W sumie 47 osób zabiegało o rekompensatę i zadośćuczynienie za straty materialne i moralne, poniesione wskutek decyzji o ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
Przeważali w tym gronie działacze "Solidarności", których wyrzucono z pracy i wysłano do ośrodków dla internowanych.
- W tych trzech sprawach nie ma żadnej opieszałości z naszej strony - twierdzi Marcin Walczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach. - Opóźnienia wynikają z przyczyn obiektywnych, bo wnioskodawcy mieszkają za granicą i często nie mogą stawić się na rozprawie w wyznaczonym terminie. Ale wkrótce powinien być finał.
Więcej nie można
Poszkodowanym w stanie wojennym możliwość ubiegania się o rekompensatę i zadośćuczynienie stworzyła nowelizacja ustawy o represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
Sejm jednak maksymalną kwotę wyznaczył na 25 tys. złotych, co od początku wywoływało spore sprzeciwy. Również w suwalskim sądzie nie zabrakło wnioskodawców, którzy przekonywali, że poniesione h straty są wielokrotnie wyższe. Jeden z nich chciał nawet parę milionów, ale później wycofał się ze wszystkich roszczeń.
Jako pierwszy korzystny wyrok, równy mniej więcej połowie maksymalnej sumy, uzyskał Tadeusz Skupski z Berżnik, w latach 1980-1981 działacz rolniczej "Solidarności", na parę miesięcy internowany przez ówczesne władze.
Maksymalną kwotę dotąd otrzymało pięć osób. W tej grupie znalazł się Mirosław Basiewicz, działacz opozycji demokratycznej, współzałożyciel związków zawodowych w MO, po 13 grudnia internowany w Białołęce, a następnie rolnik w Białogórach koło Gib i współtwórca Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r.
Nieco mniej otrzymała rodzina nieżyjącego Tadeusza Tylendy, pierwszego przewodniczącego MKZ NSZZ "Solidarność" w Suwałkach. Stosunkowo niską kwotą musiał zadowolić się Józef Laskowski, były działacz rolniczych związków, były poseł i obecny wójt Wiżajn. Nie krył z tego powodu swego oburzenia, ale ł pogodził się z wyrokiem.
Symboliczna złotówka
Tyle chciał i dokładnie tyle dostał Romuald Łanczkowski, działacz Solidarności, współredaktor "Kresu", internowany, a następnie zmuszony do emigracji.
- Tych krzywd nie da się naprawić i nie można ich przeliczyć na pieniądze - tłumaczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?