Mistrzostwa
Mistrzostwa
Rallye Rejviz to Międzynarodowe Zawody w Ratownictwie Medycznym. Ta prestiżowa impreza odbywa się w tym roku w Czechach już po raz 15. Ratownicy medyczni rywalizują w symulowanych zachorowaniach, wypadkach i katastrofach. W konkurencjach polegających na dotarciu do miejsca zdarzenia w określonym czasie i realizowaniu działań ratowniczych z uwzględnieniem międzynarodowych procedur ocenia się poziom całego zespołu, umiejętność analizowania sytuacji oraz prawidłowość stawianych diagnoz i działań w ściśle określonych międzynarodowych wytycznych.
Uratowali 12 osób podczas wypadku w metrze, zaopiekowali się zatrutym niemowlakiem, zjeżdżali na linie z czwartego piętra i poradzili sobie, gdy jeden z ich kolegów został porażony prądem. Ratownicy ze szpitala Olmedica zajęli drugie miejsce na Międzynarodowych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym. Pokonali 103 drużyny z całego świata.
- To są najbardziej prestiżowe zawody na świecie, ale jedzie się tam dla nauki, a nie po nagrody - zaznacza Tomasz Dziokan, ratownik ze spółki Olmedica. - Oczywiście fajnie jest dostać puchar, ale najważniejsze jest, że ciągle się uczymy. A później te umiejętności wykorzystujemy w codziennej pracy.
Zawody odbywały się w czeskich Jasenikach. Wystartowało w nich 105 zespołów z całego świata. Polskę reprezentowały zaledwie trzy ekipy - dwie z Krakowa i jedna z Olecka. Mazurskich ratowników wyprzedzili jedynie koledzy po fachu ze Stanów Zjednoczonych.
Zawody trwały trzy dni, ale każdy zespół musiał pokazać co umie podczas jednego, długiego dyżuru. W ciągu 18 godzin czterej ratownicy medyczni z oleckiego szpitala wykonali 12 zadań.
- To nie są zadania wyssane z palca, ale ułożone na podstawie przypadków, które się zdarzyły - przyznaje Tomasz Dziokan. - Pracuję ponad 13 lat i zdarzały się dni, w których mieliśmy np. dwa wypadki z udziałem nie dwóch, a siedmiu czy jedenastu osób. Gdy kilka lat temu w szkole z Świętajnie wybuchł granat, musieliśmy zaopatrzyć 65 osób.
Na zawodach ratownicy musieli m.in. pomóc dwunastu osobom poszkodowanym w wypadku w metrze, zająć się osobą chorą na cukrzycę i reanimować zatrutego niemowlaka. Właśnie to ostatnie zadanie sprawiło im najwięcej trudności.
- Dzieci to na szczęście ta grupa, z którą mamy najmniej do czynienia - opowiadają ratownicy. - Wypadki z udziałem małych pacjentów zdarzają się rzadko, dlatego ćwiczymy głównie na fantomach. Właśnie z tych doświadczeń musieliśmy korzystać przy wykonywaniu tego zadania.
Organizatorzy mistrzostw postanowili także nieco utrudnić pracę zawodnikom. W jednej z akcji przeszkadzała niesforna żona, a pacjent, któremu trzeba było podać tlen nie chciał zgasi papierosa.
- W jednym z zadań, zaraz po wejściu do pomieszczenia okazało się, że pacjenta nie ma, ale jeden z członków zespołu został porażony prądem. Właśnie nim musieliśmy się zająć - wspomina Tomasz Dziokan.
Dodatkowym utrudnieniem był język. Zawody odbywały się po angielsku. - Kiedy człowiek zaczyna myśleć po angielsku, to już jest dobrze - dodaje ratownik. - To dodatkowy trening. Pracujemy w Olecku, Ełku, Giżycku, a więc na terenie turystycznym. Często mamy do czynienia z obcokrajowcami.
Zwycięstwo w Czechach nie jest jedynym dowodem na profesjonalizm naszych ratowników. Na koncie mają liczne zwycięstwa w mistrzostwach wojewódzkich. W ubiegłym roku okazali się trzecią najlepszą drużyną w Europie. W Czechach startowali po raz trzeci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?