37-letni białostoczanin odpowie za to przed sądem. Chce dobrowolnie poddać się karze i przyznaje się do wszystkich trzech zarzutów, które postawiła mu prokuratura.
Na początku listopada na niedzielną mszę do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego przy ulicy Radzymińskiej w Białymstoku przyszedł kompletnie pijany 37-latek.
Dopiero policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zabrali go na izbę wytrzeźwień.
Wszystko to działo się podczas mszy o godz. 9 w niedzielę. 37-letni mężczyzna głośno się zachowywał. Wykrzykiwał wulgaryzmy. Palił papierosa. A jakby tego było mało, nasikał na ołtarz. Stosował też groźby karalne wobec 55-letniego mężczyzny.
Prosto z kościoła policjanci przewieźli go na izbę wytrzeźwień. Nie trzeba go było nawet badać na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, bo ledwo trzymał się na nogach, a alkohol czuć było od niego z daleka. Gdy wytrzeźwiał, trafił na komisariat. Tam usłyszał zarzuty stosowania gróźb karalnych, obrazy uczuć religijnych oraz złośliwego przeszkadzania publicznemu wykonywaniu aktu religijnego.
Mężczyzna przyznał się do wszystkiego i dobrowolnie poddał się karze. Grozi mu 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?