podsłuchów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna