Jakie dobra zostały naruszone? Przede wszystkim moja godność i dobre imię. Ten pan w swojej książce podał nieprawdziwe, zupełnie zniekształcone informacje dotyczące mojej rzekomo współpracy z SB. Napisał, że złożyłem 14 raportów na kolegów. Z palca wyssał te informacje - mówił na rozprawie Stanisław M., który nie zgodził się na podanie nazwiska.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces, który Stanisław M. wytoczył innemu działaczowi "Solidarności", autorowi książki "Mój rok 1980". Domaga się m.in. zakazania rozpowszechniania tej części książki, w której jest mowa o nim, oraz publicznych przeprosin.
- Byłem przesłuchiwany raz. Zasada była taka: nic nie mówić, wtedy przestaną wzywać. A Stanisław M. mówił. Zgłosił się już następnego dnia po internowaniu. Mówił. Bez sensu, ale mówił. Chciał za wszelką cenę wyjść. Zrobili z nim, co chcieli - mówił w sądzie pozwany Bernard Bujwicki.
Podkreślał, że swoją książkę pisał przez kilka lat, opierając się m.in. na zasobach Instytutu Pamięci Narodowej. Wniósł o oddalenie powództwa.
Sąd przesłuchiwał też kilku innych działaczy, m.in. związanych z Klubem Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku.
- To uczciwa publikacja! Aż kolegę Benka ochrzaniłem, że tak łagodnie opisał Stanisława M. Te kilka zdań, to nie jest cała prawda - mówił jeden ze świadków.
Proces się nie zakończył. Przewodniczący zlecił ekspertyzę podpisów Stanisława M., które ten miał składać na dokumentach SB.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?