Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okradała ludzi i wpadła. Sąd ją skazał na więzienie ale... zgodził się, by wyjechała za granicę. Kobietą już nie wróciła

Tomasz Kubaszewski [email protected]
sxc.hu
Suwałki: Choć była oszustką na dużą skalę, sąd jej zaufał. Teraz nie ma ani jej, ani pieniędzy, które powinna oddać.

Wczoraj zapadła decyzja o odwieszeniu kary pozbawienia wolności w stosunku do Joanny B. - byłej pracownicy suwalskiego oddziału PKO BP.

Kobieta nie zapłaciła bowiem 20 tys. zł grzywny. Prawdopodobnie nie zwróciła też pieniędzy, które jest winna swojemu byłemu pracodawcy.

- Jeśli zajdzie taka konieczność, ta osoba będzie poszukiwana międzynarodowym listem gończym - mówi Marcin Walczuk, rzecznik prasowy suwalskiego sądu.

Oszustwo razy kilka

W 2006 roku o tej sprawie, ujawnionej zresztą przez naszą gazetę, głośno było w całej Polsce. Dwoje suwalskich emerytów wróciło z wieloletniego pobytu w USA. W tym czasie na ich wspólne konto powinny wpływać emerytury. Przed wyjazdem nikogo do korzystania z rachunku nie upoważnili.
Starsi ludzie niemal nie dostali zawałów serca, gdy sprawdzili stan konta. Zamiast 140 tys. zł było tam raptem 30 tys.

Po niedługim czasie okazało się, że pieniądze przywłaszczyła sobie 40-letnia Joanna B. W banku miała dostęp niemal do wszystkiego. Najpierw pobrała karty bankomatowe, które przyszły na nazwiska emerytów, a potem ustaliła numery PIN.

Została za to skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu oraz 20-tysięczną grzywnę. Została także zobowiązana do oddania PKO BP, który wcześniej uregulował rachunki z emerytami, całej kwoty.
Wkrótce okazało się, że to nie jedyny wyczyn oszustki. Kobieta swobodnie dysponowała też innymi kontami. Ukradła w ten sposób ponad 40 tys. zł. W tym przypadku sąd już nie miał wyjścia. Musiał skazać kobietę na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.

I taki wyrok w 2007 roku rzeczywiście zapadł. Joanna B. miała trafić do więzienia na dwa lata.

Nie wszystko sprawdzili

Nie spędziła tam jednak ani minuty. Bo najpierw napisała wniosek o odroczenie wykonania kary. Twierdziła, że chce wyjechać do pracy za granicę i tam zarobić na spłatę długu. Sąd na to przystał.
Rok temu złożyła kolejny wniosek - o warunkowe zawieszenie kary. Także w tym przypadku mogła, jak się okazało, liczyć na przychylność sądu. W uzasadnieniu można było usłyszeć, że kobieta pracuje i powoli spłaca ciążące na niej zobowiązania.

Sąd nie sprawdził jednak, że B. nie wykonała wyroku orzeczonego rok wcześniej, czyli nie zapłaciła 20 tys. zł grzywny.

Ma jeszcze trochę czasu

To właśnie ta sprawa była przedmiotem wczorajszego posiedzenia. Warunek zawieszenia kary - zapłata grzywny - nie został spełniony. Joanna B. powinna więc trafić za kraty.

Marcin Walczuk tłumaczy, że to postanowienie nie jest prawomocne. Jeśli w najbliższych dniach kobieta wpłaci pieniądze, sprawy nie będzie. W innym przypadku zostanie za nią wydany list gończy.
Joanna B. przebywa najprawdopodobniej w Holandii. Ale co tam robi, nie wiadomo.

W PKO BP nie udało nam się wczoraj dowiedzieć, czy oddała pieniądze, które była winna bankowi zarówno za emerytów, jak i późniejszy wyczyn. Taką informację mamy otrzymać dzisiaj.
- Sąd już parokrotnie zwracał się do banku w tej sprawie - mówi sędzia Walczuk. - Żadnej odpowiedzi jednak, jak dotychczas, nie otrzymaliśmy.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna