Obniżka 70 proc. Jak na tym zarabiają galernicy?

Sprzedawcy w galeriach nie tracą na obniżkach cen. Promocje wliczone były w początkową cenę produktów. Za obniżki zapłacili klienci, którzy towar kupowali na początku sezonu.

Galerie handlowe przyciągają klientów promocjami. Niektóre towary kosztują nawet trzy razy mniej niż poprzednio. Czy opłaca się to sprzedawcom? Takie pytanie zadaliśmy pani Sylwi Wiszowatej, dyrektor marketingu Galerii Białej.

- Sprzedawcy odzieży i sprzętów RTV AGD nastawieni są na zyski na początku sezonu. Zarabiają, gdy nowe towary pojawiają się dopiero na wystawach - tłumaczy pani Sylwia. - Towary, które nie schodzą sprzedawane są później w tzw. sezonie promocyjnym. Sezon ten właśnie się rozpoczął. Wówczas ceny spadają do minimum. Towary sprzedawane są z bardzo niewielką marżą, bądź po cenach hurtowych.

Czy sprzedawcy na tym nie tracą?
- Nie, ponieważ cały ten zabieg jest wcześniej zaplanowany. Ewentualne straty na obniżkach wliczone są w ceny początkowe w czasie głównego sezonu - odpowiada pani Sylwia. - Wielu klientów kupuje rzeczy na początku sezonu, kiedy tylko pojawiają się w sklepach i jeszcze nikt ich nie ma. Płacą wówczas wyższą cenę, która rekompensuje im późniejszą obniżkę. Oczywiście nie brakuje klientów, którzy kupują rzeczy w przecenach. Oni są jednak o parę miesięcy spóźnieni z modą.

Dzięki osobom, które wykupują towary po promocyjnych cenach sklepy pozbywają się towarów zalegających w magazynach...
- Tak. Tworzy się miejsce na nowe kolekcje, które wchodzą wraz z nowym sezonem. Cały cykl powtarza się od nowa. Na takiej zasadzie działa handel.

A co dzieje się z towarami, których nikt nie kupi nawet po promocyjnych cenach?
- Trafiają one do outletów. Tam stare kolekcje sprzedawane są za naprawdę małe pieniądze. Najbardziej znanym jest chyba Factory.

Sezon promocyjny w pełni, a klientów w białostockich galeriach nie brakuje. - Zawsze można znaleźć coś ładnego dla siebie - mówi Agnieszka, jedna z klientek. - Ceny są zachęcające, czemu więc mam się powstrzymywać od zakupów.