Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. VAR miał pomagać. Zamiast tego bezsensownie wydłuża mecze, ale to nie usprawiedliwia Jagiellonii

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
Piłkarzom Jagiellonii (na biało) z pewnością w Gliwicach nie pomogła absurdalnie długa analiza VAR, ale pretensje o porażkę z Piastem powinni mieć wyłącznie do siebie
Piłkarzom Jagiellonii (na biało) z pewnością w Gliwicach nie pomogła absurdalnie długa analiza VAR, ale pretensje o porażkę z Piastem powinni mieć wyłącznie do siebie Lucyna Nenow
Po meczu Piast Gliwice - Jagiellonia (2:1) można wysnuć wniosek, że korzystanie z VAR-u wymyka się spod kontroli, ocierając się o absurd i śmieszność.

Białostoccy piłkarze strzelili w Gliwicach dwa gole. Oba były „VAR-owane”, a ostatecznie uznano tylko trafienie Bartosza Bidy. Problem polega na tym, że analiza trwała niemiłosiernie długo i ostatecznie potyczka zakończyła się po grubo ponad stu, zamiast 90. minutach.

Nie wiadomo, czemu ma służyć rysowanie linii, by stwierdzić pozycję spaloną długości pięciu centymetrów. Niedługo sędziowie będą sprowadzali astronomów z czułymi teleskopami, by sprawdzić, czy przypadkiem jakiś zawodnik nie był wysunięty o paznokieć przed rywala.

Tymczasem zasada powinna być prosta. Jeśli przy stopklatce spalony jest widoczny i sędziowie w wozie VAR nie mają co do tego wątpliwości (ewentualnie po konsultacji z arbitrem głównym) to gol nie zostaje uznany. Jeśli tak nie jest, to w myśl zasady, że preferujemy stronę atakującą, trafienie jest zaliczane. Całość trwa maksymalnie kilkadziesiąt sekund, a nie wiele minut. Piłkarze, trenerzy i widzowie nie są wystawieni na nerwówkę, a z analizy VAR nie robi się parodii.

Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 2:1. Zrobiło się niebezpiecznie

Oczywiście, sprowadzanie przyczyn porażki Żółto-Czerwonych w Gliwicach do bezsensownie długiej interwencji VAR-u to zbyt duże uproszczenie. Drużyna trenera Piotra Nowaka wróciła do domu z niczym głównie dlatego, że nie ustrzegła się starych błędów.

Martwić musi szczególnie bardzo złe bronienie przy stałych fragmentach gry. Jaga pod tym względem należy do najgorszych drużyn w PKO Ekstraklasie i Piast to wykorzystał przy golu na 2:0. Za to pod bramką rywala białostoczanie nie potrafili przekuć dużej liczby rzutów wolnych i rożnych na jakiekolwiek zagrożenie.

Inna bolączka to proste błędy indywidualne, które prowadzą do straty goli. Do strzału Kamila Wilczka z 47. minuty, gospodarze z Gliwic byli w ataku bezradni, a bramkarz Jagi Zlatan Alomerović mógłby równie dobrze za linią końcową boiska rozpalić grilla, bo tak mało miał pracy. A nagle jedno nieszczęście, bardzo szybko drugie i było po wszystkim.

Żółto-Czerwoni muszą natychmiast wyciągnąć wnioski, bo przed nimi niezwykle ważny mecz ze Śląskiem Wrocław. Marginesu błędu nasz zespół już prawie nie ma.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piłka nożna. VAR miał pomagać. Zamiast tego bezsensownie wydłuża mecze, ale to nie usprawiedliwia Jagiellonii - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna