Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy dzwonek wojny

M. DerewońKO, wsp. D. Sipowski
- Najważniejsza w nauce jest systematyczność, aby nie odkładać obowiązków na później - radzi młodym łomżyniankom i łomżyniakom autorka historii Łomży Donata Godlewska, której słuchają Izabela i Weronika Karwowskie. - Lekcje odrabiajcie tego samego dnia!
- Najważniejsza w nauce jest systematyczność, aby nie odkładać obowiązków na później - radzi młodym łomżyniankom i łomżyniakom autorka historii Łomży Donata Godlewska, której słuchają Izabela i Weronika Karwowskie. - Lekcje odrabiajcie tego samego dnia!
Łomża. Izabela Karwowska ma 14 lat. Jej młodsza siostra Weronika 12. Młode łomżynianki siedzą przy stole nakrytym białą, koronkową serwetą w mieszkaniu Donaty Godlewskiej.

Monografistka Łomży, która rodzinnemu miastu poświęciła ponad pół wieku pracy w archiwach, właśnie obchodziła urodziny. 22 sierpnia skończyła 83 lata.

- Umysł mam jasny i pamięć, tylko dokucza mi nadciśnienie - mówi jubilatka. - Ale nie ma co narzekać.

1 września 1939 roku pani Donata była rówieśniczką Izabeli. Jednak nie poszła tego dnia do gimnazjum żeńskiego, w którym obecnie mieści się II LO im. Tadeusza Kościuszki. Zamiast pierwszego dzwonka usłyszała bomby zrzucane na Łomżę.

- W okolicy obecnego Sanktuarium Miłosierdzia Bożego stała nowa willa państwa Bosowskich. Tam mieszkała ciocia z rodziną - wspomina. - Niemcy zaczęli bombardować koszary, ale nie trafili.

Była chyba godzina 11. Pierwsze bomby spadły między jednostką a domem cioci, aż się cały zatrząsł. Leżałam na tapczanie i patrzyłam, kiedy się sufit zawali. I koniec. Mój brat cioteczny wyszedł przed dom. I został lekko ranny odłamkiem. W piętę.
Nikt wówczas nie myślał o pierwszym dzwonku, bo radio nadawało, że wybuchła wojna. Przerażał każdy komunikat. W następnych dniach powtarzały się bombardowania.

- W dzień leżeliśmy w kartoflach, w bruzdach na polach. Łomża płonęła. Klasztor SS Benedyktynek był zbombardowany. Po dwóch, trzech dniach kto mógł, uciekał na wieś...

Dom rodziny Donaty Godlewskiej stał przy ul. Polowej. Nie oszczędziły go pierwsze bomby. Na szczęście, rodzina poszła "w pole".

- Mój ojciec walczył w batalionie na pierwszej linii w Nowogrodzie. Prawie tysiąc żołnierzy broniło przeprawy przez Narew. Ojciec radził nam, aby iść do cioci ze strony mamy do Konarzyc. Potem opowiadał, że zginęła połowa żołnierzy. Z historii mojej rodziny niejeden serial by był. Dzieci i młodzież nie wiedzą, jak to było. Ojciec w przebraniu wrócił z Wilna w połowie października.

Izabela Karwowska: - Czy chodziła Pani do szkoły w mundurkach?
Donata Godlewska: - Mundurki były obowiązkowe. Białe bluzeczki i plisowane spódniczki. A do tego kołnierze tzw. marynarskie z białymi tasiemkami. Bez tarczy nie można było wejść do gimnazjum. Po czterech klasach gimnazjum (do małej matury) nosiło się niebieski, a w liceum (do dużej) czerwone. Nie było długopisów, których jeszcze nie wynaleziono.

Używaliśmy stalówek trzymanych w drewnianych piórnikach. Ławka pośrodku miała wgłębienie na kałamarz z atramentem. Nauczyciele i rodzice pilnowali, aby zeszyty nie były poplamione.

Przed wojną Donata Godlewska skończyła dwie klasy gimnazjum. Kiedy nadszedł 17 września, w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow Niemcy oddali Łomżę Sowietom.
Zbuntowała się. Zrobiła sobie patriotyczne wagary. Zresztą nie tylko ona, bo młodzież kochała ojczyznę.

Ojciec Donaty Godlewskiej mawiał: "Córko, ucz się, bo matematyka zawsze jest taka sama. A polskiego i historii nauczysz się w domu". Czytała bardzo dużo. Białoruskiego nie nauczyła się "ani w ząb". Zdała egzamin. Czytankę wykuła na pamięć.

Jej pamięć po ponad pół wieku pracy stała się pamięcią Łomży. Gdyby nie systematyczna praca Donaty Godlewskiej, nie wiedzielibyśmy, co zdarzyło się nad Narwią przed ponad tysiącem lat. Ani 1 września `39.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna