Jeśli szukacie gwiazd lekkoatletycznych mistrzostw Europy, które w poniedziałek rozpoczęły się na Stadionie Olimpijskim w Monachium, to oto pierwsza z nich: Aleksandra Lisowska, Polka, pierwsza multimedalistka tej imprezy. Do kraju wrócił bowiem jako mistrzyni i trzecia w drużynie. Razem z nią brązowe krążki na szyi zawiesiły Angelika Mach i Monika Jackiewicz.
Lisowska od początku trzymała się czołówki, na krok nie odstępowała rywalek, a kiedy do mety zostały trzy kilometry ruszyła do przodu i nie dała się już dogonić. Zresztą na mecie mówiła, że od początku biegł był dla niech trochę za wolny, a ona sama celowała w złoto.
- Szczerze mówiąc nie miałam dziś na trasie kryzysu. Przygotowania szły dobrze i na pierwszych kilometrach czułam, że jest dla mnie za wolno. Trudno mi było się odnaleźć, bo na treningu biegałam dużo szybciej. Znacznie lepiej czułam się w drugiej części dystansu, kiedy dziewczyny ruszyły trochę do przodu. To był TEN dzień, trafiłam z formą najlepiej, jak potrafiłam. Na mecie widać było, że nie ma cierpienia - uśmiechała się już po odebraniu medalu. Faktycznie, gdy przecięła wstęgę wyglądała jakby była jeszcze przed finiszem.
Kiedy zdecydowała, że ruszy do przodu i zostawi rywalki? - Czułam się coraz lepiej, a tempo spadało. Przez to mogły nas dogonić przeciwniczki z tyłu i dlatego zaatakowałam - wyjaśniła.
Gdy na metę wpadła trzecia z Polek Monika Jackiewicz okazało się, że suma czasów trzech naszych zawodniczek da nam brązowy medal w klasyfikacji drużynowej.
- Przyjechałyśmy walczyć o podium drużynowe, bo wiedziałyśmy, że mamy na to większe szanse niż indywidualnie. W świadomości miałam na trasie, że walczę też o ten drugi medal - stwierdziła Lisowska. - Mistrzostwa Europy to była najważniejsza impreza w tym sezonie. Wszystko dostosowałam do tego startu. Jak widać fajnie to poszło. Jak będę świętowała? Jeszcze to do mnie nie doszło. Muszę się z tym oswoić - uśmiechała się nasza mistrzyni.
Drugą z Polek na mecie była filgranowa Angelika Mach, która indywidualnie zajęła 19. miejsce. Jak przyznała - na trasie musiała zmagać się nie tylko z rywalkami, ale również z kobiecą naturą.
- Do połowy dystansu czułam się dobrze, potem było ciężej, bo mam akurat okres, ale cieszę się, że mogłam wspomóc drużynę. Mistrzostwa Europy to był nasz cel, bo w tym roku miałyśmy dziewczyny na równym poziomie - wyjaśniła nasza maratonka, która przyznała, że nie jest zaskoczona indywidualnym medalem swojej koleżanki z reprezentacji.
- Nie jestem zaskoczona złotem Oli, bo widziałyśmy listy startowe jadąc tutaj. Na dobrą sprawę każda z nas miała szansę na ten medal, jeśli wszystko poszłoby dobrze. Rywalki nie były jakoś wyżej z poziomem, ale wiadomo - to jest maraton. Ola wykonała świetną robotę w tym roku - uśmiechała się Mach.
Brązową drużynę uzupełniła 30-letnia Monika Jackiewicz, dla której był to dopiero drugi maraton w życiu. Wcześniej biegała głównie na 5000 i 10000 metrów, ale też półmaraton. Zdecydowała się w kwietniu wystartować na mistrzostwach Polski w Dębnie, gdzie zresztą zdobyła złoty medal i kwalifikacje na mistrzostwa Europy. - Ja o medalu dowiedziałam się od kolegów z pracy na grupie na WhatsAppie - śmiała się. - Na początku biegło mi się fajnie, ale potem miałam problemy z brzuchem. Może picie mi nie podpasowało... Walczyłam do końca - opowiadała.
Trochę dyskusji w Monachium wywołała godzina startu maratończyków. Panie na trasę po centrum miasta (tam była start, meta, ceremonia medalowa i duża, wybudowana trybuna) ruszyły o godz. 10:30, panowie o 11:30.
- Wiadomo, ze z samego rana byłoby chłodniej, ale organizatorzy zaplanowali to tak, a nie inaczej i trzeba było brać to na klatę i walczyć - stwierdziła Jackiewicz.
Maratońskim mistrzem Europy wśród panów został reprezentant gospodarzy Richard Ringer.
ME w lekkoatletyce - maraton. Kobiety: 1. Aleksandra Lisowska 2:28:36; 2. Matea Parlov Kostro (CRO) +0:17; 3. Nienke Brinkman (NED) +0:17; 19. Angelika Mach +6:28; 26. Monika Jackiewicz +8:40; Izabela Paszkiewicz - nie ukończyła. Mężczyźni: 1. Richard Ringer (GER) 2:10:21; 2. Maru Teferi (ISR) +0:03; 3. Gashau Ayale (ISR) +0:09; 18. Adam Nowicki +5:01; 49. Arkadiusz Gardzielewski +11:14; 51. Kamil Karbowiak +11:28; Kamil Jastrzębski - nie ukończył.
Drużynowo K: 1. Niemcy 7:28:48; 2. Hiszpania 7:38:25; 3. Polska 7:40:54. Drużynowo M: 1. Izrael 6:32:48; 2. Niemcy 6:35:52; 3. Hiszpania 6:38:44; 10. Polska 6:58:43.
Jakub Guder, Monachium