Patologie w PKP Cargo! Czy dlatego padły Łapy?

Śledztwo trwa

Śledztwo trwa

Białostocka delegatura ABWwciąż prowadzi śledztwo po doniesieniu byłego prezesa ZNTK Łapy Ryszarda Ekierta, który publicznie poinformował w marcu br., że był nakłaniany do wręczenia 3 mln zł łapówki w zamian za otrzymanie od PKP Cargo wagonów do remontu.
Władze PKP Cargo zapewniają, że żaden z pracowników spółki nie ma z tą sprawa nic wspólnego.
Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.

Raport jednoznacznie obnaża patologiczne mechanizmy, które przez lata funkcjonowały w PKP Cargo. Choć Najwyższa Izba Kontroli badała głównie sytuację związaną z korzystaniem z torów, a nie z naprawami wagonów i lokomotyw, łatwo wnioski NIK odnieść do sytuacji łapskiego zakładu.

Okazuje się, że PKP Cargo dyskryminowało innych przewoźników, którzy chcieli wejść na polski rynek i korzystać z torów kolejowych. Dyskryminacja polegała m.in. na utrudnianiu dostępu do całej kolejowej infrastruktury, w tym także do urządzeń służących do załadunku towarów - mimo że przewoźnicy mieli wszystkie niezbędne zezwolenia.

Ograniczało to znacząco konkurencję, dzięki czemu PKP Cargo nie musiało martwić się o popyt na swoje usługi. Jednocześnie jednak z powodu takich praktyk zakłady naprawcze miały znacznie mniej zleceń niż gdyby na rynku działało kilka firm.

Chociaż urząd antymonopolowy interweniował w PKP Cargo, spółka uchylała niekorzystne dla konkurentów regulaminy, ale na ich miejsce wprowadzała nowe, które znowu były dyskryminujące.

NIK uważa, że w PKP Cargo funkcjonowały mechanizmy korupcjogenne. Wiele decyzji zależało bowiem od tego, co uznał za stosowne jeden pracownik firmy. Zdarzało się, że decyzje podejmowała osoba, która miała osobisty interes w danej sprawie.

PKP Cargo wciąż pracuje nad komentarzem do raportu NIK.