Czas przed Wielkim Postem jeszcze w początkach XX wieku był wyraźnie oddzielony od reszty roku. Nazwa "karnawał" pochodzi od łacińskiego zwrotu "carne vale", czyli "mięso żegnaj". Lud mówił o nim "zapusty" lub "mięsopust". W czasie zapustów starano się bawić, tańczyć i tłusto jeść, a od środy popielcowej szczerze pościć. Starsi Kurpie w czasie postu do dziś nie jedzą nabiału.
W czasie zapustów dorośli mieszkańcy wsi kurpiowskich zbierali się w jednej chałupie, żeby śpiewać, żartować i opowiadać różne historie. Takie wieczornice odbywały się przy świetle kaganka z łojem. Na stole pojawiał się niesłodki placek drożdżowy, czyli łagodniak, który nadal można kupić na kiermaszach. Najchętniej słuchano opowieści tych gospodarzy czy parobków, bo i oni byli odpuszczani do zabawy, którzy bywali "we śwecie". Historie na ogół miały za zadanie przestraszyć dziewuchy, tak, żeby bały się wracać same do chałup i prosiły kawalerów o odprowadzenie. Oczywiście, tych wcześniej wybranych. Powodzeniem cieszyły się zwłaszcza opowieści wędrownych dziadów, którzy chodzili po Kurpiach jeszcze po II wojnie światowej.
- Przybycie dziada do wsi to było święto - wspominała Maria Mierzejewska, dawna mieszkanka przysiółka pod Kadzidłem. - Był gazetą i telewizorem jednocześnie, bo przynosił nowiny ze świata i zabawiał gadką. Zatrzymywał się u sołtysa albo u innych zamożnych gospodarzy. Za nocleg i miskę kaszy odpłacał opowieściami. Przyjąć go - to był chrześcijański obowiązek.
Wieczornice ("kominki") często kończyły się tańcami. W każdej wsi była co najmniej jedna osoba, która umiała grać na harmonii, skrzypcach czy organkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?