Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oko na klienta

NIKI
NIewielu ełczan wie, że idąc do pubu, restauracji czy nawet... do fryzjera mogą być podglądani przez oko kamery. Coraz więcej właścicieli lokali usługowych w Ełku i okolicach instaluje u siebie monitoring wizyjny. I to nie tylko na własny użytek. Na przykład klientów ełckiego pubu "Smętek" można obserwować w Internecie.

Umieszczanie kamer w ełckich lokalach usługowych stało się powszechne, choć nie wszyscy właściciele sklepów czy pubów przyznają się do takiej formy obserwowania pracowników i klientów.
Beata Jankowska, przedsiębiorca z Ełku, właścicielka restauracji "Kalinka" w Kalinowie oraz sklepów spożywczych, ma w swoich lokalach od kilku miesięcy zainstalowane kamery.
- To forma zabezpieczenia przed burdami, jakie urządzali klienci przyjeżdżający na dyskoteki. Od kiedy mam kamery, nie ma u mnie bójek - mówi pani Beata. - Każdy wie, że wszystko będzie nagrane i ten materiał może wykorzystać policja.
Właścicielka "Kalinki" nie ukrywa, że kamery zamontowała też z myślą o zdyscyplinowaniu pracowników.
- Oczywiście, że nie obserwuję na monitorze przez całą dobę, co dzieje się w restauracji. Robię to wybiórczo. Ale pracownicy nie wiedzą, kiedy kamera jest włączona. Dlatego przez cały czas są milsi dla klientów.
Na drzwiach lokali pani Beaty jest informacja o monitoringu wizyjnym.
- Robię to, aby zwiększyć bezpieczeństwo - dodaje właścicielka "Kalinki".
Naruszanie prywatności
Oko kamery obserwuje też bywalców ełckiego pubu "Smętek". Tylko że w tym przypadku materiał jest nagrywany nie tylko na użytek właściciela. Każdy, kto ma dostęp do Internetu, może zobaczyć, co dzieje się w lokalu. Obraz jest dostępny na stronie internetowej "Smętka".
- Wchodząc do mego pubu każdy zdaje sobie sprawę, że jest w miejscu publicznym. Więc nie jest to żadne naruszanie prywatności - mówi Ryszard Wiecheć, właściciel "Smętka".
Nie wszyscy klienci podzielają to zdanie.
- Nie miałam świadomości, że jestem cały czas obserwowana i w dodatku ten obraz idzie na cały świat - mówi pani Iwona, która często w "Smętku" odbywa nie tylko spotkania służbowe, ale umawia się na piwo z przyjaciółmi - Uważam, że to nie w porządku. Klienci powinni być informowani, że narusza się ich prywatność.
R. Wiecheć twierdzi, że sprawa wzbudza niepotrzebne emocje.
- Przecież to raczej forma zabawy. Kamery są amatorskie i obraz jest bardzo słaby. Trudno rozpoznać twarze. Obraz aktualizuje się co 60 sekund, więc gdyby ktoś chciał pomachać znajomemu w USA, musiałby machać przez minutę - mówi.
Nagrywane w wałkach na głowie
Okazuje się, że na podglądanie przez kamerę narażeni są nie tylko klienci restauracji i pubów, ale także zakładów fryzjerskich.
- Od kiedy zamontowałam kamery przestały ginąć mi farby. Pracownice boją się podkradać - mówi otwarcie pani Agnieszka, właścicielka jednego z zakładów fryzjerskich, która pół roku temu wprowadziła monitoring.
Taka forma zabezpieczenia ma chronić zakład nie tylko przed nieuczciwością pracowników, ale także zuchwałymi kradzieżami.
- Zdarzało się, że wbiegał ktoś do zakładu i zrywał torby lub płaszcze klientek z wieszaka. Trudno było ustalić sprawcę takiej kradzieży. Teraz nie ma z tym problemu.
Osoby, które zdecydowały się na monitoring wizyjny twierdzą, że korzyści, jakie przynosi są nieporównywalnie większe niż koszty, jakie musieli ponieść.
- Zamontowanie jednej kamery kosztuje ok. 800 zł. Trochę kosztowniejsze jest nagrywanie obrazu, ale i tak się opłaca - mówi pani Beata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna