Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ona krzyczała i naciskała klakson, ale było już za późno... Zazdrosny mąż zabił siebie i żonę.

Mieczysław Bubrzycki
Tyle zostało z malucha, którym jechało małżeństwo.
Tyle zostało z malucha, którym jechało małżeństwo.
W wypadku zginęło młode małżeństwo. Osierocili dwójkę dzieci. Poznaj wstrząsające okoliczności rodzinnej tragedii

Krzysztof (26 l.) nagle skręcił maluchem w lewo, zabijając siebie i żonę Annę (22 l.).

Do wypadku doszło w poniedziałek 15 czerwca wieczorem. W Broku na drodze wojewódzkiej nr 694, czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe.

Z nieustalonych przyczyn kierujący małym fiatem 26-letni mężczyzna zjechał nagle na przeciwny pas ruchu i doprowadził do zderzenia z peugeotem, który nadjeżdżał z przeciwka.

Wskutek zderzenia fiat wywrócił się. Śmierć na miejscu poniosła 22-letnia pasażerka malucha. Kierowca fiata zmarł po trzech godzinach w szpitalu.

Kochała go do końca

Poznali się cztery lata temu. Ania miała wtedy osiemnaście lat, Krzysztof był od niej o 4 lata starszy. Z dzisiejszej perspektywy - kiedy stało się to najgorsze i w żaden sposób nie można już cofnąć czasu - trudno mówić, czy to była wielka miłość, czy może tylko zauroczenie.

30 września 2006 roku był ich ślub i skromne przyjęcie weselne, w kilka miesięcy później urodził się Dawid (córka Lena przyszła na świat w ubiegłym roku).

- Ona go do końca kochała - zapewnia Monika, koleżanka Ani. - A on był tylko o nią zazdrosny.

- Czy to w ogóle było małżeństwo? - powątpiewa matka Anny. - Ich małżeństwo to jedna, wielka wojna. On był ponadto chorobliwie zazdrosny.

Po ślubie młodzi małżonkowie zamieszkali w domu Ani, w Broku. Czekało na nich nie do końca wyszykowane piętro.

- W małżeństwie im się nie układało - twierdzi matka Krzysztofa. - Może z początku, przez kilka miesięcy, było jeszcze jakoś, potem jednak już coraz gorzej.

- Zięć szybko nauczył się pić i przez to parę razy stracił pracę - przekonuje matka Anny. - To było powodem nieporozumień. Kiedy ktoś pije i nie może utrzymać się w pracy, to nie ma mowy o wspólnej przyszłości.

Teściowi w końcu wymeldowali Krzysztofa. Musiał wyprowadzić się z domu.
Kilka miesięcy temu do sądu w Ostrowi trafiła sprawa z powództwa Anny. Zażądała od swego męża alimentów.

W poniedziałek, 15 czerwca, Krzysztof poprosił Annę o spotkanie.

Czekał na żonę na nadbużańskiej plaży.
- Był nietrzeźwy, choć nie aż tak bardzo - mówi Monika. - Rozmawiali przez jakiś czas. Potem powiedział, żebyśmy wsiedli wszyscy do samochodu i pojechali do Małkini.

Krzysztof usiadł za kierownicą malucha, żona obok niego, a Monika za Anią. Było po dwudziestej.
- Jechał dość szybko - wspomina Monika. - Gdy chwilkę przed tym spojrzałam na licznik, była na nim osiemdziesiątka, a nawet trochę więcej. Dojeżdżaliśmy do mostku. Krzysiek nagle zjechał na lewą stronę. Nie wiem, dlaczego to zrobił. Wyglądało, jakby to było celowe…

- Ania krzyczała i chyba nacisnęła klakson na kierownicy, bo wydawało jej się, że może ludzie z tamtego samochodu usłyszą i coś zrobią, żeby nie doszło do zderzenia. Widziałam światła tamtego samochodu. Jechał prosto na nas. Za sekundę jednak tamten samochód skręcił w lewą stronę, Krzysiek z kolei w prawą, bo może wtedy już też chciał się ratować. Dalej nic nie pamiętam - mówi dziewczyna.

Mały fiat wskutek czołowego zderzenia z peugeotem wywrócił się. Aby wyciągnąć ofiary, strażacy musieli ciąć blachy.

Anna zginęła na miejscu. Krzysztof zmarł po trzech godzinach w ostrowskim szpitalu. Monika też trafiła do szpitala, ale doznała tylko lekkich obrażeń.

Pogrzeb młodych małżonków odbył się w czwartek, 18 czerwca. Spoczęli we wspólnym grobie na cmentarzu parafialnym w Broku.

Po śmierci rodziców, dziećmi zajmuje się matka Ani, pomaga jej Monika.

Źródło
Kobieta krzyczała, ale było już za późno. Ostatnie chwile życia Anny i Krzysztofa , Tygodnik Ostrołęcki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna