Białostoccy piłkarze strzelili w Gliwicach dwa gole. Oba były „VAR-owane”, a ostatecznie uznano tylko trafienie Bartosza Bidy. Problem polega na tym, że analiza trwała niemiłosiernie długo i ostatecznie potyczka zakończyła się po grubo ponad stu, zamiast 90. minutach.
Nie wiadomo, czemu ma służyć rysowanie linii, by stwierdzić pozycję spaloną długości pięciu centymetrów. Niedługo sędziowie będą sprowadzali astronomów z czułymi teleskopami, by sprawdzić, czy przypadkiem jakiś zawodnik nie był wysunięty o paznokieć przed rywala.
Tymczasem zasada powinna być prosta. Jeśli przy stopklatce spalony jest widoczny i sędziowie w wozie VAR nie mają co do tego wątpliwości (ewentualnie po konsultacji z arbitrem głównym) to gol nie zostaje uznany. Jeśli tak nie jest, to w myśl zasady, że preferujemy stronę atakującą, trafienie jest zaliczane. Całość trwa maksymalnie kilkadziesiąt sekund, a nie wiele minut. Piłkarze, trenerzy i widzowie nie są wystawieni na nerwówkę, a z analizy VAR nie robi się parodii.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 2:1. Zrobiło się niebezpiecznie
Oczywiście, sprowadzanie przyczyn porażki Żółto-Czerwonych w Gliwicach do bezsensownie długiej interwencji VAR-u to zbyt duże uproszczenie. Drużyna trenera Piotra Nowaka wróciła do domu z niczym głównie dlatego, że nie ustrzegła się starych błędów.
Martwić musi szczególnie bardzo złe bronienie przy stałych fragmentach gry. Jaga pod tym względem należy do najgorszych drużyn w PKO Ekstraklasie i Piast to wykorzystał przy golu na 2:0. Za to pod bramką rywala białostoczanie nie potrafili przekuć dużej liczby rzutów wolnych i rożnych na jakiekolwiek zagrożenie.
Inna bolączka to proste błędy indywidualne, które prowadzą do straty goli. Do strzału Kamila Wilczka z 47. minuty, gospodarze z Gliwic byli w ataku bezradni, a bramkarz Jagi Zlatan Alomerović mógłby równie dobrze za linią końcową boiska rozpalić grilla, bo tak mało miał pracy. A nagle jedno nieszczęście, bardzo szybko drugie i było po wszystkim.
Żółto-Czerwoni muszą natychmiast wyciągnąć wnioski, bo przed nimi niezwykle ważny mecz ze Śląskiem Wrocław. Marginesu błędu nasz zespół już prawie nie ma.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?